Monsignore Sarto, obrany z łaski jezuita Rempoli na papieża kościoła rzymsko-katolickiego, uczuł potrzebę mieszania się do nie swoich rzeczy. Wystosował on do biskupów polskich list, którego treść w ten sposób podają pisma zagraniczne:1. Papież bardzo miłuje Polaków i ufa, że Polacy "pozostaną wierni swojej wierze katolickiej i tronowi papieskiemu, który zawsze był przyjazny Polakom."
Nie widzimy powodu , dla którego papież miałby nie miłować Polaków, jako że nic złego mu nie uczynili, Pius X zaś szczególniejsze ma powody do takiej miłości ze względu na hojne świętoprzymierze, płynące z kabzy wynędzniałego chłopa polskiego. Natomiast co do przyjaznego stosunku tronu papieskiego ku Polakom pozwalamy sobie wyrazić niejakie wątpliwości. Obrachunki narodu polskiego ze stolcem papieżów rzymskich ciągną się od wieków, od czasów krzyżackich najazdów za błogosławiństwem papieskim aż do potakiwania zakusom pruskim przez mianowanie biskupów we Wrocławiu i Poznaniu Koppów i Dinderów [1], owych służalców, kryjących pod infułą biskupią pikelhaubę pruskiego policjanta, aż do milczenia wobec gwałtów w Krożach i wszystkich innych bezeceństw popełnionych przez satrapów absolutyzmu nad ludem polskim. Rachunki te w zapomnienie nie poszły i nieostrożnie było ze strony polityków watykańskich przypominać o nich.2. Papież, nieomylny spadkobierca Piotra, strofuje Polaków, "wyraża swój żal z powodu wykroczeń i gwałtów popełnionych przez stronnictwa, mianowicie przez radykałów i socjalistów"; uważa on za stosowne przypomnieć, że "nawet ewangelia potępia hece antyżydowskie".
Nie dowierzasz swym oczom czytelniku? Tak jest: ów papież nieomylny, ów strażnik prawdy i miłości, ośmiela się posądzać lud pracujący polski o hece antyżydowskie! Tak się przedstawia miłość i przyjaźń tronu papieskiego.
Przypuszczamy, że tu chodzi tylko o pomyłkę nieomylnego papieża nie chcemy natomiast przypuszczać, że zwrot ten miał na celu przedstawić przed Europą, przed światem cywilizowanym kłamliwe rzeczy: nie przypuszczamy, aby zwrot ten został napisany w tym celu, by w oczach czytelników orędzia papieskiego obmyć krwawych satrapów z winy zbrodniczego organizowania czarnych secin. Powtarzamy: i nie chcemy przypuszczać, że taki był zamiar papieskiego doradcy, który pisał encyklikę- bo byłoby to podłością bez celu, skoro nikt temu nie wierzy, a wiemy, że tron papieski bez celu politycznego nie czyni nic. Lecz jeżeli to pomyłka, jeżeli doradcy papieża są źle poinformowani o tym, co wie już dziś każdy myślący człowiek w Europie, to taka pomyłka, lekkomyślnie popełniona z krzywdą roboczego ludu polskiego, graniczy ze zbrodnią. Jakże to: miliony ludu wierzą dziś ślepo w słowo idące z Rzymu, a Rzym rzuca oszczerstwo na polski lud roboczy, na rewolucyjny proletariat rażeniem życia zapobiegł temu, by w Warszawie i Łodzi nie powtórzyły się rzezie odeskie i kiszyniowskie.
3. Papież wspomina list Leona XIII do biskupów polskich[1], w którym zalecono im posłuszeństwo i wierność wobec władzy. Ośmielamy się pytać: której władzy?
4. Papież zaleca katolikom, by tworzyli związki dla "obrony religii", by zakładali szkoły katolickie. Lecz jednym tchem wzywa on- do przeciwdziałania strajkom. Tu poznajemy robótkę jezuicką doradców papieskich. Wszak to prawo tworzenia stowarzyszeń i zakładania szkół zostało zdobyte na absolutyzmie strajkami! Albo-albo! Albo strajki są wymysłem piekieł, wówczas papież, odżegnując się od strajków, nie ma prawa korzystać z tego, co tym piekielnym środkiem zdobyte zostało; albo strajk jest uprawianą metodą walki i polityk Watykanu nie ma racji potępiać go ryczałtowo. Taka jest logika jezuicka jak zawsze, znalazła tu snać sposób postawić Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek; rewolucja odniosła zwycięstwo, zdobyła wolność stowarzyszeń i szkół- katolicyzm stara się wyzyskać to przeciw caratowi, z którym ma stare obrachunki. Lecz dalsze zdobycze rewolucji byłyby nie na rękę kościołowi panującemu: w jego interesie leży, aby możliwie wiele zachowało się pozostałości absolutyzmu, inaczej prysną nadzieje wodzenia trzódki wiernych na pasku i co najważniejsze- strzyżenie tej trzódki.
W tym sęk! Rewolucję trzeba wstrzymać w biegu, zagarniając zarazem jej owoc. Taka jest taktyka burżuazji i taka też taktyka kleru. Ta zgraja rada łapczywie skorzystać z krwawo zdobytych ustępstw rządu, lecz staje zwartym szeregiem po stronie reakcji, gdy proletariat rewolucyjny staje się groźny dla niej. Atoli Pius X nie w czas się wybrał ze swym listem. Jeżeli kule i bagnety nie wstrzymały rewolucji, to nie wstrzyma jej też słowo papieskie.
Korzystamy ze specjalności, by zaznaczyć nasze stanowisko wobec kwestii kościoła:my, socjaldemokraci, szanujemy bezwzględnie uczucie religijne każdeo osobnika; według nas religia jest sprawą osobistą, prywatną i pod tym względem wymagamy absolutnej swobody. Natomiast każdy kościół, jakikolwiek by był, gdy zechce mieszać się do polityki, gdy zechce dążyć do panowania nad ludem roboczym, napotka nasz opór. Jeżeli zaś kościół i kler w obecnej dobie stają po stronie kontrrewolucji, wówczas takie zakusy zwalczać będziemy bezwzględnie.