ARTYKUŁY
AMBONA
Witamy serdecznie naszych czytelników!
11 numer "Horyzontu" ukazuje się tym razem w terminie co należało by uczcić celebracją. Mamy nadzieję, że w przyszłości "Horyzont będzie się ukazywł regularnie co dwa miesiące jak zapowiadaliśmy. Zamierzamy stworzyć bibliografię wartościowych pozycji dotyczących spraw poruszanych w "Horyzoncie". W miarę możliwości umieścimy też linki do istniejących pozycji "online". Ze względu na to, że nasza redakcja znajduje się poza krajem, zwracamy się z prośbą do czytelników o nadsyłanie tytułów książek w języku polskim. W formacie: Nazwisko, Imie, Tytu11 numer "Horyzontu" ukazuje się tym razem w terminie co należało by uczcić celebracją. Mamy nadzieję, że w przyszłości "Horyzont będzie się ukazywł regularnie co dwa miesiące jak zapowiadaliśmy. Zamierzamy stworzyć bibliografię wartościowych pozycji dotyczących spraw poruszanych w "Horyzoncie". W miarę możliwości umieścimy też linki do istniejących pozycji "online". Ze względu na to, że nasza redakcja znajduje się poza krajem, zwracamy się z prośbą do czytelników o nadsyłanie tytułów książek w języku polskim. W formacie: Nazwisko, Imie, Tytuł (Miejsce publ.: Wydawca, rok).
A na okrasę pierwszego numeru w roku 2000, chrześcijańskie motto z Nowego Testamentu:
Ale jeżeli przez moje kłamstwo prawda Boża tym więcej się uwydatnia ku Jego chwale, jakim prawem jeszcze i ja mam byc sadzony jako grzesznik?
(List św. Pawła do Rzymian. 3:7)
Redakcja "Horyzontu"
Ten niemiecki filozof żyjący w latach 1804-1872 początkowo zamierzał się związać z teologią. Szczęśliwie, pod wpływem Hegla przerwał studia teologiczne i przerzucił się na filozofię. Jednak od tego czasu religia zajmowała ważne miejsce w jego filozofii. Radykalizm w sprawach filozofii, religii i polityki zamknęły mu drogę kariery akademickiej, ale przyniosły nie małą sławę. Najważniejsze jego dzieła to wydana w 1833 roku "Historia filozofii od Bacona do Spinozy", oraz z 1841 roku "O istocie chrześcijaństwa".
XIX wiek w filozofii niemieckiej znajduje się pod wpływem Hegla i idealizmu (platońskie miazmaty przetrwały niestety rewolucję francuską) . Feuerebach, początkowo zwolennik Hegla dochodzi w końcu do wniosku, że istnieją tylko byty materialne, zaś idee to jedynie abstrakcje. Tylko zjawiska są miarą prawdy. Filozofia, która daleko odeszła od nauk przyrodniczych powinna znowu się z nimi zjednoczyć, ponieważ związek ten "będzie trwalszy, szczęśliwszy i owocniejszy niż obecny nieprawy związek filozofii z teologią". W swojej teorii poznania powrócił do empiryzmu (doświadczenie jako podstawa poznania) i sensualizmu (źródłem poznania są wrażenia dostarczane umysłowi za pomocą zmysłów, są one odbiciem zewnętrznej rzeczywistości). Ponieważ zaś istnieje tylko przyroda, więc wszystko co żyje podlega jej prawom (" Poza przyrodą i człowiekiem nie ma nic"). Przyroda zaś jest w całości materialna. Dotyczy to również człowieka, który " jest tym co je".
O filozofii Feuerbach można powiedzieć, że jest to materialistyczna antropologia. Bowiem w swojej filozofii na pierwszym miejscu stawiał człowieka. Stąd też jego spór z religią to spór o miejsce człowieka w świecie. Twierdzi, że skoro nie ma nic nadprzyrodzonego to również religia jest rzeczą ludzką. To bóg został stworzony na wzór i podobieństwo człowieka. Feuerbach odkrywa przed nami przyczyny tego stwórczego aktu: "Czym człowiek sam nie jest, a pragnął by być, to wyobraża sobie jako urzeczywistnione i przekształcone w realne istoty". Tradycyjna religia zrodzona z ludzkich pragnień jest stanem samorozdwojenia , wyobcowania człowieka względem samego siebie. Stała się ona powodem jego alienacji. To człowiek powinien stać się ideałem człowieka, jego prawdziwym bogiem (homo homini Deus). Usunięcie religii, głównego źródła zła społecznego spowoduje rozwój nowego utopijnego społeczeństwa opartego o altruizm. Stąd w swojej etyce na pierwszym miejscu stawia przyrodę i człowieka, jej najdoskonalszy twór. Dopiero gdy zdamy sobie sprawę, że śmierć rozumiana jako prawdziwy koniec jest rzeczywistością zaczniemy żyć naprawdę; bo wtedy myśli nasze i działania skupią się na tym co realne, nie będą rozpraszać się w zaświatach.
Jego filozofia wywarła olbrzymi wpływ na XX wiek, ponieważ stała się źródłem z którego wyrósł współczesny marksizm, humanitaryzm, egzystencjalizm oraz wszelkie kierunki w sposób szczególny zajmujące się filozoficzną antropologią. Feuerbach, główny przedstawiciel materialistycznego antropologizmu i teoretyk ateizmu wywarł również wpływ na politykę. Doktryna jego, stawiająca na pierwszym miejscu człowieka prowadziła bezpośrednio do humanitaryzmu i pojmowania państwa jako sługi człowieka. Odtąd wszystko w Niemczech co było opozycją wobec absolutyzmu, a w zakresie filozofii idealizmu miało swój pośredni lub bezpośredni związek z Feuerbachem. W jego filozofii należy szukać źródeł Kierkegaarda, Marksa, Engelsa, a także Freuda (Feuerbach jako jeden z pierwszych poszukiwał psychologicznych przyczyn religii). Jest on także niewątpliwie twórcą nowoczesnej krytyki religii. Jego życie jest dowodem, że warto głosić poglądy sprzeczne z powszechnie obowiązującymi zabobonami jeśli jest się przekonanym o ich prawdziwości.
Jakub Kozielec,
Papiland, wrzesień 1999
Do napisania tego artykułu skłoniła mnie dyskusja, w której swego czasu brałem udział na grupie dyskusyjnej RELIGIA. Artykuł porusza temat, którym się już wielokrotnie na łamach "Horyzontu" zajmowałem. To znaczy logicznje sprzeczności pomiędzy atrybutami chrześcijańskiego boga, takimi jak wszechmoc, wszechwiedza i dobro a realiami tego świata. Wydawać by się mogło, że jeden artykuł lub dwa powinny wystarczyć. Moje doświadczenia na grupie wykazują, że tak nie jest.
Gdyby przyjąć, że świat stworzyło wszechmocne i wszechwiedzące bóstwo to pewne bardzo odległe w czasie wydarzenie można by opisać w następujący sposób. Lat temu około 65 milionów, okrutny i kapryśny bożek skierował asteroid o około 10-cio kilometrowej średnicy prosto w trzecią planetę krążącą wokół gwiazdy karła typu G2 na peryferiach galaktyki Droga Mleczna. Tą planetą była nasza Ziemia. Robnęło strasznie w zachodnią półkule naszego globu w rejonie półwyspu Yucatan w dzisiejszym Meksyku. Rozżarzone fragmenty asteroidy oraz wyrwane kawałki globu rozprysnęły się w promieniu setek, jeśli nie tysięcy kilometrów powodując pożary lasów, puszcz i dżungli na niespotykaną skalę. Dymy z owych pożarów jak i zapewne pył wyrzucony w atmosferę na skutek uderzenia asteroidu spowodowały zatrzymanie promieni słonecznych dochodzących do Ziemi na długi okres czasu. W efekcie większość gatunków roślin morskich jak również lądowych uległo zagładzie. Na skutek przerwania łańcucha pokarmowego około 90 procent wszystkich istniejących gatunków wyginęło również w stosunkowo krótkim czasie. O co bożkowi tak naprawdę chodziło i co mu np. "gadzina" żyjąca w okresie Kredy zawiniła ? Nie mógł przecież zamyślać stworzenia "lebensraum" dla ssaków i nas bo jaki byłby sens stwarzania tych właśnie dinozauów miliony lat wcześniej.
Takie "globalne zagłady" zdarzały się na naszej planecie poprzednio już 4 razy. Miały one miejsce 438 milionów lat temu na przełomie Ordowika i Syluru, 367 milionów lat temu w Dewonie, przed 248 milionami lat u schyłku Permu oraz przed około 208 milinami lat na przełomie Triasu i Jury. Oczywiście nie licząc wielu pomniejszych katastrof gdzie "padało" trochę mniej "żywioły". Najbardziej spektakularna zagłada miała miejsce w epoce permskiej gdzie blisko 95 form żywych istot, roślin i zwierząt wyginęło. Przy pomocy jakich żywiołów i sił kosmicznych bożek dokonywał owych jatek dokadnie nie wiemy. Naukowcy przypuszczają, że w większości wymienionych przypadków bożek posłużył się jak 65 milionów lat temu dużymi asteroidami.
Ale to nie koniec naszej historii. Zanim ów kapryśny bożek wygubił większość gatunków na Ziemi ostatnim razem miał on już w planach następną jatkę na nie mniej imponujacą skalę. Wcześniej już bowiem bożek "puścił w ruch" tzw. dryft kontynentalny. Kiedy asteroid rąbnął w Ziemię przed 65 milionami lat, Antarktyda po oddzieleniu się od Gondwany (Australia, Południowa Ameryka, Indie i Madagaskar) już dawno "dotarła" w okolice bieguna południowego. Choć na Antarktydzie bywało już wtedy bardzo zimno, kontynent zamieszkiwały miliardy zwierząt i bujnie plenia się roślinność (setki tysięcy gatunków). Gdy "padły" dinozaury na Antarktydzie, bożek zgodnie ze swoim zapewne obłąkanym planem postanowił rozprawić się z resztą flory i fauny tam żyjącej. Nie wiadomo właściwie dlaczego, ale musiał zapewne lubować się w katastrofach na ogromna skalę i specjalnie nie lubić tego właśnie kontynentu. A kto wie może działały mu na nerwy antarktydzkie torbacze ? Nie może być przecież tu mowy o robieniu miejsca dla ludzi bo Antarktyda nigdy nie była przez nas zamieszkała ani dziś do tego specjalnie się nie nadaje. Któż odgadnie umysł psychopaty ?
Zapewne z braku poręcznych asteroidów bożek spowodował progresywne oziębienie klimatu na Ziemi, rozpoczynając około 40 milionów lat temu. Wkrótce, na skale geologiczną (prawdopodobnie ok. 5 milionów lat) "żywe" na Antarktydzie zostało wymrożone i wytępione. Kilka milionów lat okrutnej agonii tegoż kontynentu musiało bożkowi sprawić znacznie większą przyjemność niż w miarę szybkie usunięcie 90 procent gatunków przy użyciu asteroidu dwadzieścia pare milionów lat wcześniej. W efekcie pozostało przy życiu na Antarktydzie zaledwie trochę mchów, porostów, bakterii i garstka bezkręgowców.
Po praktycznej zagładzie biosfery prawie całego kontynentu, kapryśny bożek, zaczął zapewne zamyślać stworzenie nowego gatunku naczelnych "na obraz i podobieństwo", które jak on potrafiłyby mordować dla samej przyjemności. Zajęło mu to około 33 milionów lat.
Roman Zaroff
Brisbane, styczeń 2000
Celem niniejszego artykułu nie jest udowodnienie, że bóg nie istnieje, a jedynie stwierdzenie, że na podstawie Biblii można udowodnić, iż bóg judeo-chrześcijański istnieć nie może. O tym bogu można powiedzieć następujące zdanie (0): "Bóg jest wszechmocny, wszystkowiedzący, wieczny, nieskończenie miłosierny i miłujący wszystkich ludzi, jest dobrocią i jest jedynym bogiem". Zdanie to można podzielić na mniejsze zdania logiczne:
1. Bóg jest wszechmocny.
2. Bóg jest wszystkowiedzący.
3. Bóg jest wieczny.
4. Bóg jest nieskończenie miłosierny
5. Bóg kocha wszystkich ludzi.
6. Bóg jest dobrocią.
7. Bóg jest jedyną taką istotą, która spełnia warunek (3).
Każdemu z tych zdań można przypisać określoną wartość logiczną: prawda lub fałsz. Zdanie (0) jest koniunkcją zdań (1) (7) i można je zapisać:
(0) = (1) i (2) i (3) i (4) i (5) i (6) i (7)
Zdanie (0) jest prawdziwe wtedy, i tylko wtedy gdy prawdziwe są wszystkie zdania (1) (7). Zdanie (0) jest nieprawdziwe jeśli choć jedno ze zdań (1) (7) jest nieprawdziwe. Aby więc udowodnić nieprawdziwość stwierdzenia, że byt obdarzony takimi cechami istnieje (a jest to właśnie judeo-chrześcijański bóg) wystarczy udowodnić, że przynajmniej jeden z tych warunków nie jest spełniony. Ponieważ źródłem chrześcijańskiej religii jest Biblia dowód przeprowadzę na podstawie Księgi Rodzaju. W niniejszym rozumowaniu posłużę się dwoma cytatami:
Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. A przy tym Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: "Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz." Kś. Rodz. 2, 15-17.
oraz:
A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Kś. Rodz. 3, 1-5.
Rozważmy cytat pierwszy. Mamy dwie możliwości:
1. Bóg wiedział, że człowiek złamie jego zakaz, spożyje owoc z zakazanego drzewa i zostanie za to ukarany: on i wszystkie następne pokolenia.
2. Bóg nie wiedział, że człowiek złamie zakaz.
Ze stwierdzenia 1., że Bóg nie jest ani specjalnie miłosierny, ani człowieka nie kocha. Nie jest miłosierny, bo nie potrafi wybaczyć. Jest jednocześnie okrutny, bo skazuje człowieka na najgorszą z kar. Jest także niesprawiedliwy ponieważ kara ta dotyka również potomków pierwszych ludzi. Bóg nie kocha ludzi ponieważ ktoś kto kocha nie krzywdzi obiektu swojej miłości (nie licząc osób z zaburzeniami psychicznymi). Ze stwierdzenia 2., że bóg nie jest wszystkowiedzący, bo nie znał przyszłości. Z cytatu 1. wynika, że albo bóg nie jest wszystkowiedzący [~(2)], albo bóg nie kocha ludzi i nie jest miłosierny [~ (5) i ~ (4)].
Rozważając cytat 2. można rozpatrzyć następujące możliwości:
3. Bóg stworzył zło i szatana.
4. Bóg stworzył szatana, ale nie stworzył zła.
5. Bóg nie stworzył ani zła ani szatana.
Ze stwierdzenia 3. wynika, że bóg nie jest dobrocią. Zło musi być częścią natury boga. Gdyby bowiem bóg był dobrocią to wszystko co stworzył byłoby dobre. A przecież zło dobre z definicji nie jest. Szatan nie mógłby się zbuntować przecie bogu i zejść na drogę zła, gdyby jego zaczątki nie znajdowały się w nim od początku, tzn. od chwili jego stworzenia przez boga. Ze stwierdzenia 4. wynika, że istnieje byt, którego bóg nie stworzył. Wynika z tego, że istnieje co najmniej jeden byt, o którym można stwierdzić, że jest wieczny. Wieczny być musi ponieważ nie został stworzony przez boga. Bóg jednak stworzył szatana jako istotę dobrą. Szatan gdyby był doskonałym dziełem dobrego boga nie mógłby ulec pokusie i przejść na stronę zła. Aby tak się mogło stać dzieło stworzenia nie mogło być doskonałe, ani dobre. W procesie stwarzania zło musiało brać udział, w przeciwnym wypadku żadna istota stworzona przez boga nie uległaby pokusie zła. Ze stwierdzenia 5. wynika , że zarówno szatan jak i samo zło (nie wchodząc w szczegóły czy są tożsame, czy nie) istnieli niezależnie od boga. Wnioski stwierdzenia 4. odnoszą się również do tego stwierdzenia. Jeśli Bóg nie stworzył zła, to kochając ludzi powinien je zniszczyć. Jeśli tego nie zrobił, to: nie kocha ludzi nie potrafi (nie jest wszechmocny) nie wiedział do czego to doprowadzi (nie jest wszystkowiedzący) cierpienie i ból sprawiają mu radość lub są mu potrzebne, tzn. jest okrutny (nie kocha ludzi) Z cytatu drugiego wynika więc, że{ bóg nie jest dobrocią) [~ (6)] lub nie jest jedynym wiecznym bytem [~ (7)]} i { bóg nie kocha ludzi [~ (5)] lub bóg nie jest wszechmocny [~ (1)] lub bóg nie jest wszystkowiedzšcy [~ (2)]}.
Podsumowując całe rozumowanie należy stwierdzić, że bóg taki jakiego z Biblii wywodzi chrześcijaństwo istnieć nie może, ponieważ z Biblii wynika, że nie mogą być jednocześnie spełnione wszystkie twierdzenia jakie do niego są odnoszone. Prowadzi to nieuchronnie do stwierdzenia, że Biblia tworzy wewnętrznie sprzeczny logicznie system aksjomatyczny. Twierdzenia jakie bowiem można z niej wyprowadzić są sprzeczne z twierdzeniami, które są dla tego systemu aksjomatami. Ponieważ Biblia jest niezaprzeczalnie bogatym źródłem bredni, przeprowadzenie takiego rozumowania na dowolnej księdze nie powinno dla nikogo stanowić problemu. Jest to dobre ćwiczenie na logiczne myślenie.
Jakub Kozielec,
Papiland, grudzień 1999
W poprzednim artykule: "Największe odkrycie archeologiczne XX wieku" omówiłem temat Zwojów Morza Martwego w sposób ogólny, aby uświadomić przeciętnemu, nie zorientowanemu w tym temacie czytelnikowi znaczenie tych manuskryptów, aby mając pewien pogląd o nich, zrozumiał dlaczego naukowcy uznali je za tak ważne i nazwali największym lub jednym z największych odkryć archeologicznych tego stulecia. Przytoczyłem kilka interesujących wypowiedzi niektórych ekspertów i autorytetów w tej dziedzinie, oraz kilka własnych komentarzy, aby wykazać, że podobieństwa pomiędzy essenizmem, a młodszym od niego chrześcijaństwem są ewidentne, a ogniwa pomiędzy tymi grupami liczne i silne. Essenizm wprawdzie nie istnieje już od dawna jako odłam judaizmu, podobnie jak faryzeizm, jednak w pewnym sensie żyje on nadal dzięki znalezionym zwojom. Skoro wiemy już, że chrześcijaństwo i essenizm należą do tej samej rodziny, są dziećmi judaizmu, to musimy zgodzić się z tym, ze essenizm jest starszym bratem chrześcijaństwa.
Teraz przejde do szczegółów i postaram się wykazać istotę tych podobieństw, ich charakter. Jak sugeruje tytuł niniejszego artykułu, Zwoje Morza Martwego powinny być wstępem do Nowego Testamentu, a nie lekturą uzupełniającą. Jest to zasada której należy się trzymać, aby nie znaleźć się w świecie zmitologizowanym do którego prowadzi nieuchronnie nauka Kościoła. Odrzućmy więc stereotypowe schematy myślowe, wierzenia oparte na nieudokumentowanych naukowo przesłankach. Aby poznać rodowód chrześcijaństwa trzeba najpierw zwiedzić Qumran, przynajmniej w wyobraźni, przyjrzeć się tajemniczym ruinom klasztoru nad brzegiem Morza Martwego, w którym mieszkali niegdyś esseńczycy, czyli Żydzi którzy w czasach Jezusa prowadzili tam swoją szkołę zakonną. Po zapoznaniu się z treścią Zwojów Morza Martwego doszedłem do wniosku, że nie sposób zrozumieć ludzi żyjących w owych czasach, czyli I wieku n.e., ich obyczajów i wierzeń jeśli odrzucimy lub zlekceważymy te dokumenty odkryte w Palestynie w 1947 roku. Ewangelie mówią nam bardzo mało na temat świata, w którym żył Jezus i apostołowie. Znacznie więcej światła na te scenę rzucają Zwoje Morza Martwego. Właśnie Qumran i Jerozolima są, bramami otwierającymi nam podwoje chrześcijańskiego królestwa, a nie Rzym lub Konstantynopol. Śmiem twierdzić, że jest to jedyna droga do zrozumienia rodowodu chrześcijaństwa i kościoła. Paleografowie są zgodni co do tego, że esseńczycy, na pismach których wzorowali się w znacznej mierze, bezpośrednio lub pośrednio, bardziej lub mniej świadomie, autorzy czterech ewangelii i listów apostolskich i sam Jezus, byli gminą religijną starszą od Jezusa i apostołów o co najmniej 150 lat. W związku z tym nasuwa się wniosek: skoro Jezus i apostołowie zapożyczyli wiele nauk od nich, i być może innych nauczycieli tamtego okresu, zatem Kościół i calł jego wielowiekowa tradycja jest domeną, w której należałoby pilnie dokonać stosownych rewizji i przewartościowań, jak słusznie zauważył John Marco Allegro, tłumacz tych tekstów. Wiem, że stwierdzenie takie może wydać się wielu chrześcijanom dziwne, wręcz szokujące; niemniej, fakty historyczne są nieubłagane, teksty Zwojów Morza Martwego mowią same za siebie, opowiadają nam nową historię.
Teraz przejdę do szczegółów. Podam kilka godnych uwagi przykładów:
1. Znaleziony w czwartej pieczarze Qumran zwój zatytułowany "Blogosławieństwa" /4Q525/ rozpoczyna się, zdanie po zdaniu, od slowa 'Blogosławieni', czyli dokładnie tak samo jak formuła wypowiedzi Jezusa w Kazaniu na Górze. Spójrzmy na te paralele:
"Blogosławiony człowiek o czystym sercu, który nie obmawia swym językiem" /tekst qumranski/.
"Blogoslawieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" /Ew.Mat. 5,8/.
"Blogosławiony człowiek który zdobył mądrość. Postępuje według prawa Najwyższego" /tekst qumranski/.
"Blogosławieni, którzy łakną, i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni" /Ew.Mat. 5,6/.
Następnie, wspólnota qumrańska nazywa siebie "ubogimi". W obszernym "Zwoju Wojny" pochodzącyrn z pieczary nr. 1 czytamy: "Posrod ubogich w duchu jest moc...". W Kazaniu na Górze Jezus mowi: "Blogoslawieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" /Ew.Mat.5,3/. (Wszystkie zacytowane tutaj fragmenty tekstów Zwojów zaczerpnąłem, z dwoma wyjątkami, z polskiego przekładu Piotra Muchowskiego p.t. "Rękopisy znad Morza Martwego", zaś cytaty biblijne z katolickiej Biblii Tysiąclecia).
2. Jezus uczy, ze sprawy sporne pomiędzy jego uczniami maja być rozstrzygane w obecności kilku świadków, a jeśli spór nie zostanie w ten sposób roztrzygniety, dane sprawy powinny być adresowane do zboru. "Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, wez z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cala sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś zborowi. A jeśli nawet zboru nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik" /Ew.Mat. 18, 15-17/.
Podobnej procedury trzyrnali się esseńczycy. Obszerny, popularny zwój, zwany "Podręcznik dyscypliny" lub "Reguła Zrzeszenia", na który będę się często powoływał w moich rozważaniach, mowi: "Nikt nie będzie wnosić żadnej sprawy przeciw bliźniemu swemu przed społeczność, nie upomniawszy go wcześniej przed świadkami'. Warto zwrócić uwagę w tym miejscu na dwie inne wypowiedzi Jezusa: "Każdy kto się gniewa na swego brata, podlega sadowi. A kto by rzekł swemu bratu "Raka" (czyli "pusta głowo" lub "człowieku pożałowania godny"), ma być sądzony przez Wysoką Radę. A kto by mu rzekł. "Bezbożniku", podlega karze ognia piekielnego /Ew.Mat. 5, 22/. Warto zastanowić się w tym miejscu jaka Wysoką Radę Jezus miał tutaj na myśli? Czyżby "Rade zrzeszenia" o której czytamy w essenskim "Podręczniku dyscypliny"? (Patrz punkt 10).
Qumrańczycy byli mniej surowyrni niż Jezus sędziami wobec takich wykroczeń: "Człowiek, który świadomie i bezprawnie urąga bliźniemu swemu, zostanie na rok wyłączony z naszej społeczności"- czytamy w jednym ze Zwojów.
3. Ewangelia Mateusza zawiera najwięcej podobieństw językowych do tekstów qumrańskich. W "Podręczniku dyscypliny qumrańskiej" jest mowa o tych, "którzy chodzą drogą doskonałości nakazaną przez Boga", oraz że nie będzie "żadnej litości dla każdego kto zbacza z tej drogi...i żadnej pociechy...dopóki jego droga nie stanie się doskonała."
Jezus mowi: "Bądźcie wiec wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" /Ew.Mat. 5,48/.
4. W "Zwoju Wojny" /4Q491 - 496/ esseńczycy wielokrotnie mówią o Synach i Dzieciach światłości walczących przeciwko mocom i Synom Ciemności, że są powołani przez Boga aby dokonać sądu na ziemi i ostrzegają przed zbliżającym się sądem ostatecznyrn pałającym gniewem. Tekst tego Zwoju rozpoczyna się od słów: "Pierwsze wystąpienie Synów światłości mające nastąpić przeciw działowi Synów Ciemności, przeciw wojsku Beliala..." i dalej mowi, "ze źródła światła pochodzi prawda, zaś ze źródła ciemności pochodzi bezprawie...Jednakże Bog Izraela i anioł jego prawdy pomagają wszystkim Synom śtwiatłości". Metaforycznych pojęć "światłości" i "ciemności" Jezus używa raz po raz w swoich naukach i podobieństwach. O sobie samym mówi, że jest "światłością świata" /Ew.Jana 8,12/, Jana Chrzciciela również nazywa "światłością'' /Ew.Jana 5, 55/. Innym razem mówi, że "...synowie tego świata są przebieglejsi w rodzaju swoim od Synow światłości" /Ew.Luk. 16,8/.
Najwiecej antonimów typu "światłośc - ciemność", "prawda - fałsz" można znaleźć w pierwszym Liście Jana. Jezus również mówi o sądzie ostatecznym pałającym gniewem, między innyrni w Ewangelii Marka, gdzie czytamy: "Lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z obiema rękami być wrzuconym do piekła w ogień nie gasnący, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gasnie' /9, 43/. O apokaliptycznym charakterze wydarzeń eschatologicznych opisanych w Zwojach wspomina rowniez prof. Vermes /patrz punkt 13/.
5. W zwoju zwanym "Apokalipsa aramejska" /4Q246/ jest wzmianka o Synu Bożym. Z uwagi na obiektywne trudności z odczytaniem tego tekstu, trudno tę postać zidentyfikować, dociec kim właściwie jest ten, któremu nadano takie imie: "Syn Boży, będą mowili o nim. Synem Najwyższego będą go nazywać".
W Ew.Łukasza czytamy: "Będzie On (t.j. Jezus) wielki, i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bog da mu tron Jego praojca Dawida" /1, 32/.
Jezus mowił o sobie, że jest Mesjaszem i Synem Błogosławionego, na przykład podczas przesluchania przed sanhedrynem /Ew.Marka 14, 61-62/ lub podczas rozmowy z Sarnarytanka przy studni (Ew.Jana 4, 25 - 26). W tejże samej ewangelii mówi on o wodzie wytryskującej ku żywotowi wiecznemu /4, 14/ i strumieniach wody żywej /7, 38/.
"I tak, wszyscy ludzie, którzy weszli do nowego przymierza w ziemi damasceńskiej, lecz ponownie zdradzili i odstąpili od studni żywej wody, nie zostaną wliczeni do rady ludu i na jej listę nie zostaną wpisani /zwój 4Q 265/.
6. W zwoju zwanym Testamentem Lewiego /4Q 541/ jest mowa o pewnym kapłanie który ma pojawić się w przyszłości: "Wiele (zlych) słów przeciwko niemu wypowiedzą, liczne kłamstwa. Będą mu złorzeczyć. Złe pokolenie obali go. Kłamstwem i gwałtem zwalczać go będą. Lud zbłądzi, w jego dniach i na złe drogi zejdzie."
W Ew.Łukasza czytamy: Oto Ten /t.j. Jezus/ przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak któremu sprzeciwiać się będą /2, 33/.
7. W zwoju p.t. "Reguła calego zrzeszenia" /4Q 521/ czytamy: "gdyż niebo i ziemia będą słuchać jego pomazańca...Uzdrowi bowiem konających, wskrzesi do życia umarłych, ubogim ogłosi dobrą nowinę, nedzarzy nasyci, wypędzonych sprowadzi z powrotem do ziemi, głodnych uczyni bogatymi, wskrzesi umarłych swego ludu...i otworzy groby." Jezus mowi: "Idzcie oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycieniewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słysza, umarli powstają, a ubogim głoszona jest Ewangelia /Mat. 11, 2 - 5/; następnie, "Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych" /Ew.Mat. 22, 32/, oraz, "jeśli ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże" /Ew. Luk. 11 ,20/.
Chyba te właśnie analogie profesor Vermes miał na myśli twierdząc, że w pismach qumrańskich wzmianki o uzdrowieniu i zmartwychwstaniu mają ścisły związek z popularną wówczas ideą Królestwa Bożego. Zwycięstwo nad chorobą i diabłempisze Vermesuważane były przez esseńczyków. za pewny znak, że Bóg rozpoczął już swoje panowanie.
8. Godna uwagi jest rowniez paralela pomiędzy "Modlitwą Nabonida" /zwój 4Q242/ a sprawą uzdrowienia pewnego człowieka przez Jezusa. W obu przypadkach akt uzdrowienia chorego połączony jest z przebaczeniem mu grzechów. "Charyzmatyczno-eschatologiczne aspekty tekstów qumrańskichpisze Vermesdostarczają najwięcej ogniw do porównań tekstowych tych dwóch grup pism. Słowa modlitwy którą odmawiał Nabonid, król kraju babilońskiego, wielki władca, gdy został porażony złą chorobą, z dekretu Najwyższego Boga w Teiman. "Ja, Nabonid, złą chorobą byłem złożony przez siedem lat i wyglądem byłem niepodobny do człowieka. Modliłem się wówczas do Najwyższego Boga i pewien egzorcysta odpuscił mi moje grzechy. Był to mężczyzna, Żyd ze społeczności deportowanych. Powiedział mi on: Rozgłoś to i opisz wszystko, aby uczcić wielkie imię Najwyższego Boga". "/Jezus/ ujrzawszy wiarę ich, rzekł do sparaliżowanego: "Człowieku, odpuszczone są ci grzechy twoje". /Ew.Luk. 5, 20/.
9. Esseńczycy, podobnie jak pierwsi chrześcijanie, mieli wspólne posiłki poprzedzane modlitwą. W "Regule całego zgromadzenia" /1Q 28A/ czytamy: Jeżeli przy stole razem się zgromadzą aby pić moszcz, i będzie zastawiony stół zrzeszenia i rozlany moszcz, aby pić, nikt nie wyciągnie swojej ręki po najlepszy chleb i moszcz przed kapłanem. Gdyż on winien pobłogosławić najlepszy chleb i moszcz, i wyciągnąć swą rękę po chleb najpierw, potem zaś winien wyciągnąć Mesjasz Izraela swą rękę po chleb. Nastepnie winno błogosławić całe zgromadzenie zrzeszenia, każdy odpowiednio do swej godności. Pamiętamy scene Ostatniej Wieczerzy Jezusa z uczniami, kiedy jadł z nimi chleb, pił wino i powiedział, "Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy w królestwie Ojca mego" /Ew.Mat. 26,29/. Wspólne posiłki i święte uczty były świętym obyczajem esseńczykow. Temat ten jest szczegółowo omówiony w "Podręczniku dyscypliny". Wiemy, że pierwsi chrześcijanie mieli swoje 'agape', czyli uczty miłości, oraz święte komunie z chlebem i winem. Nie ulega wątpliwości, że jest to kontynuacją tradycji przedchrześcijańskiej.
10. W "Podręczniku dyscypliny" czytamy, ze Qumran rządzony byl przez "Rade Zrzeszenia" ktora skladala się z dwunastu przywodcow. Jest tam rowniez mowa o trzech kaplanach pelniacych role przelozonych, chociaz tekst nie mowi wyraznie, czy wchodzili oni w sklad owej dwunastki, czy nie. "W radzie zrzeszenia powinno być dwunastu mezczyzn i trzech kaplanow doskonalych we wszystkim objawionym w calej Torze" /patrz punkt 2/. Jak wiemy, Jezus mišł dwunastu apostolow, a mlody kosciol chrzescijanski, jak czytarny w Dziejach Apostolskich, dwunastu przywodcow w Jerozolimie. Dalej czytamy, ze: "Rada zrzeszenia...będzie wyprobowanym murem, drogocennyrn kamieniem wegielnyrn." Jezus mowi: "Czy nie czytaliscie nigdy w pismach: Kamien, który odrzucili budowniczowie stal się kamieniem wegielnym" /Ew. Mat. 21, 42/. Nastepnie, w tym samym zwoju, owa "rada zrzeszenia" opisana jest jako budowla Boza: "Nie zadrza jej podwaliny i nie osuna się ze swego miejsca. Będzie najwiekszym przybytkiem dla Aarona, z wieczna wiedza przyrnierza prawa, skladajacyrn ofare milej woni. Będzie domem doskonalosci i prawdy w Izraelu...wznosza,cym przymierze wedlug wiecznych praw. Zyskaja przychylnosc, dokonujac odupienia ziemi i wydajac wyrok na niegodziwosc, tak, ze nie będzie bezprawia. W calkiem podobny sposob wyraza się o kosciele autor listu apostolskiego: "Wy rowniez, niby zywe kamienie jestescie budowani jako duchowa swiatynia, by stanowic swiete kaplanstwo, dla skladania duchowych ofiar przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Pismie: 'Oto klade na Syjonie kamien wegielny, wybrany, drogocenny...Wy zaś jestescie wybranym plemieniem, krolewskim kaplanstwem, narodem swietym, ludem Bogu na wlasnosc przeznaczonym... /l Piotra 2,5 - 9/.
11. Bardzo podobny jest stosunek obu grup, t.j. chrzescijan i essenczykow, do sprawy dobr materialnych. W ksiedze Dziejow Apostolskich /2, 44/ czytamy: "Wszyscy zaś, ktorzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspolne. Jezus i grupa jego uczniow rowniez mieli wspolna kase ktora opiekowal się zdrajca Judasz. Esseńczycy, podobnie jak Jezus, apostolowie i pierwsi chrzescijanie wierzyli w to, ze zyja w czasach ostatecznych, czyli dniach bezposrednio poprzedzajacych koniec swiata. Jezus wyraznie o tym mowi, na przyklad w Ewangelii Lukasza, gdzie czytamy /9, 27/: "Zaprawde powiadam wam: niektorzy z tych, co tu stoja, nie zaznaja smierci, az ujrza Krolestwo Boze". Zreszta caly styl ycia i nauczania Jezusa i apostolow, ich stosunek do bogactw, wynikal z ich glebokiej wiary w bliski koniec swiata. Wiara ta, jak wynika ze zwojów, byla wsrod Zydow palestynskich zyjacych w owych czasach, bardzo powszechna. Wspolnota dobr materialnych byla rowniez jedna z glownych zasad essenczykow. Pierwsza ustawa qumranskiego "Podrecznika dyscypliny" mowi, "wszyscy ofiarowujacy się jego prawdzie przyniosa cala swa wiedze, swa sile, swe mienie do zrzeszenia Bozego, aby oczyscic swa wiedze prawda, ustaw bozych, swa sile przysposobic odpowiednio do jego doskonalych drog i cale swe mienie odpowiednio do jego sprawiedliwej rady". Czlonkowie zakonu oddawali swoje zarobki przelozonym. Za wyrzeczenie się wlasnosci prywatnej otrzymywali wyzywienie, odzienie i opieke zakonu.
12. Szczegolnie istotne, co się. tyczy tekstow qumranskich i nowotestamentowych jest to, ze zarowno wspolnota qumranska jak i pierwsze chrzescijanskie zbory byly formacjami religijnymi o bardzo mesjanistycznym profilu i glosily bliskie przyjscie co najmniej jednego nowego Mesjasza. Miał to być charyzmatyczny przywodca, czlowiek o silnej osobowosci, a jego nauka miała stać się podstawa wary jego nasladowcow. Mesjaszem takim byl dla chrzescijan oczywiscie Jezus. Dla essenczykow mišł być nim tak zwany "Nauczyciel Sprawiedliwosci". Imie to powtarza się w zwojach wielokrotnie. Podobienstwa pomiedzy tymi dwiema postaciami sa tak silne, ze niektorzy badacze tych tekstow doszli do wniosku, iz Jezus i ow Nauczyciel Sprawiedliwosci to jedna i ta sama osoba, z ta roznica, ze esseńczycy nie przypisywali mu cech boskich. Nauczyciel Sprawiedliwosci odgrywa zbawcza role w zyciu tych, ktorzy w niego wierza, podobnie jak Jezus w przypadku chrzescijan. W jednym z tekstow qumranskich czytamy: "Wszystkich tych, ktorzy przestrzegaja zakonu w Domu Judy, wyzwoli Bog...dzieki ich wytrwalosci w cierpieniu i wierze w Nauczyciela Sprawiedliwosci". Taka sama zbawcza moc przypisuje Jezusowi Pawel. W liscie do Galacjan czytamy: "czlowiek zostaje usprawiedllwiony nie z uczynkow zakonu, a tylko przez wiare w Chrystusa Jezusa" /2, 16-17/. Jest to jeden z wielu przykladow swadczcych o tym, ze Pawel dobrze znal metafory, przenosnie, w ogole frazeologie essenczykow, chociaz traktowal zakon mojeszowy zgola inaczej. Warto dodać, że słowo 'Mesjasz', hebrajski odpowiednik greckiego sowa 'Chrystus', czyli 'Pomazaniec', 'Namaszczeniec' rowniez mialo dla essenczykow znaczenie inne niz dla chrzescijan. Zwój zatytulowany "Reguła calego zgromadzenia" ma w jezyku angielskim nazwe "Messianic Rule" regulamin mesjanski. Wynika z niego wyraznie, esseńczycy nazywali Mesjaszem jednego ze swoich kaplanow /patrz punkt 9/.
13. W Zwojach Morza Martwego i Nowym Testamencie wystepuja trzy imiona na ktore warto zwrócić uwagęMelchisedek, Mlchal i Belial. Pierwszy jest Bozym ksieciem, drugi archaniolem, trzeci szatanem. Ale wojna Synow światłości na ziemi miala rowniez kosmiczny wymiarpisze prof. Vermes w komentarzu do ostatniego wydania tlumaczenia zwojów /The Complete Dead Sea Scrolls in English, str. 85/. Ziemskie zastepy Synow światłości dowodzone przez Ksiecia Zgromadzenia mialy być wsparte w boju przez anielskie armie kierowane przez Księcia światłości, który w Zwojach Morza Martwego wystepuje pod imieniem archaniola Michala lub Melchisedeka. W podobny sposob ci, ktorzy byli "niewierni swietemu przymierzu", i ich poganscy sprzymierzency, mieli być wspomagani przez demoniczne sily szatana, który wystepuje rwniez pod imieniem Beliala lub Melkiresza /patrz punkt 4/. Zwój lQ13 zatytulowany jest "Niebianski ksiaze Melchisedek" i konczy się slowami: "A twoim Elohim jest Melchisedek, który wyrwie ich z reki Beliala". Autor listu do Hebrajczykow obszernie dowodzi /rozdzial 7/, ze Jezus jest najwyzszym kaplanem na wzor Melchise-dekatajemniczego starotestamentowego krola Salemu, o ktoryrn wzmianka w ksiedze Genezis /14,18/. W drugim liscie do Koryntian czytamy: "Albo jaka zgoda miedzy Chrystusem Belialem" /6,15/. Naukowcy twierdza, ze imie 'Belial', ktore często pojawia się w Zwojach i jeden raz uzyte jest w Nowym Testamencie w podanym przed chwila kontekscie, nie wystepuje nigdzie w starozytnych pismach greckich lub hebrajskich. Postac archaniola Michala, ktorego autorzy zwojów utożsamiają z Melchisedekiem, pojawia się w Apokalipsie Swietego Jana, gdzie widzimy go walczącego ze Smokiem i jego aniolami /12, 7 - 9/. W Zwojach jest o nim mowa dosc często, na przyklad zwój 4Q529 zatytułowany jest: "Słowa Michała do aniołow." Widzimy więc, że mesjańskie oczekiwania i nadzieje pierwszych chrzescijan i ich apokaliptyczne wizje nie byly wcale czyrns nowym. Kilkadziesiat lat po upadku powstania zydowskiego i zniszczeniu klasztoru qumranskiego przez Rzymian, chrzescijanie, jak wynika z nowotestamentowych tekstów, kontynuowali i kultywowali tradycje essenskie, przynajmniej znaczna ich część.
14. Pierwsi chrześcijanie i esseńczycy mieli podobne zasady napominania i wyrzucania nieporzadnych członkow ich społeczności. W "Podręczniku dyscypliny" czytamy: "Jezeli znajdzie się wsrod nich ktos, kto sk1amie swiadomie odnosnie majatku, pozbawia go dostepu do czystej zywnosci spolecznosci na jeden rok i zostanie ukarany jedna czwarta swojej racji zywnosciowej". Pierwsi chrzecijanie byli bardziej surowi wobec tego rodzaju oszustow. Swieta moc Bozaczytamy w Dziejach Apostolskichzabila Ananiasza i Safire, kiedy zatrzyrnali sobie czesc majatku nalezacego się zborowi /5, 1 - 11/ Inne punkty dyscypliny spolecznosci qumranskiej, zasady karania tych, ktorzy nie przestrzegaja jej, sa obszernie omwione w "Dokumencie damascenskim"/4Q 266/. 15. Nastpnie, Pawel często w swoich listach uzywa slowa 'swieci', na przyklad w liscie do Rzymian: 'A teraz ide do Jerozolimy z posluga dla swietych' /15, 25-~27/. Kult swietych jest wazna czescia nauki kosciola katolickiego Slowa: 'swiety, swieci, swietosc' często pojawaja się, w tekstach qumranskich. "Podręcznik dyscypliny" rozpoczyna się od slow: "Nauczyciel nauczy swietych jak zyc wedIug ustaw tej Ksiegi aby mogli szukac Boga calym sercem, cala dusza, czynic to, co dobre i prawe przed nim, tak, jak polecil przez Mojzesza i przez wszystkie swe slugi, prorokow.
16. W tym samym zwoju opisany jest rytual, który w wielu szczegolach podobny jest do chrzescijanskiego chrztu. Czytamy tam, ze każdy nowoprzyjety czlonek zakonu "oczysci się ze wszystkich swych przewinien. Przez ducha prawosci i pokory zostanie odkupiony jego grzech. Przez upokorzenie swej duszy wobec wszystkich ustaw Bozych oczysci się jego cialo, by moglo być pokropione woda oczyszczenia i uswiecic się obmywajaca brud woda". Pierwsi chrzesicijanie, podobnie jak Jan Chrzciciel i jego uczniowie, chrzcili w wodzie tych, ktorzy nawracali się, wybierali nowa drogę życia i chcieli się do nich przyłączyć.
17. Biblijny opis Jeruzalemu czasow mesjanskich zawarty w Apokalipsie Swietego Jana /21, 9 - 27/ jest bardzo podobny, gdy chodzi o styl i jezyk, do opisu "Nowej Jerozolimy" w pismie qumranskim (Zwój 4Q554). - A ten, który mowil ze mna,, mišł zlota trzcine jako miare, by zmierzyc Miasto, i jego mur. A Miasto uklada się w czworobok, i dlugosc jego tak wielka jest jak i szerokosc A mur jego zbudowany jest z jaspisu" (Ap.Sw.Jana 21, 9 - 27) "I wprowadzil mnie do wnetrza miasta. Wymierzyl kazda dzielnice, dlugosc i szerokosc: trzcin 51 na 51 - kwadrat; lokci 357 z kazdej strony... Kazda ulica i miasto wybrukowane byly bialymi kamieniami, marmurem i jaspisem /tekst qumranski/.
18. Wspolnota essenska nazywa siebie "nasladowcami drogi". Slowo to uzyte jest w zwojach wielokrotnie, na przyklad "Podręczniku dyscypliny" qumranskiej /4Qi255/. W Dziejach Apostolskich czytamy o tym, jak Szawel przesladuje ludzi, ktorzy sa "zwolennikami tej drogi" /9, 2/.Warto zastanowić się w tym miejscu, dokad Szawel, pozniejszy apostol Pawel, zostal poslany przez żydowskich kapłanów z misją aresztowania chrześcijan. Czy posłano go do odległego, zromanizowanego miasta w Syrii, czy do Qumran...miejscowości połozonej zaledwie 16 mil od Jerozolimy? W tekstach Zwojów Morza Martwego jest często mowa o Damaszku i jasno wynika z nich, że qumrańscy zakonnicy nazywali Damaszkiem Qumran, bo tak widocznie nazywala się, w pierwszym wieku naszej ery ta miejscowosc. Jeden obszerny zwój zawierajacy opis zycia essenczykow nosi tytul "Dokument damasceński". Chyba latwo odgadnac do ktorego Darnaszku Szawel udal się ze swoja ekipa. Do czasu znalezienia Zwojów chrzescijanie wierzyli w to, ze kaplani jerozolimscy poslali Szawla az do Damaszku w Syrii. Warto dodac, ze Syria byla wowczas inna, odgraniczona od Palestyny prowincja rzymska,. Opisana w Dziejach Apostolskich wyprawa Szawla do Damaszku w celu aresztowania chrzescijan swiadczy wiec niezbicie o bliskich powiazaniach pierwotnego chrzescijanstwa z Qumranem.
Na temat ogniw pomiedzy pierwotnym chrzescijanstwem a gmina qumranska prof. Vermes pisze rowniez: "Zauwazamy fundamentalne podobienstwa jezykowe. Zarowno w Zwojach jak i Nowyrn Testamencie wierni nazwani sa 'Synarni Światłości'. Obie spolecznosci uważały się za prawdziwy Izrael, rządzone były przez dwunastu przywodców, oczekiwały bliskiego przyjscia krolestwa Bozego, obie uwazaly swoja historie za wypelnienie proroctw biblijnych. Hierarchalny system wladzy i scisle przestrzeganie zasady rownego podzialu dobr materialnych, przynajmniej w poczatkowym okresie Kościoła /Dz.Ap. 2, 44 - 45/, to ogniwa wskazujace na istnienie bezposredniego zwiazku przyczynowego w zyciu obu wspolnot. Niewykluczone, ze mlody, niedoswiadczony Kościół wzorowal się na starszyrn, wyprobowanyrn zakonie esseńskim' /The Complete Dead Sea Scrolls in English, str.22/.
Analizujac podobienstwa tekstowe pomiedzy Nowym Testamentem, a pismami qumranskimi, nalezy rowniez wziac pod uwagę fakt, ze Jezus, podobnie jak esseńczycy, nie zgadzal się z wieloma teologami jego czasow, glownie faryzeuszami i saduceuszami, potepial ich, i ostentacyjnie lamal niektore przepisy zakonne. W ten sposob swoja postawa popieral, jeśli nie reprezentowal, essenczykow. Jak wiemy, esseńczycy potepiali Zydow uczeszczajacych do swiatyni jerozolimskiej glownie za ich konformizm wobec poganskich okupantow. Dlatego robili wiele rzeczy na przekor im. aby te swoja odmiennosc zamanifestowac. Przyjeli sporo odmiennych obyczajow, zasad i praktyk religijnych, aby zademonstrowac, ze nie identyfikuja się z nimi. Po prostu uwazali Qumran za prawdziwa Jerozolime, a siebie za prawdziwy Izrael. Dla uzupelnienia i przypomnienia powtorze kilka innych analogli wymienionych w moim poprzednim artykule: esseńczycy, podobnie jak chrzescijanie, uważali się za lud "Nowego Testamentu" i "wybrańców Bożych", mowili o "Duchu Swietym", "duchu prawdy" i "zyciu wiecznym". Obie grupy rzadzone byly, jak nadmienia prof. Vermes, przez rade starszych, ktora chrzescijanie zwykli nazywac "biskupami" lub "prezbiterami", a esseńczycy "kaplanami" i "przelozonymi". Warto wiedzieć, że na temat podobieństw, paraleli, czyli wspólnych ogniw pomiędzy Nowym Testamentem a Zwojami Morza Martwego napisano już wiele artykułów i książek. Dość długą ich listę zawierają takie publikacje jak na przykład, książka "Zwoje Morza Martwego" autorstwa Johna Allegro lub "Jezus i Zwoje Morza Martwego" Jamesa Charleswortha. Ale żadna z nich, podobnie jak moja niniejsza praca, nie zawiera pełnej listy tych analogii. Sadzę jednak, że przedstawiona wyżej lista jest wystarczająco długa, aby przekonać tych, którzy wątpili dotąd w wartość tych dokumentów, ich znaczenie dla historiii chrześcijaństwa. Myślę też, że udało mi się obronić moją podstawową tezęa mianowicie, że teksty Nowego Testamentu i Zwojów Morza Martwego mają wiele wspólnych ogniw, zarówno historycznych jak i teologicznych.
Omawiając ten temat, należy również wziąć pod uwagę to, że nie wszystkie pisma qumrańskie znalezione w grotach nad Morzem Martwym dotarły do nas. Część z nich poginęła w tajemniczych okolicznościach wiele lat temu, a te które ocalały przeszły bardzo długą, dziwną drogę zanim ujrzały światło dzienne. Drogę jaką te pisma przeszły dość dokładnie a zarazem ciekawie opisał John Allegro we wspomnianej książce "Zwoje Morza Martwego". Zwracam na to uwagę, aby wytłumaczyć mniej zorientowanym czytelnikom, dlaczego sporządzenie pełnej listy tych podobieństw i analogii jest niestety, obecnie niemożliwe. Sądzę, jednak, że to co mamy do dyspozycji jest w stanie otworzyć nam oczy na wiele istotnych kwestii dotyczących Jezusa i pierwotnego chrzescijaństwa.
Jerzy Sedziak
Kanada, 1999
Patrząc na klęczących ludzi w kościele, którzy co niedzielę powtarzają te same wyuczone w dzieciństwie wierszyki zwane modlitwami, zastanawiam się o co tu chodzi. Gdyż nikt z nas nie może być pewien, że słowa zapisane w bibli były wypowiedziane przez Jezusa, tymbardziej gdy na naszych oczach archelolodzy dokonują odkryć zamieniających stary testamant w jedno wielkie kłamstwo wymyślone przez chorego Żyda, który pragnął aby jego państwo miało piękną historię. Jeśli więc wierzyć w boga, co zaprzecza nauce i zdrowemu rozsądkowi, a na tym właśnie opiera się cały dzisiejszy świat, jego wynalazki i dobrobyt, trzebab wierzyć we wszystko co napisane w świętej księdze, a patrząc na świat widzieć w nim dzieło boże. Skoro naukowcy wydali już swą opinię co do prawdziwości biblijnych wersetów, pozostaje mi tylko głęboko wierzyć w boga.
Pozostawiając na razie wiarę z boku, chciałbym popatrzeć na boga racjonalnie (dociec jego istnienia rozumowo ). Naukowcy nie potrafią tego udowodnić ( nie ma nawet jakichkolwiek przesłanek ku temu ), a więc popatrzmy na tę kwestię z puntu widzenia prostego, szarego człowieka. Bóg istniał od zawsze, a pewnego pięknego dnia (chyba z nudów) zachciało mu się stworzyć świat i człowieka. Ten drugi czcił go za to. Niestety nauka i tu się wplątała i obaliła te bzdety. Przyjmijmy więc naukową wersję, że człek dzięki niezwykłej sile (księża zwą ją bogiem, ludzie ewolucją) powstał rozwijając się z małpy. Człowiek pierwotny miał rozum raczej słabo rozwinięty a jego krótkie życie nie pozwalało mu na dokładniejsze przyjrzenie się światu (i tak był pochłonięty zdobywaniem jedzenia i kopulacją ). Człowiek ten obserwował przyrodę, naturę, cały otaczający go świat i większości zachodzących na jego oczach zjawisk nie rozumiał. Cóż mógł biedak zrobić patrząc na wodę padającą z góry, straszne błyskawice, trzęsienia ziemi, huragany, cz choćby zaćmienia Słońca. Co się dzieje. Co sprawia te zadziwiające rzeczy, co może być na tyle potężne. Niestety na pytania te ludzie zaczęli odpowiadać i tłumaczyć te zjawiska dopiero w ciągu kilku ostatnich stuleci. A ten biedak patrząc na ciemność o porze gdy zwykle zdobywał obiad, lub patrząc na dziwną siłę rozdzierającą niebiosa z wielkim hukiem i zapalającą krzak obok niego musiał sobie coś wymyślić na wytłumaczenie tych zjawisk. A może jakiś żądny władzy przywódca plemienny chcąc ukorzyć i podporządkować sobie sąsiadów wymyślił stwora na swych usługach powodującego to wszystko, a po jego śmierci stworek ten przeobraził się w wszechpotężną istotę nazwaną bogiem. To są oczywiścię przypuszczenia, ale chodziło mi o to by pokazać iż to człowiek stworzył boga a nie na odwrót. Musiał przecież jakoś sobie uporządkować to, co się działo wokół niego. Póżniejsi kapłani zadbali aby postać boga dopasować do realiów w których żyli i żeby mieli z tego jak najwięcej. To właśnie próbują robić dzisiejsi księża nieudolnie opierając się nauce (przykład: dopiero Jan Paweł II skreślił "O obrotach ciał niebieskich" z listy ksiąg zakazanych).
Kto teraz uwierzyłby, gdyby pan w niebieskim kapelusiku stojący obok podawał się za syna bożego ( nie urażając pewnej grupy pań- zwykle starych, grubych i niezamężnych mogłaby to być kobieta - teraz kolej na córkę bożą?-) ? Chyba raczej zadzwonilibyśmy do najbliższego oddziału dla chorych ludzi zwanych przez niektórych czubkami. Czemu mamy więc wierzyć w boskość Jezusa, skoro ani nikt ani nic nie jest w stanie udowodnić nam, że cuda opisane w Biblii ( najlepszy jest ten o zmartwychwstaniu ) są prawdą. Przecież wiemy, że są one nie możliwe. Może ten człek, czczony jako syn boży był zakompleksiony w dzieciństwie, ambitny i żądny władzy ( czci ) w wieku dorosłym a przede wszystkim bardzo sprytny, a jego cuda to zwykłe marne sztuczki dzisiejszych magików (też się dziwimy gdy z pustego kapelusza wyskakuje królik ale nie modlimy się do wszechpotężnego magika).
Tomasz Szwed
Polska, listopad 1999
Nieomylny papież Grzegorz XVI (1831-1846) powiedzial:
opłakiwania godnym jest widok, gdy widzi się do czego dochodzą brednie rozumu ludzkiego, skoro ktoś ulegnie nowatorstwu i, pomimo przestróg Apostoła, zapragnie więcej wiedzieć, aniżeli nam jest dane; gdy ufając sobie nadmiernie, mniema, że można znaleźć prawdę poza Kościołem Katolickim, w którym przecież znajduje się ona w całej swej niepokalanej czystości"
Nadesłał: Lucyfer z grupy dyskusyjnej RELIGIA.
Nemo (1950- ?)
Papierz na makulaturę !
z warszawskiej ściany