"HORYZONT"

Magazyn racjonalistów, sceptyków i ateistów (Online)

Numer 9 (19), Rok 4 , GRUDZIEŃ 2000

Copyright Š 1997- 2000, "Horyzont"
Materiały z "Horyzontu" mogą być kopiowane i publikowane bez zezwolenia redakcji tylko w celach niekomercyjnych z podaniem nazwisk autorów i źródła (adresu strony). 

SPIS TREŚCI


OD REDAKCJI

ARTYKUŁY

AMBONA

ZASŁYSZANE - PODPATRZONE

Od Redakcji
Powrót do spisu treści strony

Witamy serdecznie naszych czytelników! "Wysypała" się nam "Księga Gości". Nasza "Księga Gości" znajdowała się na serwerze Polandnetu w Niemczech i jak się okazuje zaginęła. Niestety nieopatrznie nie zrobiliśny sobie kopii archiwalnej. Szkoda bo było tam sporo ciekawych wpisów, oceniających nas zarówno krytycznie jak i pozytywnie. Były też i głupie komentarze ale tych niestety nigdy nie da się uniknąć. Jesteśmy w trakcie zorganizowania nowej księgi ale to zależy od tego jak szybko zareaguje Polandnet.

Z okazji zbliżających się Saturnalii wszystkich naszych czytelników pozdrawiamy tradycyjnym "Sol Invictus !". Przypominamy również, że w dniu 25 grudnia wypadają tradycyjne urodziny starożytnego irańskiego boga Mitry. Ponieważ 1 stycznia rozpoczyna się nowe stulecie i nowe milenium, życzymy naszym czytelnikom wszystkiego najlepszego w nowym wieku i nowym tysiącleciu, oraz szampaskiej zabawy w Sylwestra.

Redakcja "Horyzontu"


A R T Y K U ŁY


KATALOG BŁĘDOW KSIĘGI RODZAJU - CZ. IV
Powrót do spisu treści strony
Po dłuższej przerwie postanowiłem ponownie zająć się Księgą Rodzaju. To przebogate źródło absurdów jest odbiciem wiedzy i poglądów ludzi tamtych czasów. Oczywiści nie można oceniać ich z powodu tego, że ich wiedza i horyzont geograficzny były tak ubogie (wszak inaczej być nie może i za 1000 lat my również będziemy uchodzić za barbarzyńców). Można natomiast, a wręcz należy oceniać tych, dla których Biblia jest słowem bożym i zawiera "prawdę i tylko prawdę". Nie można bowiem uważać za człowieka inteligentnego i obdarzonego rozumem tego, kto nie potrafi obiektywnie spojrzeć na fakty. Jeszcze bardziej zadziwiające jest to, że bardzo wielu katolików, pomimo oczywistej sprzeczności nauki Kościoła ze "słowem bożym" wciąż uważa, że ma ona swą legitymację w Biblii. A więc do dzieła!

Dzieje Abrahama - c.d.

Zniszczenie Sodomy i Gomory

Rozdz. 19, 4-8: Do domu Lota w Sodomie przybyło dwóch aniołów. Wszyscy mężczyźni Sodomy przybyli, więc pod jego drzwi aby "poswawolić" z nimi. Jest to o tyle zadziwiające, że odsetek osób zorientowanych homoseksualnie jest stały bez względu na czas i położenie geograficzne i wynosi od 5% do 10%, w zależności od szacunków. Trudno jednak przypuszczać, żeby w jakiejś populacji wszyscy mężczyźni nagle okazali się homoseksualistami. Jest to po prostu statystycznie niemożliwe. Ten fragment, uzasadniający zagładę Sodomy "grzechem" seksu homoseksualnego stał się sztandarowym urywkiem tłumaczącym konieczność nienawiści wobec homoseksualistów i penalizacji tego typu zachowań. Za wzór cnót jest tutaj stawiany Lot, który chcąc uchronić swoich gości przed gwałtem proponuje aby zgwałcono jego córki. Jakże wzruszająca potrafi być miłość ojca do dzieci. Szczególnie w biblijnym wydaniu.

Rozdz. 19, 34-37: Córki Lota upiły ojca i zgwałciły. Z tych kazirodczych stosunków narodziło się dwóch synów, którzy dali początek dwóm znienawidzonym przez Izraelitów ludom, tj. Moabitom i Ammonitom. Jest jeszcze wiele takich urywków, które nadają religijną sankcję, wręcz nakaz nienawiści wobec innego ludu. Czyż jakakolwiek religia opierająca się na biblii może twierdzić, że głosi pokój i braterstwo między narodami? Chyba nie, jeśli się weźmie pod uwagę, że religijne uzasadnienie wzajemnej wrogości prowadzi do nieporównywalnie tragiczniejszych skutków niż jakikolwiek inny sposób "legalizacji" takich poglądów (vide Chrześcijanie - Żydzi, czy Homoseksualiści - Chrześcijanie).

Rozdz. 21, 1-2: Sara, żona sędziwego już Abrahama (setka na karku) pomimo, iż dawno przeszła menopauzę zaszła w ciążę i urodziła syna Izaaka. Jak to się stało, bez kuracji hormonalnej dla Sary i viagry dla Abrahama trudno ustalić. Wyjaśnienie autora, że był to cud nie można przyjąć za wiarygodne. Przed opracowaniem kuracji hormonalnej takie cuda jakoś się nie zdarzały. Ale może wtedy miano inne sposoby, bardziej "naturalne". Szkoda, że autor tego nie opisał. Iluż ludziom by to życie uprzyjemniło. Wszak wiadomo, że viagra może powodować śmierć.

Rozdz. 21, 14: Po narodzinach Izaaka Sara zażądała wypędzenia niewolnicy Hagar wraz z synem, przyrodnim bratem Izaaka. Abraham nie był skłonny tego uczynić, ale kiedy zażądał tego sam bóg wypędził Hagar i swojego syna na pustynię. Czyż bóg nie jest zaprawdę miłosierny? Wypędzić matkę z dzieckiem na pustynię z powodu zazdrości żony i namowy boga mogło w owych czasach uchodzić za czyn bardzo chwalebny. Mam jednak nadzieję, że pobożni chrześcijanie nie będą próbowali tego zwyczaju przywrócić. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj postawa boga. Wszak to on maczał palce, jeśli można tak powiedzieć w nakłonieniu Abrahama do stosunku z niewolnicą (Sara również go do tego namówiła).

Rozdz. 22, 1-11: Bóg zażądał aby Abraham złożył w ofierze Izaaka. I tak najpierw kazał wypędzić mu swego pierwszego syna, którego miał z Hagar, a potem kazał zabić drugiego. Abraham zaś wykonywał wszelkie te barbarzyńskie polecenia bez żadnego słowa sprzeciwu. Taki właśnie człowiek, pozbawiony wolnej woli, zawsze posłuszny, nawet gdy chodzi o popełnienie potwornej zbrodni, bez cienia refleksji jest ulubieńcem boga. I taki też człowiek jest ulubieńcem wszelkich religii i kościołów. Tacy właśnie ludzie są najgroźniejsi i najbardziej niebezpieczni. To duchowi spadkobiercy Abrahama palili na stosach, torturowali, gazowali i rozstrzeliwali. Fakt, że bóg wcale nie chciał tej ofiary, a jedynie pragnął sprawdzić granice posłuszeństwa Abrahama niczego nie zmienia. Wskazuje bowiem na to jaki typ charakterologiczny jest najbardziej poszukiwany przez przywódców religijnych. I takie typy oni sobie tworzą poprzez "pranie mózgu" jakie aplikuje się dzieciom w różnego rodzaju kościołach.

Rozdz. 22, 15-18: Bóg obiecuje, że będzie błogosławił potomkom Abrahama i sprawi, że wszyscy będą im zazdrościli. Tej obietnicy nie udało się bogu dotrzymać. Ostatnie dwa tysiące lat nie były dla potomków Abrahama zbyt przyjemne.

Następnym razem zajmę się dziejami mego imiennika Jakuba zwanego także Izraelem.

Jakub Kozielec
Kraków, grudzień 2000

Powrót do spisu treści strony

JESZU - CO O NIM WIEMY
Powrót do spisu treści strony

Prolog

Jeszu -(staro hebrajskie Johoschua, aramejskie Jeszu, starogreckie Jason albo Jasios, arabski Isa) nazywany i przezywany Jezusem, Chrystusem, Mesjaszem, Synem Człowieczym, Synem Bożym, Zbawicielem, Bogiem w Trójcy - jest jedną z bardziej tajemniczych i nie jasnych postaci, a przecież odegrał i nadal odgrywa tak doniosłą rolę w naszym świecie. Uważam, że nie powinno się go nazywać po grecku, bo to tak jakby Jasia Kowalskiego ktoś nazywał Johann albo John. Jeśli był, to był Izraelitą galilejskim i nosił imię Jeszu, i tak powinniśmy go nazywać. Trzeba zaznaczyć, że nie jest on postacią historyczną, tzn. że nie ma bezspornych faktów stwierdzających jego istnienie lub zaprzeczenie jego istnienia w starożytności. Napisano niezliczoną ilość ksiąg o nim, ale jak to jest z postaciami na wpół mitycznymi, większość znanych rozpraw o nim nie ma żadnego charakteru poznawczego, a wręcz przeciwnie, stanowi uwikłanie i subiektywne fałszowanie, dodawanie wymyślonych zdań o nim, i to zarówno pozytywnych jak i złośliwie wykrzywiających jego postać. Wielu naukowców (historyków, teologów) wręcz twierdzi, że go w ogóle nie było, że jest postacią mityczną, tak jak wielu jego boskich poprzedników np. bohater starogrecki Herakles, o bardzo podobnym "życiorysie". Inni- zwłaszcza z kręgów chrześcijańskich - ubóstwiają go i nie są w stanie apoteozy spojrzeć prawdzie w oczy. Dla innych wreszcie, w tym spiętrzeniu informacji rzekomych , mitów i "prawd podanych z góry", przestaje być ważne, czy on w ogóle istniał rzeczywiście, czy jest jedynie mitem tych starożytnych i obecnych lat. W tym artykule - jak wynika z tytułu - podjąłem jeszcze jedną próbę podsumowania wiadomości o Jeszu, tak jak by on istniał rzeczywiście, historycznie.

Tło społeczno-polityczne

Na przełomie er doszło do przyspieszonej ewolucji pojęć i zmian religijnych w wyniku podbojów i zaborów na dzisiejszych terenach Małej Azji i Palestyny. Ludy semickie wyznające monoteizm zmieszały się z kulturą grecko-rzymską i religiami śródziemnomorskimi. Państwo żydowskie przestało po raz kolejny istnieć i stało się kolonią rzymską. Plemiona semickie, a samych Izraelitów było 12 szczepów, łatwo przyjęły wiarę, że są ludem "wybranym" przez ich Boga Jahwe i mają zapanować nad całym światem. W zajętej przez nich "ziemi obiecanej", zamieszkiwały ponad to inne plemiona semitów, Greków i Rzymian.

Ale oto Jahwe, wbrew podpisanej ugodzie i Arce Przymierza, "wydał" w ręce wrogów państwo Izrael i pozwolił na zbezczeszczenie ich (i Jego) świętości. A przecież ta ugoda - nawiasem mówiąc ciężko wytargowana przez Mojżesza - i stanowiąca prawo tych plemion, była przestrzegana surowo, a odstępców karano śmiercią przez kamienowanie lub krzyżowanie. (Patrz załącznik) Wiara Żydów, w konfrontacji z potęgą i wiarą najeźdźców, uległa zachwianiu. Pojawiają się liczne sekty i odszczepieńcy, których podobno w owym czasie było ponad 20. W samej grupie mieszkańców semickich na tych terenach wyróżnić można:

-Żydów, czyli Izraelitów wywodzących się z plemienia Judy, wyznania mojżeszowego, przestrzegających radykalnie Prawa na podstawie Pięcioksięgu. Ale i w obrębie tych radykalnych wyznawców wyłonili się zwolennicy pierwotnego monoteizmu Mojżesza, czyli saduceuszy i zwolenników proroka Ezdrasza, starających się interpretować i uzupełniać Prawo Pięcioksięgu. Komentarze i ustnie przekazywana Tora w późniejszym etapie doprowadziła do powstania Talmudu. Saduceusze, nie wierzący w nieśmiertelność duszy, kary lub nagrody po śmierci i zmartwychwstania, byli w stałej konfrontacji z faryzeuszami.

-Żydzi wywodzący się z innych plemion lub narodowości. Ci wprawdzie byli tolerowani przez "autentycznych" Żydów izraelskiego pochodzenia, byli jednak uważani za gorszych i nazywani "sprawiedliwymi i bogobojnymi", nigdy Żydami.

-inne sekty i grupy niezadowolonych, jak sekta Esseńczyków (w słynnym Qumran). Większość z nich głosiła rychły koniec świata, nadejście "syna bożego", nastanie "królestwa bożego" w znaczeniu powstania wielkiego i wyzwolonego Izraela, w rajskich warunkach. Odmianą tych sekt, lub odłamem Esseńczyków, była sekta "chrzczeńców" Jana Chrzciciela (postać historyczna), do której należał zapewne Jeszu. Wszyscy z tych sekt, według prawowiernych Żydów "nieczyści" i hańbiący się "ohydą" ludzie, byli prześladowani, a ich przywódcy męczeni i zabijani.

Do pewnego stopnia można tę sytuację porównać z czasami zaborów w Polsce 1800 lat później, gdzie szerzyła się patriotyczno -narodowa literatura i optymistyczne nastroje wyzwoleńcze. W Palestynie w czasach Jeszu i jakiś czas przed nim pojawiają się liczni wędrowni kaznodzieje, mistycy i kuglarze, pomazańcy i pseudo mesjasze, napominający z jednej strony ludność tubylczą by przestrzegała głoszone przez nich nowe lub tylko nieco zmienione formy religijne, straszący groźnymi i przerażającymi karami nieposłusznych (w tym również najeźdźców), końcem świata, apokalipsą. Nic dziwnego, że w tym okresie powstaje większość literatury apokaliptycznej, przerażającej, a zarazem obiecującej rajskie nagrody dla "ludu bożego". Dla większości teologów i historyków nie ulega wątpliwości, że Jeszu był jednym z takich wędrownych kaznodziei i sam wywodził się prawdopodobnie z kręgu Esseńczyków.

Źródła historyczne

Jest oczywistym paradoksem, że jedna z najpowszechniej znanych postaci, heroizowana, deifikowana i otaczana apoteozą nie istnieje obiektywnie w znaczeniu historycznym. Centralna postać chrześcijaństwa od 2 tysięcy lat, pół człowiek pół bóg, mędrzec nad mędrcami itd. nie zostawił po sobie żadnego śladu materialnego. Nie znajdujemy opisu postaci Jeszu u Filona (jedyny historyk rzymsko-żydowski żyjący w 20 r. p.n.e. do 50 r. n.e.), który spisał wiele czołowych postaci w historii Żydów na przełomie er. Inny historyk urodzony tuż po śmierci Jeszu, a spisujący dzieje żydowskie "od początku świata" aż do Nerona (opublikowane w 93 .n.e.), chociaż opisuje nawet detale z życia znanych postaci żydowskich - między innymi Jana Chrzciciela, Heroda i Piłata - ani słowem nie wspomina o Jeszu. Jeszu istnieje więc nadal jedynie na podstawie legend i domniemań. Prawdopodobnie był jak większość jego prostego otoczenia analfabetą. Wyróżniał się jedynie znajomością przepisów religii żydowskiej, które zapoznał tak jak jego pierwszy nauczyciel Jan Chrzciciel (również analfabeta) z kazań innych wędrownych kaznodziei, albo być może u Esseńczyków. W Nowym Testamencie skwitowane zostało, że Jeszu "był uczony w piśmie".

Istnieje parę źródeł, które powszechnie są przyjmowane za podstawy do mniemań o historii Jeszu. Do nich należy ewangelia Marka (najstarsza z ewangelii), spisana na podstawie legend opowiadanych po śmierci Jeszu, gdzieś około 70-80 roku n.e. w grupach pra- chrześcijan, i ewangelia Jana spisana prawdopodobnie niezależnie również pod koniec pierwszego wieku, ale na innym terenie. Następne ewangelie Mateusza i Łukasza powstały na gruncie ewangelii Marka, gdzieś w połowie 2 wieku n.e. lub później, przez przepisanie całych fragmentów z tej opowieści, jednak z tendencyjnymi poprawkami i zmyśleniami, mającymi na celu uświęcenie i wyolbrzymienie samego Jeszu. Jesz rzeczą zrozumiałą, że ewangelie wyszły z pod pióra innych ludzi, pisarzy anonimowych, bowiem wszyscy ci czterej apostołowie byli niepiśmienni i, gdy pisano te opowieści, już dawno nie żyli.

Na to istnieją dokumenty historyczne: biskup Hierapolis, imienia Papias w roku 140 ujawnia (Euzebiusz z Cezarei w "Historia Ecclesiastica" 3, 39), że Marek (który był prawdopodobnie osobą towarzyszącą Piotra-apostoła) nie znał osobiście Jeszu, a swoje wiadomości spisał na podstawie opowieści Piotra-apostoła, już po jego śmierci. Zachowane najstarsze ewangelie pochodzą z IV w. i spisane są po grecku, chociaż legendy opowiadane były zapewne w języku aramejskim lub hebrajskim. Nie trudno się domyślić ile błędów i celowych zniekształceń znalazło się w tych tekstach, w porównaniu z oryginałami, jeśli w ogóle one istniały.

To czym dysponujemy, czyli czterema ewangeliami opisującymi raczej mityczną działalność Jeszu-kaznodziei, ubarwiona jest tendencjami i mitami, którymi żaden historyk zadowolić się nie może. Oprócz tego istnieją jeszcze znacznie późniejsze doniesienia, znajdujące się w Koranie. Ewangelie powstały dla pierwotnych chrześcijan i służyły ugruntowywaniu ich wiary, a nie dawania świadectwa prawdy historycznej. Ogólnie można powiedzieć, że najbardziej prawdziwe w tym galimatiasie sprzecznych "informacji" mogą być jedynie cytaty wypowiedzi Jeszu. Natomiast opisy zjawisk i narracji autorów ewangelii są ubarwione i tak dobrane, by były zgodne ze Starym Testamentem i ta "święta księga" jest inspiracją ewangelii. Widać przy tym wyraźną ewolucję. Im późniejsza ewangelia czy listy kaznodziei, np. listy Pawła z Nowego Testamentu, tym bardziej Jeszu staje się herosem, bogiem. Późniejsze przekazy Nowego Testamentu nie mają więc w tym przypadku żadnej wartości historycznej. Nie mniej rozszyfrowując tendencyjne zniekształcenia, przekłamania i celowe wprowadzanie w błąd, można również dojść do pewnych wniosków historycznych, jednak jedynie z pewną dozą prawdopodobieństwa. Poniższe przykłady wyjaśnią bliżej trudności historyków i teologów zajmujących się tą postacią. Urodzenie Jeszu: O ile w ewangelii Marka i Jana zupełnie brak opisów narodzenia Jeszu, nawiedzenie jego matki Mirjam, a o miejscu narodzenie i działalności podawany jest Nazaret i Galilea, o tyle późniejsze opowieści coraz bardziej mitologizują ten fragment. Ewangelia Mateusza zawiera przekłamania dostosowujące życiorys Jeszu do przypowieści Starego Testamentu i aby dać "świadectwo" boskości tej postaci. Wg. Starego Testamentu zapowiadającego przyjście mesjasza, ten prorok, gigant i zbawiciel miał pochodzić z rodu Abrahama i urodzić się w Judei. Twórcy ewangelii Mateusza i Łukasza przenoszą więc urodziny Jeszu do Betlejem. Matkę Jeszu zrobili dziewicą, aby udokumentować "czystość i boskość" jego pochodzenia, popadając zarazem w sprzeczność z pochodzeniem ludzkim Jeszu. Pochodzenie Żyda do dziś liczy się od ojca, a nie od matki, jak więc mógł Jeszu pochodzić od Abrahama nie mając rzeczywistego, ludzkiego ojca?

Również listy Pawła w Nowym Testamencie nie mają żadnej wartości historycznej. Właściwy twórca chrześcijaństwa - Paweł, a właściwie Szaul z Tarsu, na własne oczy nie widział Jeszu i nie słuchał jego kazań. Nie był więc prawdziwym apostołem. Powołując się często na Jeszu - zwanego przez niego Chrystusem - wykłada w swoich kazaniach i listach do przez siebie założonych gmin chrześcijańskich, swoje teorie, jaskrawo sprzeczne ze słowami mistrza i jego uczniów-apostołów. Sprzeczki miedzy nim a Piotrem-apostołem oraz grupą jerozolimską pierwszych chrześcijan mają wydźwięk historyczny. Również inne późniejsze pisma apokryficzne (nazwa grecka od skrywania, ukrywania), których naliczono ponad 60 utworów wczesnochrześcijańskich anonimów nie mogą być dla nas źródłem historycznym. Były one regułą wiary i moralności dla pra- chrześcijan, rodzajem katechezy o Jeszu i jego działalności, a nie historycznym zapisem o jego postaci. I tak listy Pawła- a panuje przekonanie wśród historyków, że niektóre z nich nawet później zostały sfałszowane - mają charakter apologetyczny i, za cenę odejścia od prawdy historycznej, starają się przekonać wiernych, że Jeszu rzeczywiście był dawno zapowiedzianym mesjaszem, wysłannikiem boga. Bardzo trudno dziś znaleźć ślady pierwotnych kazań i wypowiedzi Jeszu, które ponoć istniały jako "logia" - czyli jak to byśmy dziś nazwali "dzieła wybrane". Nie jest pewne, czy w ogóle istniały, czy narosły jako opowiadania o Jeszu w różnych gminach pra- chrześcijańskich. Reasumując, z braku bazy historycznej, łatwiej jest dziś powiedzieć kim nie był Jeszu jak określić kim był naprawdę.

Krótki życiorys

Jak wspomniano wyżej u Marka i Jana ewangelisty, Jeszu występuje dopiero jako dorosły słuchacz i początkowo ulubieniec Jana Chrzciciela. Z implikacji jednak wynika, że Jeszu urodził się w Nazarecie (Galilea). Ze względów ideologicznych zapewne pisarze ewangelii Mateusza i Jana przenoszą narodziny Jeszu do "miasta Dawidowego". Nawet rok jego urodzenia nie jest pewny, gdyż podawane zdarzenia (spis ludności, œmierć Heroda) albo nie istniały, lub zostały przesunięte w czasie. Szacuje się więc, że Jeszu mógł urodzić się pomiędzy 6 r. p.n.e. lub 4 r. n.e. Z ewangelii Marka wnioskować można, że urodził się w ubogiej rodzinie stolarza Josefa i Mirjam, i że miał braci i siostry. Sam Nazaret był wioską leżącą na skrzyżowaniu ważnych traktów i dróg karawan ciągnących się z Egiptu i Afryki do Babilonu i nawet Indii. Tędy też biegły drogi rzymskich legionów, ciągnące się aż z Hiszpanii i Galii. Urodzajna dolina Esdraelon była więc często odwiedzana przez przybyszów z daleka. Ludność była jednak biedna i pogardzana prze "prawdziwych Żydów", za jakich uważali się mieszkańcy Judei. Mały Jeszu mógł więc wzrastać w kontakcie z wieloma przybyszami, poznawać nowe idee, wyznania i opowieści. To niewątpliwie wpłynęło na jego późniejszą tolerancję i przyjazne nastawienie do "obcych i niewiernych".

Do szkoły nie chodził, bo przecież szkół wtedy dla biedaków nie było. Około roku 25 n.e. rozpoczął działalność Jan Chrzciciel, głosząc typowe dla tych czasów rychłe nadejście mesjasza, zbawiciela. Za nim podążała, utrzymywane w niejakim przerażeniu nadciągającą katastrofą, gromada jego wiernych, zwana chrzczeńcami. Jeszu miał być jednym z nich i zarazem ulubieńcem mistrza Jana, póki ich drogi się nie rozeszły, przy czym Jeszu z ulubieńca stał się konkurentem i być może nawet przeciwnikiem Jana. Są ślady w Biblii, że Jeszu w pewnym momencie zrywa ze skrajnie ascetyczną doktryną Jana Chrzciciela, i porzucając jego grupę (jeszcze przed aresztowaniem i straceniem Jana), korzysta z uroków życia, zabawy i picia wina ( patrz Kana galilejska). Oto krótka charakterystyka jego osoby:

- pochodził z licznej rodziny, miał czterech braci oraz więcej niż jedną siostrę.
- na pewno nie uważał się za boga i zakazał swoim uczniom by go tak nazywali.
- uważał się raczej za mesjasza, proroka, który miał odbudować wielkość Izraela. Lepiej więc oddaje jego postawę to, że uważał się za potencjalnego króla Izraela i jako takiego go stracono.<
- nie był Żydem, tzn. nie wyznawał całkowicie Prawa Mojżeszowego, był raczej Izraelitą, esseńczykiem, czyli heretykiem w ocenie "prawdziwych Żydów".
- nie był ascetą, lubił jeść i pić wino, lubił kobiety, którym przyznawał równe prawa z mężczyznami. Miał swoje ulubienice. Można więc uważać, że był pięknoduchem i głosił swobodny styl życia (por. "patrzcie na ptaki niebieskie..."). Należy przypuszczać, że to właśnie zjednywało mu tak wielu słuchaczy.
- podobno był z domu bogaty, ale rozdał (lub roztrwonił) swój majątek.
- nie był wykształcony, nic nigdy nie napisał, ale znał Prawo i Święte Księgi
- nie był patriotą izraelskim. Do okupantów rzymskich miał stosunek obojętny i nie mieszał się w spory polityczne. Jego styl życia i nauka wywoływały oburzenie nie u Rzymian, ale u Żydów.
- był rzecznikiem ludzi ubogich, o których prawa się upominał. Przez to był oskarżany przez starszyznę żydowską o podburzanie motłochu do buntu.
- nie miał zamiaru zbawiać całego świata, przeciwnie, mówił jedynie do mieszkańców Palestyny, Semitów i ich miał wyłącznie na myśli. Za jego wskazaniami apostołowie jerozolimscy byli przeciwni nauczaniu samozwańczego apostoła Pawła (twórcy chrześcijaństwa). Dla uczni Jeszu obrzezanie było warunkiem zbawienia, a zbawienia mogli doświadczyć jedynie Izraelici, a nie poganie, za jakich uważali inne narody "nie wybrane" ( np. Greków i Rzymian).
- miewał chwile słabości, wpadał w gniew i panikę.
- mimo że nie mieszał się do polityki, jego działalność i pragnienie zostania królem (chociaż pod hegemonia Rzymian), miała charakter i wydźwięk polityczny. Rzymianie nie interweniowali więc do jego działalności, uważając je za "wewnętrzną sprawę żydowską"

Jeszu w świetle Koranu

Zupełnie odrębny wizerunek Jeszu można wysnuć na podstawie danych i legend zawartych w Koranie. W ostatnio opublikowanej w Polsce książce ("Kim był Jezus, Spisek w Jerozolimie" Da Capo, Warszawa), Kamal Salibi twierdzi, ze Jezusów było dwóch i żyli w różnym czasie. Koran potwierdza, że Jeszu, choć po arabsku nazywany jest innym imieniem - Isa, był Izraelitą (Banu Isra`il) a nie Żydem (al-Jahud). Chrześcijanie w Koranie nazywani są Nazarejczykami (nasara). Zarówno Isa, Jeszu (w języku arabskim brzmiało by to Jasu), w tłumaczeniu na grecki może brzmieć Iesous. Koran podaje, że istniała pierwotnie ewangelia, napisana prawdopodobnie w IV w p.n.e., mianowicie ewangelia Isy (al-Indżil), nie różniąca się od Tory i Koranu. Później zostały jednak z premedytacją zafałszowane i zmienione.

A oto domniemana historia według Koranu: Wybrany przez Boga lud Izraela został zorganizowany przez Mojżesza, który zrobił z niego wspólnotę religijną opartą na Torze, czyli Pięcioksięgu. Po śmierci Mojżesza było jeszcze dwóch apostołów: Ezdrasz i później właśnie Isa. Zwolennicy Ezdrasza stali się Żydami a Isy nazarejczykami (czyli chrześcijanami). Koran tak charakteryzuje Isę: był synem Marjam (Marii), która go nazywała Isa bin Marjam (Isa syn Marii); był jedynym synem urodzonym z dziewicy pod palmą, urodził się "czysty" i jak Adam został stworzony przez Boga; był "słowem" Boga i urodził się na wschód od Mekki (!) (czyli w Arabii, w Hidżasie); jako sługa boży dostał od Niego "świętą księgę" Indżil- czyli Ewangelię i była to jedyna księga nie różniąca się od Koranu. Isa był duchem pochodzącym od Boga i był obdarzony Duchem Świętym, był al-Masih - czyli Mesjaszem (ale Koran nie tłumaczy, co to znaczy); był sam cudowną postacią, wróżył i czynił cuda, wskrzeszał umarłych, co niewierni odrzucali i nazywali czarami; jako prorok został posłany do "synów Izraela", gdzie z jednej strony potwierdzał niektóre nauki Tory, inne zaś zmieniał; miał uczniów nazywanych al-hawarijjun (ludzie w bieli) i zapowiadał przyjście Ahmada (posłańca), czyli Mahometa właśnie. Niektórzy błędnie uważali go za syna bożego, tak jak Żydzi uważali Ezdrasza, a inni uważali, też błędnie, Isę za Boga. Tymczasem Isa był w rzeczywistości człowiekiem śmiertelnym, który stworzył wspólnotę religijną nasara. Żydzi (rabinaccy) utrzymywali, że zabili Isę, jednak w rzeczywistości zabili kogoś innego, a Isę zabrał Bóg do siebie. Isa zostanie wskrzeszony w Dniu Zmartwychwstania, by świadczyć przeciw niewiernym. Koran kończy, że inne "księgi" są sfałszowane i tylko koraniczna wersja jest prawdziwa.

Sam autor Kalim Salibi w innej książce uważa, że Biblia powstała w Arabii i tam odnajduje wszystkie nazwy miejscowości wymieniane w Biblii, nawet te, których do tej pory nie udało się zlokalizować w Palestynie. Nazwy w Palestynie noszą podobne nazwy biblijne, gdyż zostały "przywiezione" przez emigrantów izraelskich z ich pierwotnego miejsca pobytu tzn. Arabii. Podobnie w naszych czasach historycznych emigranci w Ameryce nadawali nazwy swoich poprzednich siedlisk (Nowy Jork, Haga czy Warszawa). Co do "zaginionej" Ewangelii pierwotnej, czyli prawdopodobnie Ewangelii Isy jest parę potwierdzających wersji. Prawie wszyscy badacze i historycy biblijni twierdzą, że dzisiejsza Biblia jest jakąś kolejną wersją pierwotnej księgi, nazwanej literą Q (od niemieckiego Quelle - źródło).Ta zaginiona Ewangelia musiała istnieć i być znana w czasach Jeszu, gdyż on sam wg. Marka rozpoczął działalność słowami "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Tak więc mamy wyjaśnioną kwestię z Isą-prorokiem z IV lub V wieku p.n.e., twórcą pierwotnej Ewangelii w Arabskiej Galileji (Wadi Dżalil).

Inny Jeszu, domyśla się Kalim Salibi, urodził się na przełomie er w Hidżasie, w arabskiej Galileji, w czasie nasilonej emigracji plemion Izraelskich do Palestyny. Człowiek ten zwany po aramejsku Jeszu bar Nasara (co oznaczać może "syn cieśli" lub człowiek pochodzący z "ngr", a to może znaczyć miejscowość Nidżar, Nudżar, Nudżajra lub Nadżr). Wszystkie te miejscowości autor znajduje w Hidżasie, czyli Jeszu bar Nagara może pochodzić z "ngr" i być lub nie być cieślą lub synem cieśli. Następne założenie, podbudowane cytatami z Biblii i Koranu, pozwala mniemać, że Jeszu bar Nagara wywodził się z rodu Dawida i miał tym samym prawo być królem Izraela, czego nie mieli egzystujący królowie w Palestynie, nie wywodzący się linii królewskiej. Po śmierci Heroda Wielkiego Rzymianie odmawiali uznania jego potomkom tytułu królewskiego i nazywali ich jedynie tetrarchami (zarządcami). Jeszu bar Nagara mógł więc ubiegać się o tron. Używane określenie Jeszu "syn człowieczy" (wymawiane po aramejsku bar nasza) może być bowiem przekręconym tłumaczeniem "bar nasi", czyli syn księcia. I tak z Jeszu powstaje pretendent polityczny do tronu w Palestynie, mający swoich zwolenników i zagorzałych wrogów. Wiele zwrotów w Biblii przemawia za tą teorią i takiego Jeszu skazano i ukrzyżowano. Czytelnikom pozostawiam te cytaty do przejrzenia (np. Mt 27,20-31; Mk 15, 16-20; J 19,2-3 i inne).

Epilog

Fałszowanie historii, naciąganie i przekręcanie faktów - jak widzimy to na podstawie Nowego Testamentu- nie popłaca. Jak każde kłamstwo, zniekształcenie historii odbija się niespodziewanie rykoszetem w innych miejscach. W następnych wiekach, a jest to proces biegnący do dziś, specjalnie powołane liczne synody wyjaśniać musiały i mocą nieomylności papieskiej ustanawiać "prawdziwość" poszczególnych "przekrętów" podawanych w NT. I tak dopiero w 451 r. w Chalcedonie orzeczono, że Jeszu był człowiekiem i bogiem zarazem. W innych papieskich zgromadzeniach ustanowiono, że rzeczywiście Marjam była dziewicą w chwili poczęcia Jeszu (po długotrwałym i zaciętym sporze na synodzie w Efezie w roku 431). Kim by nie był Jeszu na pewno nie był bogiem. Bóg zadbałby niewątpliwie o to, by jego wizerunek był bezsporny, oczywisty, a dane historyczne "w cudowny sposób" utrwalone zostałyby na wieki wieków dla potomności.

Załącznik

Przepisy Sanhedrynu obowiązujące Żydów w Palestynie w stosunku do "bluźnierców", "fałszywych proroków" i "uwodzicieli ludu" w czasach Jeszu (źródło Józef Killer : "Jezus"):
Kto świadomie i dobrowolnie przekracza przepisy Tory, a zwłaszcza nakaz szanowania szabatu, ten winien być upomniany, a gdy trwa w uporze, winien być ukamienowany.
Kto świadomie obraża Boga, winien być aresztowany, a jeśli nie chce się nawrócić, ma być ukamienowany.
Niepoprawny bluźnierca ma być ukamienowany, a po ukamienowaniu jego zwłoki mają być wywieszone na palu w formie krzyża. Jeszcze przed końcem dnia stracenia trup bluźniercy ma być zdjęty z krzyża i pochowany bez czci.
Uwodzicielem jest Żyd, który usiłuje doprowadzić innego Żyda do apostazji (tj. odstępstwa od wyświęconej wiary). Każdy Żyd jest zobowiązany donieść o uwodzicielu, ma prawo i obowiązek szpiegować go i wypróbować. W poważnych przypadkach Wielki Sanhedryn w Jerozolimie wysyła dwóch wyszkolonych w prawie tajnych agentów, którzy mają śledzić jego działalność. a przyłapawszy go na złym uczynku mają go doprowadzić natychmiast do Jerozolimy.
Pokrewieństwo i znajomości nie mogą odgrywać żadnej roli w stosunku do uwodziciela. W procesie przeciwko uwodzicielowi nie bierze się pod uwagę żadnych, kiedy indziej stosowanych, ludzkich względów. Jeśli zostanie udowodniona wina w procesie o uwodzicielstwo, ma on być ukamienowany.
Przeklęte miasto lub wieś jest takie, w którym uwodziciel potrafi przez swoją agitację wzbudzić ruch odstępstwa na wielką skale. Wielki Sanhedryn przy pomocy specjalnych wysłanników ma sprawę zbadać na miejscu i dokonać rozdziału odstępców od wiernych. Ci pierwsi mają być ukamienowani.
Fałszywy prorok jest to ten, który za pomocą różnych sztuczek, przepowiedni, czarów, zaklęć albo cudów usiłuje innych prowadzić do apostazji. Fałszywy prorok może nawet być zesłany nawet przez Boga (sic.!) dla wypróbowania wiary swego ludu, ale najczęściej jest on wysłannikiem piekła i synem Beliala, który może dać mu moc czynienia cudów. Fałszywy prorok winien być osądzony przez Wielki Sanhedryn i stracony w Jerozolimie przez ukamienowanie lub powieszenie.
Wielki Sanhedryn jest jedyną instancją uprawnioną do skazania kogoś na karę śmierci we wszystkich przypadkach i formach apostazji.
Każdy przypadek apostazji musi być stwierdzony przynajmniej przez dwóch świadków, których wypowiedzi muszą być z sobą zgodne nawet w najdrobniejszych szczegółach. Kobiety nie mogą występować w charakterze świadków.
Uwodziciel ludu i fałszywy prorok musi umrzeć, aby jego działalność się nie rozszerzała. Trzeba usunąć szkodnika, by gniew boży nie skierował się przeciwko całemu narodowi.
Wykonanie wyroku na skazańcu powinno się odbyć publicznie, dlatego powinno mieć miejsce przed bramami Jerozolimy w czasie wielkich demonstracji i wielkich świąt, najlepiej w przeddzień wielkich uroczystości. Skazaniec winien być pochowany jeszcze w dniu egzekucji przed zachodem słońca. Chowanie ukamienowanych i powieszonych ma się odbyć na specjalnym cmentarzu dla zbrodniarzy.

Wojciech Gruszecki
Berlin, listopad 2000

Powrót do spisu treści strony

JEZUS - CZLOWIEK CZY BOG ?
Zadajmy sobie pięc pytań:
Za kogo się uważał Jezus?
Za kogo uważała go jego najbliższa rodzina?
Za kogo uważali Jezusa jego uczniowie i pierwsi chrześcijanie?
Za kogo uważają Jezusa ludzie uznający dogmat Trójcy?

Ad. 1.
- Czy jesteś Mesjaszem? - zapytał Piłat.
- Ja jestem - odpowiedział Jezus. - Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi.
- Czy ty jesteś królem żydowskim? - zapytał Piłat.

I teraz, zależnie od tłumaczenia, możemy przeczytać:
U Wujka i w Bibliach ewangelickich: - Ty powiadasz.
W Biblii Tysiąclecia - Tak, jestem nim.
Piłat zapytał go ponownie: - Nic nie odpowiadasz?
To zdanie zdaje się wyraźnie wskazywać na to, że Jezus nie powiedział, że jest Mesjaszem, ani że jest królem żydowskim, czyli, że poprzednie zdanie faktycznie powinno brzmieć "Ty powiadasz", a nie: "Tak, jestem nim". To, że we współczesnych Bibliach katolickich tak nie jest, świadczy o tym, że ich tłumaczom bardziej chodzi o poparcie tezy o boskości Jezusa niż o przekazanie prawdy.

Jednocześnie Biblia wielokrotnie nazywa Jezusa Synem Bożym.
Ewangelia według Mateusza, 3, 16-17
A gdy Jezus został ochrzczony, wnet wystąpił z wody (...). I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem.
Według Jana, 10, 29
Ojciec mój, który mi je dał, jest potężniejszy od wszystkich

Mało tego, że NT nazywa Jezusa Synem Bożym, to u Jana znajdziemy takie słowa:
Ja i ojciec jedno jesteśmy. I znów Żydzi pochwycili kamienie, aby go ukamienować. (10, 30-31)
Te słowa świadczą o tym, że Żydzi uważali, że Jezus bluźni; że uważa się za co najmniej równego Bogu, jeśli nie za Boga samego, który przecież - według wierzeń Izraelitów - jest jeden.
Czy tak być musiało? Z pewnością nie, bo jedność Ojca i Syna niekoniecznie trzeba rozumieć w ten sposób. Można też tak: jedność myśli, nie osób.

Jan, 17,11-22
zachowaj ich w imię Twoje, które mi dałeś, aby stanowili jedno tak jak My. (...) I także chwałę, którą mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy

Że Jezus nie uważał się za Boga świadczą też jego słowa.
Jan, 17,3:
aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa
Jezus, jako prawowierny Żyd, był monoteistą; wierzył w jednego Boga, Jahwe. Tak mu nakazywał ST.
Księga Wyjścia:
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
Księga Powtórzonego Prawa:
byś poznał, że Pan jest Bogiem, a poza Nim nie ma innego.

Tak więc Jezus nie mógł i nie uważał siebie za Boga. Nie jest też pewne, czy uważał siebie za Syna Boga, bo w ST wszyscy Żydzi są nazywani Synami Bożymi.
Deuteronomium 14,1: Synami jesteście Pana, Boga waszego.
Izajasz 01,02:
Niebiosa, słuchajcie, ziemio, nadstaw uszu, bo Pan przemawia: Wykarmiłem i wychowałem synów, lecz oni wystąpili przeciw Mnie.
Izajasz 63, 08:
Powiedział On: Na pewno ci są moim ludem, synami...

Dziś trudno powiedzieć, które słowa Jezus powiedział rzeczywiście, a które "kazali" mu powiedzieć autorzy NT, jednak wszystko wskazuje na to, że Jezus za Boga się nie uważał i stawiał się w pozycji podrzędnej wobec niego, nie równej.
Jan 14.28:
Ojciec większy jest ode mnie
Kor 11.3:
Jest tak teraz: "Chciałbym, żebyście wiedzieli, że głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa - Bóg

Za kogo więc uważał się Jezus? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo nie ma pewności nawet, czy za Mesjasza się uważał, czy tylko pozwalał tak myśleć ludziom go otaczającym.
Ernest Renan (1823-92), fr. historyk i filozof, autor głośnej ksiązki "Życie Jezusa", uważa na przykład, że Jezus swoją "karierę" zaczął jako idealny marzyciel o wysokich zaletach moralnych, zapalony i naiwny moralista, a zakończył jako człowiek, który zatracił poczucie rzeczywistości. Jeśli tak było w istocie, to wzorce swego cierpiętniczego posłannictwa mógł czerpać z przeszłości
Idea człowieka umierającego za grzechy całego narodu jest obecna w Starym Testamencie, a więc była obecna także w umysłach Żydów za czasów Jezusa.
Księga Izajasza, 53,4-5:
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie.

Na podstawie ksiązki "Jezus", Hamphrey Carpenter:
Izajasz przez trzy lata chodził nagi i bosy, aby unaocznić, że taka sama hańba stanie się udziałem Etiopczyków i Egipcjan.
Jeremiasz - z z żelaznym jarzmem na szyi , by zobrazować los czekający Judę, czyli niewolę babilońską. Nie wolno mu było się żenić
Ezechiel musiał przejść przez cierpienia fizyczne oznaczające bliskie zniszczenie Jerozolimy.
Ewangelia według Mateusza 20, 27-28:
A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym,
na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Ewangelia według Marka, 10, 44-45:
A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich.
Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Jednak według Davida Straussa (1808-1874), niemieckiego filozofa i teologa, autora "Das leben Jesu", nie należy racjonalnie wyjaśniać mesjańskiego posłannictwa Jezusa, gdyż opisy ewangelistów nie odnoszš się do rzeczywistej postaci, lecz są wyrazem legend.
Mnie osobiście bardziej przekonuje wersja Ernesta Renana. Jezus w ewangeliach rzeczywiście jest przedstawiany jako człowiek dobry, litościwy, a jednocześnie ze strony na stronę staje się w NT coraz bardziej pewny siebie, swojej nieziemskiej mocy i swojego posłannictwa. Wyraźnie też widać, że jego własna rodzina nie traktowała go zbyt poważnie, za to lud i uczniowie uwielbiali go, a z biegiem czasu zaczęli traktować jak zapowiedzianego Mesjasza. Jeśli tak było w istocie, to historia Jezusa jest historią charyzmatycznego człowieka, wrażliwego i głeboko wierzącego, a jednocześnie widzącego zło w powierzchownym traktowaniu wiary, który z biegiem czasu, głównie za sprawą otoczenia, które zobaczyło w nim idealnego człowieka, a potem Mesjasza, uwierzył w swoją nieziemską moc i posłannictwo. Jest to więc historia tragiczna, wzruszająca i dająca wiele do myślenia o człowieku, wierze w Boga, o ludziach, ich potrzebach, marzeniach i cenie jaką - jakże często - trzeba za to wszystko płacić.

Ad. 2.
Punkt następny, czyli stosunek najbliższych do Jezusa.
Zadziwiajaca jest dysproporcja pomiędzy tym, co jest w NT o matce Jezusa, Maryi, a kultem jakim ta kobieta cieszy się wśród wielu wiernych katolickich, żeby daleko nie szukać, chociażby u nas w Polsce. Nie miejsce tu, żeby szukać powodów, powiem tylko, że widocznie takie było zapotrzebowanie wśród wiernych; jeden Bóg, to dla niektórych ludzi stanowczo za mało.

Mat 12,46-50:
Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić.
Ktoś rzekł do Niego: Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą.
Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?
I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia.
Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką.

Jakkolwiek by nie tłumaczyć tych słów, to uderza lekceważący stosunek Jezusa do matki i rodzeństwa.

Mat 13, 54-58:
Przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: Skąd u Niego ta mądrość i cuda?
Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda?
Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?
I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony.
I niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa.

Pominę sprawę zależności czynienia cudów od "niedowiarstwa" i skupię się na słowach "tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok tak lekceważony". Widać w tych słowach żal i gorycz. Co czuł człowiek, który je wypowiedział? Jak był traktowany? Na te pytania niech każdy odpowie sobie sam, a pomocne niech będą następne cytaty z NT.

Ewangelia według Marka 3, 20-21:
Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli.
Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów.

Inna wersja tłumaczeniowa: wybrali się, aby go siłą uprowadzić
Łukasz 2, 48-50:
Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie.
Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?
Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.

Jan 07,01-05:
Potem Jezus obchodził Galileję. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić.
A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów.
Rzekli więc Jego bracia do Niego: Wyjdź stąd i idź do Judei, aby i uczniowie Twoi ujrzeli czyny, których dokonujesz.
Nikt bowiem nie dokonuje niczego w ukryciu, jeżeli chce się publicznie ujawnić. Skoro takich rzeczy dokonujesz, to okaż się światu!
Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego.

Wszystkie te cytaty wskazują jednoznacznie, że stosunki Jezusa z najbliższą rodziną nie były najlepsze i ani matka - pomimo niepokalanego poczęcia - ani rodzeństwo - pomimo cudów - nie wiedzieli, że Jezus jest tym, za kogo go póżniej uznano.

Ad. 3.
A co o Jezusie sądzili jego uczniowie?
Rzym 1,3:
pod względem ciała jest z nasienia Dawidowego

Jeśli Jezus był z nasienia dawidowego i jego genealogię poprzez Józefa wywodzi się od Dawida, to piszący takie słowa nie mogli uważać, że Jezus jest Bogiem.

Mat 16, 16:
Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego
Mat 16, 20;
Potem przykazał swym uczniom, aby nikomu nie mówili, że on jest Mesjaszem.
Tak więc uczniowie w Jezusie rozpoznali Mesjasza, a on to potwierdził, lecz innym ludziom mieli o tym nie mówić. Mesjasz, jak wiadomo, miał być według Żydów człowiekiem zrodzonym z młodej kobiety (takie jest właściwe tłumaczenie słowa użytego w ST, a nie z dziewicy), i według jednych miał przywrócić polityczną świetność Izraela, a według drugich bliżej nieokreślone królestwo nie z tego świata, przy czym i jedni, i drudzy w żadnym razie nie czekali na Boga, lecz na człowieka, bo wierzyli w jednego Boga Jahwe. Mesjasz więc według nich mógł mieć z Bogiem tylko tyle wspólnego, że był jego wysłannikiem.

Według Marka, 8, 31-32:
I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie.
A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać.

W innej wersji tłumaczeniowej: odwodzić od tego zamiaru.
Nie sądzę, aby ktokolwiek odwodził od czegoś Boga. Piotr i inni uczniowie w żadnym razie nie uważali Jezusa za kogoś innego niż człowieka. Prawdopodobnie był dla nich Mesjaszem, lecz i człowiekiem w całej dosłowności tego słowa, na pewno nie Bogiem.

Ad. 4.
Tak więc ani sam Jezus, ani jego najbliżsi, ani uczniowie nie uważali go za Boga w jakimkolwiek sensie. Jak więc doszło do tego, że niektórzy chrześcijanie uważają Jezusa za jedną z trzech osób Boga i traktując go na równi z nim, modlą się do niego? To już temat na następny artykuł, pt. "Historia Trójcy Świętej"; tutaj zajmiemy się pytaniem kim jest Jezus dla tych, którzy uznają ów dogmat. Otóż ludzie ci uznają Jezusa za jedną z trzech równych lecz oddzielnych boskich osób, które w bliżej nieokreślony sposób łączą się w jedno, przy czym nie chodzi tu tylko o jedność myśli, działania, celu itd., ale o jedność w sensie cyfry, a jednocześnie oddzielność w sensie osób. Niektórzy ludzie twierdzą, że to rozumieją, dla innych wystarcza słowo tajemnica, a ja przyznaję się bez bicia, że nijak tego pojšć nie potrafię, tajemnica nie jest dla mnie wyjaśnieniem, a to, co powinno o tym przekonywać, czyli Biblia, według mnie temu zaprzecza.

Na koniec jeszcze jeden cytat z NT.
Ewangelia według Łukasza, 22, 41-44:
A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się
tymi słowami: Ojcze, jeżli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!
Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go.
Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.

Historia Trójcy Świętej

Z pewnością jest to dziwne, że w Biblii nie ma wyrażeń Trójca Święta, Bóg w Trójcy Jedyny, albo czegoś równie podobnego, a mimo to wielu chrześcijan w coś takiego wierzy, chociaż jednocześnie nie sądze, aby zdawali sobie sprawę z tego, co to znaczy i skąd się wzięło. Być może też zdziwiliby się, że historia dogmatu Trójcy Świętej nie jest tak samo stara jak historia chrześcijaństwa, a już z pewnością mowy być nie może o tym, że już w Starym Testamencie mówi się o osobie Jezusa i osobie Ducha Świętego, jak niektórzy sądzą. Na temat Ducha Świętego i boskości Jezusa rozpisywałem się już wcześniej w innych tekstach, teraz chcę tylko przedstawić pokrótce historię powstania dogmatu Trójcy Świętej.

Problem z Jezusem - jak go traktować - występował niemal od początku. Byli tacy, co widzieli w nim jedynie człowieka, byli też tacy, którzy uznawali, że jest tożsamy z Bogiem, a jeszcze inni poprzestawali na tym, że ma taką samą "substancję", co Bóg, lecz nie taką samą. W 268 r. w Antiochii uroczyście potępiono doktrynę, która głosiła, że Jezus jest współistotny z Ojcem, czyli, że ma taką samą "substancję", lecz w 325 r. w Nicei około 250 biskupów znowu dyskutowało nad osobą Jezusa i po długich i burzliwych dyskusjach postanowiono podpisać dokument zawierajšcy slowo homouzjos (współistotny). Ponieważ nigdzie w księgach kanonicznych nie ma takiego terminu Ariusz i dwóch innych odmówiło podpisania dokumentu, za co zostali skazani na wygnanie.
Tak więc to dogmat nicejski uznał Chrystusa za równego Ojcu, a nie Nowy, ani tym bardziej Stary Testament. W dodatku sobór ten został zwołany nie przez biskupów, lecz przez nawróconego cesarza Konstantyna, który nawiasem mówiąc nie był wówczas jeszcze ochrzczony. Cesarz Konstantyn potrzebował poparcia chrześcijan, ale chrześcijan zjednoczonych, a nie podzielonych sposobem pojmowania osoby Jezusa. Proszę pomyśleć: niemal trzysta lat po śmierci Jezusa zdecydowano się ostatecznie, wbrew wcześniejszym tendencjom, uznać jego boskość - czy nie jest to dziwne? Wygląda na to, że chrześcijanie z upływem czasu wiedzieli o Jezusie coraz więcej; więcej niż jego uczniowie. Mało tego, wygląda na to, że o Duchu Świętym wiedzieli więcej niż Żydzi, którzy napisali Stary Testament i tym samym powołali do życia tegoż Ducha. Tak może się dziać, kiedy ma się do dyspozycji tylko słowa, które można interpretować do woli, bo i Jezus, i Duch Święty milczą na ten temat jak groby.

Skąd się wziął pomysł, aby Ojca, Ducha i Syna traktować jako jedno, a jednocześnie jako trzy osoby, czyli jakie są korzenie doktryny Trójcy? Korzeni tych można szukać w innych religiach i kulturach.
Zacznijmy od Babilonii. Symbolem Trójcy był tam trójkąt równoramienny, do złudzenia przypominający symbol stosowany przez Kościół Katolicki.
Indie. Najwyższe bóstwo jest tam przedstawione (w jednej z najstarszych światyń) z trzema głowami na jednym ciele i nazwane "Eko deva Trimurty" - Jeden Bóg w trzech postaciach. Trójca hinduizmu to : Wisznu, Sziwa i Brahma.
Rzym - triada Jowisz-Mars-Quirinus.
Tematem tym zajmował się Francuz E. Dumezil, którego kardynał Paul Popupard, Przewodniczący Papieskiej Rady do Spraw Dialogu z Niewierzącymi i Papieskiej Rady Kultury nazywa autorytetem. Kardynał wprawdzie broni oryginalności chrześcijańskiej Trójcy pisząc w swojej książeczce "Religie": Były próby podważania oryginalności chrześcijaństwa, jednakże żadne z owych mniej lub bardziej systematycznych usiłowań nie okazało się przekonujące, to należy się zapytać dla kogo nie okazały się przekonujące? Że dla katolików to nic dziwnego, bo nie bardzo potrafię sobie wyobrazić Kościół przyznający, że chrześcijaństwo nie jest oryginalną religią, czymś w rodzaju cudu, lecz religią jak każda inna: powstałą w konkretnym miejscu, w konkretnym czasie i z konkretnych powodów, wśród których postać Jezusa jest najważniejszym, ale jednym z elementów, a jego rzekome zmartwychwstanie elementem baśniowym, który dla wiernych jest jednym z dowodów przyszłego zmartwychwstania ludzi oraz boskości Jezusa.

Większość ludzi widzi chrześcijaństwo jako wyspę na morzu pogaństwa, tymczasem chrześcijaństwo nie wzięło się znikąd i nie rozwijało się w próżni, lecz czerpało z przeszłości i terażniejszości starszych od siebie wyznań i kultur. Aby to sobie uzmysłowić, wystarczy zobaczyć jak bardzo zhellenizowani byli Żydzi.

I Ks. Machab 12, 5-8:
A oto odpis listu, który Jonatan napisał do Spartan:
Arcykapłan Jonatan, starszyzna narodu, kapłani i pozostały lud żydowski braciom Spartanom - pozdrowienie.
Już dawniej arcykapłan Oniasz od waszego króla Arejosa otrzymał list, że wy jesteście naszymi braćmi. Tak jest w posiadanym przez nas odpisie.
Oniasz z wielkim szacunkiem przyjął waszego posła i odebrał od niego listy, w których jasno była mowa o przymierzu i przyjaźni.

19-21:
A oto odpis listu, który przysłali Oniaszowi:
Arejos, król Spartan, arcykapłanowi Oniaszowi - pozdrowienie.
W pewnym zapisie, który odnosi się do Spartan i do Żydów, znaleziono, że są oni braćmi i że pochodzą z rodu Abrahama.

Wygląda na to, że Żydzi cierpieli na kompleks Spartan.

Kilka innych, równie interesujących, przykładów:
Za panowania Antiocha IV Epifanesa z dynastii Seleucydów (II w. p.n.e.) w Jerozolimie zbudowano arenę, gdzie młodzież żydowska nago uprawiała atletykę, a wśród widzów zasiadali kapłani z arcykapłanem na czele. Żydowscy młodzieńcy zakładali sobie sztuczne napletki, gdyż wstydzili się swego obrzezania.
Arcykapłani Jazon i Menelaus zabiegając o poparcie syryjskich seleucydów, proponowali przekształcenie judaizmu w religię syryjsko-hellenistyczną.
W tym samym czasie nie wolno było pod karą śmierci święcić szabatu, trzymać w domu Biblii i obrzezać nowo narodzonych chłopców. W świątyni postawiono ołtarz Zeusowi, składano ofiary z wieprzy i odbywano festyny na cześć Dionizosa ze świątynną prostytucja.
Za czasów Heroda w światyni były: emblemat Zeusa, złoty orzeł, i walki gladiatorów.
Filon z Aleksandrii (ok. 20 r. p.n.e.-ok. 50 r. n.e.) za barbarzyńców uważał Żydów nie znających greckiego.
Ewangelie spisano w j. greckim.
Łukasz wzoruje się na "Memorabiliach" Ksenofonta. Prolog jego Ewangelii - co przyznają sami badacze katoliccy - jest żywcem zaczerpnięty z prologu książki antiocheńskiego lekarza z I w. n.e., Pedaniosa Dioskoridesa, pt. "O materii lekarskiej". ("Pierwotne chrześcijaństwo", Zygmunt Poniatowski).
Pisarz z XVIII w. J.J. Wettstein zebrał całą kolekcję przysłów greckich wziętych z Herodota i Ezopa, które z większymu lub mniejszymi zmianami przeszły do ewangelii.
Wspólna cecha religii Egiptu, Frygii i Persji: kult umierającego i zmartwychwstałego Boga.
Izydę (egipska bogini, małżonka Ozyrysa) nazywano Matką Bożą, rzeźby i wizerunki malarskie przedstawiały ją z dzieciątkiem Horusem na kolanach.
Seneka (zm. przed 65 r. n.e.,czyli przed powstaniem ewangelii), "Herkules na Oicie" - syn boży Herkules pojawia się na ziemi jako skromny człowiek, potem umiera jak zwykły śmiertelnik, ale dzień jego śmierci jest dniem chwały, bo wstępuje do nieba, wraca do swojego ojca.

Myślę, że te przykłady pozwolą w nieco innym świetle ujrzeć chrześcijanizm, a zwłaszcza temat tego artykułu, czyli dogmat Trójcy Świętej. Z pewnością Trójca chrześcijan różni się od innych tego typu idei religijnych, próżno by szukać czegoś identycznego, ale i związki z nimi są widoczne, co rzuca się w oczy zwłaszcza, gdy spojrzy się na całe chrześcijaństwo, jego powiązania z innymi religiami i kulturami, a przede wszystkim prześledzi się historię soborów i ewolucję natury Jezusa w umysłach wczesnych chrześcijan. Możnaby się nawet zapytać, czy chrzescijaństwo musiało uczynić z Jezusa Boga? Czy Jezus był skazany na zostanie Bogiem? Znam ateistów twierdzących, że tak, ale sam nie jestem tego pewien. Wiem tylko, że lepiej by było, gdyby Jezus w ludzkich umysłach pozostał człowiekiem; mniej może byłoby wówczas w chrześcijaństwie dogmatyzmu, a więcej humanizmu.

AnBo
anbo@wp.pl


Powrót do spisu treści strony

JEZUS SKAZANY NA "SUKCES" ZOSTANIE BOGIEM...
Powrót do spisu treści strony
Zmartwychwstanie Jezusa

Kwestia zmartwychwstania Jezusa jest bardzo kluczową kwestią w rozważaniu o boskości Jezusa. Nie chodzi tutaj o obiektywny fakt/mit zmartwychwstania, ale o fakt, że uczniowie Jezusa uwierzyli, że tak się stało.

Gdy Jezus, w wyniku swej ,,rewolucyjnej'' działalności [nieudanej zresztą], został skazany na śmierć i stracony wśród jego uczniów panowało głębokie rozczarowanie. Musieli czuć się zawiedzeni i rozczarowani. Te uczucia są naturalne, zaczęli zdawać sobie sprawę, że przez ponad rok [3 lata u synoptyków] dawali wodzić się za noc utopijnemu ,,prorokowi''...

Tymczasem jednak ktoś rzucił hasło o zmartwychwstaniu Jezusa, inni go ,,widzieli''. Teolog Walter Kasper zwraca uwagę na dwie, liczące się jeszcze dzisiaj, teorie zmartwychwstania:

Uczniowie Jezusa znali przypadki zmartwychwstania w swojej religii, w swych pismach świętych, którym wierzyli, dlatego mogli uwierzyć także  w zmartwychwstanie Jezusa. Trzeba pamiętać, że pod wpływem nauk swego ,,mistrza'' uważali się za  wybranych przez Jahwe spośród całego narodu żydowskiego. Do tego nie obce były przekazy o umierających i Z WŁASNYCH SIŁ powstających bogów. Właśnie taki ,,naukowy'' grunt mieli uczniowie gdy usłyszeli wieść o zmartwychwstaniu.

Wracamy jednak do ,,metody'' zmartwychwstania, a raczej uwierzenia w nie. D.F. Strauss wykazał, że wiara w zmartwychwstanie nie opierała się na obiektywnych pojawieniach się Jezusa, ale na subiektywnych ,,wizjach'' uczniów, którzy w rezultacie wywołali ,,epidemię wizji Chrystusa'' zarażając tym jedni drugich.

Podsumowuje to Paweł pisząc:

Kor. 15:5-6
I że ukazał się Kefasowi, potem dwunastu;
Potem ukazał się więcej niż pięciuset braciom naraz [*], z których większość dotychczas żyje, niektórzy zaś zasnęli;
(BW)

[*] skąd wtedy było ponad 500 braci/uczniów ????? Paweł w swej przesadzonej liczbie chce sprawić wrażenie powszechności ukazywania się Jezusa.

,,Markowy'' sposób zmartwychwstania.

Pamiętajmy jednak o celu tejże rozprawy. Chcemy dojść do odpowiedzi na pytanie: czy za czasów pierwszych uczniów Jezusa, uważano tego ostatniego za Boga równego Jahwe a nawet samego Jahwe.

Musimy tutaj zwrócić uwagę na dwa obozy jakie naturalnie musiały powstać po zmartwychwstaniu Jezusa, a dokładniej po rozpoczęciu działalności Pawła i napływowi do sekty tzw. pogan.

Dlaczego jest to takie ważne?

Mam to istotne znaczenie, co do sposobu zmartwychwstania Jezusa. O ile, zaraz po zmartwychwstaniu żyli jeszcze bracia i siostry Jezusa, którzy [bracia] mieli wpływ na powstały wtedy odłam judaizmu [nie chrześcijaństwa jeszcze!] ale co ważniejsze trudne było dla nich uwierzenie w to, że Jezus to Bóg. Cień tego, jeszcze przedchrześcijańskiego, stosunku do Jezusa przejawia się w najstarszej ewangelii, ewangelii MARKA.  Jezus jest określany co najwyżej mesjaszem, a SYN CZŁOWIECZY, który ma powrócić nie jest jednoznacznie utożsamiany z Jezusem! 

 Mar. 8:38
Kto bowiem wstydzi się mnie i słów moich przed tym cudzołożnym i grzesznym rodem, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami świętymi.
(BW)

Widać więc wyraźne ewoluowanie Jezusa, od zwykłego proroka, przez mesjasza, wreszcie Syna Człowieczego. Jednak nadal jest tylko posłańcem Boga. I co najważniejsze: zmartwychwstanie Jezusa, co było zgodne z wiarą i świadectwami ST jest bezpośrednim działaniem Boga - Jahwe. Jezusa wskrzesza Bóg, Jezus, jak określają to teologowie, jest w tym wydarzeniu BIERNY. Tą bierność nazwałem, dla uproszczenia, markowym sposobem zmartwychwstania, gdyż tylko u Marka mówi się o stronie biernej zmartwychwstania lub względnie czynnej, czyli pozwala różnie interpretować ten fakt, co winno być dla nas sygnałem, że w tym czasie już silna była tendencja do dania Jezusowi możliwości do zmartwychwstania ,,o własnych siłach''. A taką siłę ma właśnie BÓG.:

Mar. 16:6
On zaś rzekł do nich: Nie trwóżcie się! Jezusa szukacie Nazareńskiego, ukrzyżowanego; wstał z martwych, nie ma go tu, oto miejsce, gdzie go złożono.
(BW)

Upajanie się Jezusem

Wiemy, że w początkowej fazie po zmartwychwstaniu uczniowie Jezusa nadal byli wyznawcami religii judaistycznej. Różnili się tym, że w swych spotkaniach rozprawiali zarówno o naukach Jezusa jak i cudzie/znaku zmartwychwstania jego, jako znaku od Boga, znaku, który zarówno wykazywał, że Jezus rzeczywiście pochodził od Boga jak i nauki Jezusa o Synu Człowieczym, bliskim wyzwoleniu [końcu świata] są jak najbardziej prawdziwe. ,,Epidemia zmartwychwstania'' kazała [co jest naturalne dzisiaj w różnych denominacjach, a co tym bardziej było naturalne w tamtych czasach] wychwalać Jezusa, jako mesjasza, pierwszego z zmartwychwstałych [Dz. 26:23] jak i .... Pana. Określenie Pan niewątpliwie przybliżał, a na pewno oswajał w sposób ewolucyjny z myślą, że na ziemię przyszedł sam... Pan. Swoistym świadectwem tej drogi ewolucyjnej jest wypowiedź niewiernego ucznia zaraz po zmartwychwstaniu Jezusa opisana przez Jana, ostatniego ewangelisty:

Jan. 20:28
Odpowiedział Tomasz i rzekł mu: Pan mój i Bóg mój.
(BW)

 To, że właśnie Jan, a nie Mateusz czy też Marek tworzy nam obraz Jezusa, równemu Bogu, z uwzględnieniem dobra ,,prawdy Bożej'' [*] ukazuje nam kierunek ewolucji i to, że za czasów pisania tejże ewangelii Jezus traktowany był jako właśnie Pan, Bóg.

[*] o tym będzie później

Rola tego, któremu nie wyszło w tradycyjnej wierze...

Mowa tu o apostole Pawle. Można napisać by całą księgę na temat roli Pawła w chrześcijaństwie, ale my stwierdźmy chociaż, że gdyby nie Paweł chrześcijaństwo po pierwsze nie miałoby takiej formy, jaką ma dzisiaj[1] a po drugie, co ważniejsze - nigdy nie wyszłoby poza ramy Izraela. Nie otworzyłoby się na pogan. 

[1] początkowe chrześcijaństwo ewoluowało w stronę zakonu, wspólnoty wewnątrz judaizmu. [zob. Dz 2:42, 4: 32-35 ; jak było to ważne - przykład Dz   1-11]

Tymczasem na scenie staje Paweł. Wykształcony, w przeciwieństwie do apostołów, faryzeusz, który w swej wierze nie wiele już może osiągnąć. Zresztą sama jego osobowość nie pozwala mu z przyczyn naturalnych wybić się ponad przeciętność. Jeden z apokryfów opisuje Pawła jako całkowicie łysego, niskiego wzrostu, z zakrzywionym nosem [ Dzieje Pawła]. Sama Biblia wskazuje, że cierpiał na jakąś chorobę [epilepsję?]: 

Gal. 4:13-14
Wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię.
I chociaż stan mój cielesny wystawił was na próbę, to jednak nie wzgardziliście mną ani nie plunęliście na mnie, ale mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak Chrystusa Jezusa.
(BW)

Co ważniejsze, był lichym mówcą [a właśnie sposób mowy/nauczania spełniał ważną rolę wśród faryzeuszy aby pozwolić ,,awansować'' im do roli uczonych w piśmie - soferim]:

Kor. 10:10
Bo powiadają: Listy wprawdzie ważkie są i mocne, lecz jego wygląd zewnętrzny lichy, a mowa do niczego.
(BW)

I taki właśnie Paweł, w cudowny sposób zostaje powołany przez Jezusa. Znamy to tylko z relacji Pawła, a jak widać po sprzecznościach w opisie tego wydarzenia, sam Paweł musiał różnie opowiadać o swym nawróceniu, w zależności do kogo mówił. Jakby tej sprawy nie przedstawiać, obiektywnie można stwierdzić, że Paweł stał się samozwańczym apostołem i szybko [choć nie bez sprzeciwów - Dz 9: 29] stał się teologicznym przywódcą uczniów Jezusa. 

To właśnie Paweł wyodrębnił chrześcijan z judaizmu i dopuścił do swej nowej religii pogan. Widać w tym wszystkim celowość Pawła. Dzięki temu z miernego faryzeusza staje się przywódcą nowej religii!

Paweł ,,zastaje'' Jezusa

Jakiego Jezusa zastaje Paweł? Jezusa tylko proroka, Pana czy też już Jezusa - Boga? Niewątpliwie zastaje ferment w tejże/choć nie tylko kwestii. Ale też widzi kierunek w jakim podąża rola Jezusa. Rodzi się pytanie:

Jaki Jezus będzie wygodniejszy dla Pawła? 

Jezus - żydowski prorok? Ależ Paweł potrzebuje więcej wyznawców, nie chce się ograniczać do wyłapywania pojedynczych, niewykształconych w piśmie Żydów - on otwiera się na pogan!

Jezus - wzbudzony przez Jahwe mesjasz? To także jest dobre tylko dla Żydów; poganie musieliby przejąć wierzenia judaistyczne z Jahwe jako Bogiem łącznie z obrzezką. 

A może poddać się ,,jezusomanii'', od Jezusa Pana do Jezusa Boga jest przecież tylko krok! ,,Nowy'' Bóg wyznacza nowe zasady. Bóg, który ma świadków, że umarł i który zmartwychwstał. Tym mógł Paweł ,,przebić'' wierzenia pogan łącznie z Feniksem powstającym z popiołów. Tym też sposobem wyodrębni się nowa wiara, nowa wiara z Pawłem na czele! 

Przekonać nieuczonych Żydów - chrześcijan - czyli wyłóż Pismo!

Kto jak kto, ale Paweł był przygotowywany przez całe życie do wyjaśniania pism! Czy poradzi sobie z udowodnieniem, że Jezus jest Bogiem. I co ważniejsze, jak to zrobi aby nie zostać ukamienowany przez Żydów, czy też po prostu zabitym przez chrześcijan, którzy wyznawali ,,judaistyczną rolę Jezusa''? Przecież już kiedyś chcieli go po prostu zabić, a więc mogą chcieć to zrobić po raz wtóry:

Dz.Ap. 9:29
Rozmawiał też [Paweł] i rozprawiał z hellenistami, lecz ci usiłowali go zgładzić.
(BW)

Wiedział o różnicy w pojmowaniu Jezusa przez chrześcijan pogan i Żydów, jak i samych Żydów i samych pogan:

Kor. 1:23-24
My zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo,
Natomiast dla powołanych - i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą.
(BW)

Sam Paweł wyjaśnia sposób głoszenia swej teologii w jednym z listów. Przede wszystkim wyjaśnia KTO objawił mu ewangelię:

Gal. 1:11-12
A oznajmiam wam, bracia, że ewangelia, którą ja zwiastowałem, nie jest pochodzenia ludzkiego;
Albowiem nie otrzymałem jej od człowieka, ani mnie jej nie nauczono, lecz otrzymałem ją przez objawienie Jezusa Chrystusa,
(BW)

Tym sposobem jego nauka dla chrześcijan stawała się wiążąca - sam Jezus przekazał!

Każdy sposób dla Pawła był dobry, aby nawrócić zarówno Żydów jak i pogan:

Kor. 9:21-22
Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu.
Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić.
(BW)

Taka była metoda głoszenia nowej wiary; wiary w Jezusa - Boga.

Zrozum pismo...

Dopiero tak przygotowani możemy zrozumieć dlaczego Pismo raz mówi, że Jezusa Bóg wzbudził z martwych, a innym razem, że jakoby sam zmartwychwstał. Istotny był tu adresat. Paweł nawet kłamał aby tylko pozyskać uczniów, więc nie możemy się dziwić tej pokrętnej nauki Pawłowej.

[ Rzym. 3:7
Jeśli przez moje kłamstwo prawda Boża tym bardziej przyczynia się do chwały jego, to dlaczego jeszcze i ja miałbym być sądzony jako grzesznik?
(BW) ]

Teologia ubóstwienia

Zajmijmy się teraz teologicznymi aspektami ubóstwienia Jezusa zastosowanymi przez Pawła. Pamiętajmy, że musiał on się liczyć ze sprzeciwem Żydów i groźbą uznania go za bluźniercę, co mogło skończyć się śmiercią. Niektóre to:

  

 Nowy Testament Stary Testament 
Mat. 3:3
Albowiem ten ci to jest, o którym Izajasz prorok mówił, wypowiadając te słowa: Głos wołającego na pustyni: Gotujcie drogę Pańską, Prostujcie ścieżki jego
(BW)
Izaj. 40:3
Głos się odzywa: Przygotujcie na pustyni drogę Pańską, wyprostujcie na stepie ścieżkę dla Boga naszego!
(BW)
Mat. 11:10
To jest ten, o którym napisano: Oto Ja posyłam posłańca mego przed tobą, który przygotuje drogę twoją przed tobą.
(BW)
Mal. 3:1
Oto Ja posyłam mojego anioła, aby mi przygotował drogę przede mną. Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan, którego oczekujecie, to jest anioł przymierza, którego pragniecie. Zaiste, on przyjdzie mówi Pan Zastępów.
(BW)
[anioł znaczy posłaniec]
Rzym. 10:9
Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz.
(BW)

Rzym. 10:13
Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańkiego, zbawiony będzie.
(BW)

Joel. 3:5
Wszakże każdy, kto będzie wzywał imienia Pana, będzie wybawiony; gdyż na górze Syjon i w Jeruzalemie będzie wybawienie - jak rzekł Pan - a wśród pozostałych przy życiu będą ci, których powoła Pan.
(BW)
Izaj. 35:4-5
Mówcie do zaniepokojonych w sercu: Bądźcie mocni, nie bójcie się! Oto wasz Bóg! Nadchodzi pomsta, odpłata Boża! Sam On przychodzi i wybawi was!
Wtedy otworzą się oczy ślepych, otworzš się też uszy głuchych.
(BW)
Mat. 11:5
Ślepi odzyskują wzrok i chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, a ubogim zwiastowana jest ewangelia;
(BW)
[1] Odnoszenie różnych tekstów jako ,,symboli, typów'' do aktualnych wydarzeń, osób było często spotykane w czasach Pawła.

PODSUMOWANIE

Nim podsumujemy całość trzeba zaznaczyć, że temat nie jest wyczerpany ale musieliśmy się ograniczyć do konkretnego toku myślenia, aby całość nie rozmyła się. Można by przecież zahaczyć zarówno o pisma tzw. Ojców Kościoła, które dalej ubóstwiają Jezusa [kłótnia o to jak Jezus był zarówno Bogiem i człowiekiem]; można wreszcie by zwrócić uwagę na gnostyków, którzy nie tylko ubóstwiali Jezusa ale równocześnie odczłowieczyli go - jak wskazuje NT ruch ten znany był już za czasów Pawła. ale to już inna bajka.

Podsumujmy więc:

  1. Stosunek uczniów do Jezusa ewoluował od Jezusa człowieka/proroka do człowieka/Boga
  2. Paweł przyczynił się/stworzył zarówno teologię jak i odrębne chrześcijaństwo z nowym Bogiem - Jezusem
  3. Paweł zmuszony był do specyficznego/przebiegłego głoszenia swej teologii aby nie narazić się zarówno chrześcijanom jak i Żydom
Iszbin
iszbin@poczta.onet.pl
Powrót do spisu treści strony


AMBONA


ZA A NAWET PRZECIW - CZYLI PAPIEŻ ZNÓW BREDZI
Powrót do spisu treści
We wrześniu tego roku Watykan opublikował kompromitujące oswiadczenie "Dominus Iesus". Ten tautologiczny blekot Watykanu można zinterpretować na dwa sposoby. Albo, przejawy religii i wiary są bez znaczenia i liczy się jedynie wiara np. w Wisznu czy inne bożki, bez potrzeby wiary w Jezusa. Co również zapewnia zbawienie. Albo, "defekty" innych religii oraz "pełnia środków do zbawienia", która przydziela sobie Kościół Katolicki, czyni zbawienie nie-katolików wątpliwym. W końcu przecież nie można być "trochę zbawionym" tak jak nie można być "trochę w ciąży". Tak też zinterpretowały to inne kościoły i świat cywilizowany.

To aroganckie i kompromitujące oświadczenie wywołało burzę na świecie oraz fale protestów prawie wszystkich przedstawicieli innych kościołów chrześcijańskich, niechrześcijan jak również instytucji i organizacji świeckich. Kolejna światowa kompromitacja Watykanu i echa tego żałosnego oświadczenia zapewne nie dotarły do Polski. Bowiem współczesna Polska w okowach kultu jednostki papieża nie dopuszcza do siebie ani do wiadomości publicznej jakiejkolwiek formy krytyki Jana Pawła II czy Watykanu.

Światowe oburzenie i krytyka skłoniło w końcu Watykan do próby "wyprostowania" sprawy. Jak podaje melbournieński "The Age" z dnia 9 grudnia 2000 roku na stronie 25, papież oświadczył, że "niebo jest otwarte dla wszystkich którzy są dobrymi", jak również, że "wszyscy sprawiedliwi na Ziemi, właczając w to tych, którzy nie akceptują Chrystusa, są wezwani do budowy Królestwa Bożego".

Niby bardzo ładnie, ale papież Wojtyła, Watykan i Kościół Katolicki znów "postrzelili się w nogę". Bowiem jeśli papież Wojtyła jest zgodnie z doktryną Kościoła nieomylny w sprawach wiary, to wynikało by z tego, że w obu oświadczeniach miał rację. A to z kolei jest chyba dla wszystkich oczywistym absurdem i nonsensem. Bo oba óswiadczenia są ze sobą sprzeczne. Chyba, że przewrotny bożek Karola Wojtyły zmienił zdanie między wrześniem a grudniem tegoż roku. Tyle, że podwójne nieszęście i niesprawiedliwość spotkało tych nie-katolików (85 procent populacji świata), którym się zmarło między wrześniem a grudniem. Nie dość, że umarli to jeszcze w złym momencie i poszli do piekła. Nie mógł im bożek przedłużyć trochę tej marnej doczesnej egzystencji?

Ale to nie koniec. Owo grudniowe "damage control" oświadczenie papieża ukazuje, że papież i hierarchowie Watykanu już dawno oderwali się od świata realnego i bredzą bez składu i ładu. Bowiem jeśli do niebo mogą pójść ludzie dobrzy, nie-katolicy a nawet tacy którzy nie uznają Jezusa za bóstwo, to wnioski z tego są proste. Po co w takim razie katolicy mają zawracać sobie głowę takimi bzdurami jak co niedzielna msza, spowiedzi, komunie, posty, pielgrzymki do Częstochowy, i kosztowniejsze do Watykanu. Po co dawać sute datki na tacę i przyjmować (płacić haracz) księdza-pasożyta "po kolędzie". Wydawać fortuny na chrzciny, pierwszą komunię, śluby, pogrzeby i inne kościelne fanaberię. Wystarczy być dobrym i porządnym człowiekiem a bożek zapewni nam niebo i tak bez pomocy wątpliwych ziemskich autorytetów w rodzaju papieży, biskupów i zorganizowanego kościoła katolickiego.

Roman Zaroff
Brisbane, grudzień 2000

Powrót do spisu treści strony


ZASŁYSZANE - PODPATRZONE

Powrót do spisu treści

Prawie wszystkie wojny mają podłoże religijne, a więc każdy kto wyznaje jakąkolwiek religię wspiera wojny i zło na świecie!

To co jest nadprzyrodzone – nie istnieje.

Im silniejsza religia tym gorzej dla kobiet.

Katolicyzm to religia najlepsza dla przestępców bo cokolwiek zrobią to i tak ich wina zmaże się przy spowiedzi, a najgorsza dla uczciwych ludzi bo muszą nazywać się grzesznikami chociaż nigdy nic złego nie zrobili.

Kapłani to fachowcy od wciskania sprzeczności.

Radek


 Poczta do: "Horyzontu"

Free Web Hosting