"HORYZONT"

Magazyn racjonalistów, sceptyków i ateistów (Online)

Numer 1 (20), Rok 5 , Styczeń 2001


Copyright 1997- 2001, "Horyzont"
Materiały z "Horyzontu" mogą być kopiowane i publikowane bez zezwolenia redakcji tylko w celach niekomercyjnych z podaniem nazwisk autorów i źródła (adresu strony). 

SPIS TREŚCI


OD REDAKCJI

ARTYKUŁY

ZASŁYSZANE - PODPATRZONE



Od Redakcji
Powrót do spisu treści strony

Witamy serdecznie naszych czytelników w nowym stuleciu i millenium !

Na prośbę czytelników (tych za i również przeciw) otworzyliśmy wreszcie "Forum Dyskusyjne Horyzontu" (wejście ze strony "Spis Treści" zaraz obok "Księgi Gości"). Pierwsze utarczki słowne już miały miejsce a więc forum spełnia swoją rolę. Mamy również nadzieję, że forum odciąży "Księgę Gości" gdzie od jakiegoś czasu zaczęły pojawiać się długaśne wpisy i polemiki czytelników.

Redakcja "Horyzontu"


A R T Y K U ŁY


KIEPSKA SPRAWA Z UFO-LUDKAMI
Powrót do spisu treści strony

Od zarania dziejów ludzkość fascynowała możliwość istnienia innych światów i innych istot rozumnych. Do pewnego stopnia rezultatem tej fascynacji są przeróżne mitologie i religie oraz mity i legendy w których występują antropomorficzne monstra, stwory i bóstwa. W dzisiejszym świecie rolę mitów i legend, a często też religii przejęła wiara w UFO-ludków. Raporty na temat UFO, porwań i innych bzdur wypełniają komercyjne wiadomości w TV, radiu i brukowej prasie. Pojawili się UFO-lodzy, kluby porwanych, setki bezwarotościowych, pseudo-naukowych, publikacji, filmów etc. Ten margines intelektualny oparty na ignorancji lub szwindlu wytworzył wrażenie, że kwestią życia pozaziemskiego i pozaziemskich istot inteligentnych zajmują się jedynie nawiedzeni i oszuści. W rzeczywistości tak wcale nie jest. Istnieje np. przy NASA ośrodek exobiologii poszukujący życia poza Ziemią. Od lat, choć często borykając się z trudnościami finansowymi, funkcjonuje program SETI (Search for Extraterrestial Inteligence - Poszukiwania Pozaziemskiej Inteligencji).

Niestety naukowe poszukiwania ET jak dotychczas nie dają rezultatów. Coraz więcej naukowców skłania się do opinii, że cywilizacje technologiczne nie muszą być wcale powszechne we Wszechświecie. Co oczywiście nie oznacza, że ich być nie może, że kiedyś nie istniały lub, że istnieją w odległych rejonach Drogi Mlecznej lub w innych galaktykach. Do takich wniosków skłaniają naukowców wyniki trwającego z małymi przerwami od lat 30 programu SETI, i ostatnio ogłoszony przez nich raport.

Trzeba się zgodzić z osobami związanymi z SETI, że jeśli jakaś pozaziemska cywilizacja wysyłała by sygnały w kosmos użyła by logicznie najprostszej metody mającej charakter uniwersalny. Takim medium do wysyłania sygnałów są fale radiowe o częstotliwści emisji podstawowego składnika Wszechświata to jest wodoru. Wynosi ona 1,42 gigaherzów. Nasłuch SETI był prowadzony w częstotliwościach od 1 do 3 gigaherza.

Do analizy stworzono klasyfikacje cywilizacji technologicznych. Według tzw. skali Arecibo cywilizacja typu I to taka, która jest w stanie wyemitować sygnał o mocy 10 do potęgi 16 Watów, czyli tyle ile wynosi cała energia słoneczna otrzymywana w danym momencie przez nasza planetę. Typ II to takie cywilizacje, które są w stanie wyemitować sygnał mocy 10 do 27 potęgi Watów, czyli energii gwiazdy wielkości Słońca. Hipotetyczna klasa III, by stanie użyć energii emitowanej przez całą galaktykę, czyli 10 do potęgi 38 Watów. Nasza cywilizacja jest typu 0,7; ale nie oznacza to, że jesteśmy już w stanie wysłać sygnał o mocy otrzymywanej przez Ziemię energii słonecznej. Bowiem typy cywilizacji nie są funkcą liniową a logarytmiczną. Dotychczasowe wyniki nasłuchu przez SETI wskazują, że w promieniu 50 lat świetlnych nie ma cywilizacji typu I, ani nie jest zbyt prawdopodobne aby istniały cywilizacje o trochę wyższym niż naszym poziomie, które "obecnie"* próbują nawiązać kontakt z innymi cywilizacjami. Ponadto, nasłuch SETI objął jak dotychczas częściowo gwiazdy odległe o 4000 lat świetlnych (cywilizacje na zbliżonym do naszego poziomie) oraz częściowe poszukiwania cywilizacji typu I do dystansu 40 tysięcy lat świetlnych. Cywilizacji typu II i III prawie na pewno w ogóle w naszej galaktyce nie istnieją.

Wykres z Scientific American, September 2000, str. 31.

OBJAŚNIENIA:

Percentage of Star Systems Searched – Procent przebadanych układów gwiezdnych
Distance from Earth (light-years) – Odległość od Ziemi (lata świetlne).
Effective Isotropic Radiated Power – Efektywna izotropowa energia wypromieniowania.
Extent of Milky Way Galaxy – Zasięg Drogi Mlecznej (naszej galaktyki)
Extent of local group of Galaxies – Zasięg Układu Lokalnego Galaktyk (Droga Mleczna, oraz galaktyki M31, M33 , Mały i Duży Obłok Magellana)
Throughly Searched – Całkowicie przeszukane.
Not Yet Searched – Jeszcze nie przeszukane
Type I , II Civilization – Cywilizacja typy I, II
Earth Level Civilization (Arecibo) – Cywilizacja na poziomie ziemskim wg. skali Arecibo
Earth Level Civilization (radio leakage) – Cywilizacja na poziomie ziemskim (normalna emisja fal radiowych bez emisji specjalnego sygnału)

Te niedawno ogłoszone wyniki badań SETI sugerują, że cywilizacje pozaziemskie na wyższym niż nasz poziomie nie są tak często jak jeszcze niedawno sądzono. Rzadkie występowanie zaawansowanych cywilizacji technologicznych nie oznacza oczywiście, że życia we Wszechświecie nie ma. Oznacza to jedynie, że najprawdopodobniej nie istnieją w "najbliższym" naszym sąsiedztwie, to jest w promieniu około 50 lat świetlnych.

Nie oznacza to też, że życie na Ziemi jest zjawiskiem unikalnym. Większość naukowców sądzi obecnie, że życie nie jest unikalne we Wszechświecie. Sugeruje to ewolucja organizmów żywych na Ziemi. Ziemia liczy sobie 4,6 miliarda lat ale warunki umożliwiające życie istnieją na niej od około 4 miliardów lat. Najstarsze skamieliny pochodzą z Zachodniej Australii i są datowane na 3,5 miliarda lat. Organizmy te jednak były stosunkowo zaawansowane i musiały wyewoluować znacznie wcześniej. Niektóre geologiczne formacje pochodzące z sprzed 3,8 miliarda lat są interpretowane jako pozostałości organizmów żywych. Wynikało by z tego, że życie powstało na Ziemi w stosunkowo krótkim czasie to jest w ciągu około 200 milionów lat. Tak więc przy sprzyjających warunkach powstanie życia opartego na węglu nie może być rzeczą unikalną. Nie oznacza to jednak, że złożone formy organiczne czy istoty inteligentne oraz cywilizacje technologiczne są automatyczną konsekwencją powstania życia. Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że organizmy wielokomórkowe wyewoluowały "dopiero" 700 milionów lat temu, a więc jednokomórkowce egzystowały na Ziemi przez ponad 2 miliardy lat. Od powstania wielokomórkowców do istot inteligentnych i cywilizacji technologicznych daleka jest droga a ilość klimatycznych, geologicznych i kosmicznych czynników mających na ten proces wpływ przeogromna. Dlatego powstanie życia nie musi koniecznie gwarantować powstania inteligencji czy cywilizacji technologicznej.

Exobiologia jest w dużym stopniu nauką teoretyczną i jej największym problemem jest to że badania nad pozaziemskim życiem z przyczyn oczywistych muszą opierać się na analogiach ziemskich. To znaczy na jednej formie życia. Nie mniej nie jest to czcze gdybanie. Opinia ta jest zapewne zabarwiona naszym antropocentryzmem, albo raczej ziemio-centryzmem. Za życiem opartym na węglu przemawia jednak wiele innych czynników. Podstawowe pierwiastki z których jesteśmy zbudowani występują w dużych ilościach we Wszechświecie. Wodór jest najobfitszy, tlen zajmuje trzecie miejsce. A więc w odpowiednich warunkach nie powinno brakować "budulca" dla wody. Węgiel jest również dość powszechny. Ostatnie badania astronomiczne, astrofizyczne i przy pomocy sond kosmicznych potwierdzają, że skomplikowane związki organiczne (oparte na węglu) są dość powszechne we Wszechświecie. Aminokwasy, nukleotydy, bazy łączaące DNA, itp. wykryto w pyle kosmicznym, asteroidach, meteorach i kometach, jak również na Tytanie (księżyc Saturna) i Europie (księżyc Jowisza). Są to jednak tylko "budulce", które nie musiały, i zapewne nie powstały, w efekcie procesów biologicznych. Nie mniej odpowiedni "materiał" nie jest rzadkością i potrzebne są tylko sprzyjające warunki żeby życie mogło powstać. Podstawowym budulcem żywych organizmów na Ziemi są białka oparte na skomplikowanych molekułach węglowych. Właściwości węgla umożliwią mu łączenie się w długie skomplikowane cząsteczki aminokwasy, nukleotydy, itp. podstawowe "budulce" żywych organizmów. Niezbędna jest również woda w procesach przemiany materii, jako "nośnik" substancji odżywczych, enzymów, hormonów itp. Oraz tlen jako składnik wody i biochemicznych reakcji energetycznych.

Z innych pierwiastków praktycznie tylko krzem (Si) posiada zbliżone właściwości do węgla. Niestety życie oparte na krzemie jest mniej prawdopodobne niż oparte na węglu. Teoretyczne molekuły krzemowe ze względu na jego chemiczne właściwości byłyby znacznie mniej skomplikowane niż węglowe. Co oznacza znacznie mniejszą potencjalną różnorodność "budulca", a w konsekwencji w najlepszym teoretycznym przypadku nader prymitywne formy życia. Pozostaje jeszcze wiele innych problemów. Nawet prymitywne organizmy żywe cechują się ogromną liczbą skomplikowanych procesów fizjologicznych. Najlepszym dla nich medium są ciecze ze względu na ich właściwości fizyczne. W przypadku życia opartego na węglu rolę taką spełnia woda, składająca się z najliczniejszego we Wszechświecie wodoru i stosunkowo powszechnego tlenu. W przypadku teoretycznego życia opartego na krzemie i środowiska z wysokimi temperaturami nie ma odpowiedniego medium, które w takich warunkach spełniło by role jaką w naszych organizmach spełnia woda. Ponadto wydalanym przez organizm produktem spalania byłby nie gazowy dwutlenek węgla (CO2) a dwutlenek krzemu (SiO2), czyli zwykły piasek. Wszystko to bardzo komplikuje potencjalny metabolizm gdzie pojawia się tu zasadniczy problem zastąpienia wody jakąś cieczą, która w wysokich temperaturach spełniałaby role nośnika w procesach metabolicznych. Dlatego też życie oparte na krzemie jest praktycznie rzecz biorąc nieprawdopodobne. Nie mniej życie oparte na węglu może być jak uczą ziemskie przykłady bardzo różnorodne.

Odrzucając wąski antropocentryzm najpowszechniejszą i dominującą formą życia na Ziemi są bakterie. Wytępują one w najbardziej ekstremalnych warunkach i najprzeróżniejszych postaciach. Istnieją bakterie żyjące w wodach gejzerów lub na dużych głebokościach w ziemi, gdzie temperatury przekraczają 100 stopni Celsjusza. W radioaktywnej wodzie, zabójczej dla człowieka, w systemach chłodzenia reaktorów również odkryto spokojnie żyjące bakterie. Nie tak dawno ogromną sensację wzbudził marsjański meteoryt ALH84001 gdzie odkryto odciski struktur przypominających bakterie o rozmiarach od 20 to 250 mikronów. Głównie ze względy na ich bardzo mały rozmiar odrzucono możliwość, że są to odciski marsjańskich bakterii. Gdy miano przejść do porządku dziennego, naukowcy z Uniwesytetu Quuenslandzkiego w Brisbane w Australii odkryli żyjące w głębi ziemi organizmy, których rozmiary są takie jak odciski w meteorycie. Dla odróżnienia ich od mikrobów nazwano je nanobami, gdyż mierzą one od 20 do 150 nanometrów. Dla porównania najmniejsze bakterie Mycoplazmy mierzą 150 nanometrów a największe do 50 mikronów. Spór czym są odciski w meteorycie rozgorzał więc od nowa a sprawa życia na Marsie jest wciąż nie rozstrzygnięta.

Jednym z kluczowych założeń exobiologów, jest że życie oparte jest na węglu. Obecnie badania nad życiem w kosmosie idą w kierunku poszukiwania odpowiednich warunków. To znaczy wody, odpowiednich temperatur i związków organicznych opartych na węglu. Jednocześnie zwraca się uwagę na potencjalną znaczną obecność wolnego tlenu. Bowiem byłoby to "sygnaturą" życia opartego na białku węglowym. Warunki do powstania życia odkryto w Układzie Słonecznym w kilku miejscach. Takie sprzyjające warunki mogą zaistnieć na planetach lub na dużych księżycach. W naszym Układzie Słonecznym mamy jak na razie trzech potencjalnych kandydatów, Marsa, Tytana i Europę. Nie wykluczone, że może również dołączyć do tego grona Ganimed.

Amerykańska marsjańska misja "Pathfinder i Sojourner" potwierdziła, że w zamierzchłej przeszłości na Marsie istniały spore zasoby wodne. Jednocześnie w 1996 roku odkryto dziwne struktury w meteorycie marsjańskim znalezionym na Antarktydzie. Struktury, które mogą być skamielinami marsjański bakterio-podobnych organizmów, sprzed 3.6 miliarda lat. Czy są to skamieliny czy też struktury mineralny trudno jeszcze w tej chwili powiedzieć. Intensywne badania trwają w wielu instytutach naukowych świata. Jak wykazują badania woda w stanie wolnym istniała najprawdopodobniej na Marsie i pokrywała znaczną część tej planety jakieś 3 do 4 miliardów lat temu. Jeśli istniała tam woda mogło powstać na Marsie życie. Obecnie na Marsie, prawie całkowity brak wody oraz atmosfera składająca się przede wszystkim z dwutlenku węgla nie sugeruje istnienia życia. Niemniej niewykluczone, że w przeszłości życie na Marsie istniało. Niemniej biorąc pod uwagę przykłady ziemskie i ogromną adaptowalność życia do ekstremalnych warunków niewykluczone, że życie mogło tam przetrwać np. pod powierzchnią Marsa. Istnieją przecież na Ziemi beztlenowe bakterie, jak też bakterie i archae głęboko w skorupie ziemskiej w temperaturach przekraczających +100 stopni Celsjusza. W ciągu najbliższych 10 lat NASA planuje kilka misji marsjańskich włącznie przywiezieniem na Ziemię próbek gruntu marsjańskiego. Musimy więc uzbroić się w cierpliwość.

Innymi kandydatami są księżyc Jowisza Europa i Saturna, Tytan. Z przeprowadzonych badań astrofizycznych i z pokładów sond kosmicznych wynika, że na obu tych księżycach znajdują się ogromne zasoby wody pod ich powierzchnią. Europa jest księżycem Jowisza o promieniu 1460 kilometrów (Ziemia 6350 kilometrów). Na jej powierzchni panuje temperatura około -200 stopni Celsjusza. A więc raczej nieprzychylne warunki. Ostatnio jednak amerykańska sonda kosmiczna "Galileo" dostarczyła rewelacyjnych informacji. Na Europie znajdują się ogromne zasoby wody a na jej powierzchni zaobserwowano "lodowe wulkany". Pod powierzchnią woda najprawdopodobniej znajduje się w stanie ciekłym. Utrzymanie się wysokiej temperatury wewnątrz księżyców jest skutkiem działania ogromnej grawitacji Jowisza na różnorodne warstwy tego księżyca. Siła grawitacji wywołuje tu naprężenia i "przesunięcia" różnorodnych warstw (np. jądro księżyców, skorupa) wyzwalające znaczne ilości energii. Nie wykluczone więc, że pod powierzchnią tych planet mogło powstać życie. Oczywiście ich forma była by dla nas niewyobrażalna. Nie ma tam przecież słonecznego światła i dwutlenku węgla, więc organizmy żyjące tam musiały by czerpać energię z reakcji chemicznych jak niektóre ziemskie bakterie beztlenowe.

Tytan jest księżycem Saturna zbliżonym wielkością do Merkurego, o promieniu 2550 kilometrów. Średnia temperatura powierzchni wynosi -179 stopni Celsjusza. Jego gęsta atmosfera składa się głownie z azotu i metanu. Laboratoryjna symulacja warunków atmosferycznych Tytana wykazała, że pod wpływem promieniowania kosmicznego i ultrafioletu powstają w niej bardziej skomplikowane związki organiczne, które opadają na powierzchnie księżyca. Uczeni podejrzewają obecność wody, oczywiście w formie lodu, na powierzchni i pod powierzchnią Tytana. Nie jest też wykluczone, że pod powierzchnią księżyca może istnieć woda w stanie płynnym. Podobnie jak na Europie ogrzana wewnętrznymi ruchami księżyca na skutek dziaania grawitacji Saturna. Mamy więc i tutaj wszystkie potrzebne składniki i w miarę sprzyjające warunki, choć diametralnie różne od ziemskich.

Nie wykluczone, że życie istnieje również na planetach krążących wokół innych słońc. Nasza wiedza o układach planetarnych poza układem słonecznym jest bardzo skąpa. Dopiero w roku 1994 polski astronom pracujący w USA, Aleksander Wolszczan odkrył trzy planety okrążające pulsara B 1257+12 oddalonego od nas o 1400 lat świetlnych. Jak dotychczas (koniec roku 2000) odkryto blisko 50 planet okrążających inne niż nasze słońca. Niestety, żadna z tych gwiazd nie jest tego samego typu co Słońce, a planety są dużych rozmiarów (najmniejsza 2/3 Jowisza). Tak więc na odkrycie "bliźniaczki" Ziemi musimy jeszcze trochę poczekać. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że w świetle obecnej wiedzy możemy stwierdzić, że planety krążące wokół innych gwiazd są zjawiskiem dość powszechnym.

Na zakończenie chciałbym raz jeszcze wyrazić przekonanie, że osobiście uważam, że jeszcze za naszego życia znajdziemy dowody na istnienie życia we Wszechświecie. Niewykluczone, że już wkrótce na Marsie. Niestety ku rozczarowaniu UFOlogów będą to najprawdopodobniej tak zwane niższe formy, bakterio-, archeo- lub algo-podobne. Kontakt z obcą cywilizacją, znacznie mniej prawdopodobny, również może kiedyś nastąpić ale na pewno nie według scenariusza z filmów takich jak "ET" czy "Alien". Muszę kończyć bo właśnie zaczyna się X-Files ("Z archiwum X").

* "Obecnie" oznacza tutaj moment otrzymania sygnału przez nas a nie jego wysłania, który w przypadku np. odległości 50 lat świetlnych byłby wysłany w roku 1950.

Roman Zaroff
Brisbane, styczeń 2001

Powrót do spisu treści strony


OFIARY Z LUDZI
Powrót do spisu treści strony

Każdy kiedyś słyszał, chociażby na lekcjach historii, o ofiarach z ludzi składanych bogom, lecz mało kto wie, że takie ofiary składali także Izraelici, w dodatku nie tylko bogom obcym, ale także swojemu Jahwe. Żydzi, jak wiadomo, byli narodem dość nieposłusznym swoim kapłanom i często odchodzili od swego monoteizmu, co objawiało się na przykład stawianiem świątyń obcym bożkom, uprawianiu sakralnej prostytucji i - o czym już wspomniałem - składaniu ofiar z ludzi. Żeby nie być gołosłownym, kilka przykładów.

Na podstawie "Opowieści biblijnych" Zenona Kosidowskiego: W Mispah odkopano ruiny dwóch świątyń: Baala i Jahwe, które stały blisko siebie i pochodziły z IX wieku p.n.e. W gruzach obu świątyń znaleziono statuetki bogini Asztarte - mieszkańcy Szechem zrobili z niej małżonkę Jahwe. Po upadku Jerozolimy pewna grupa uchodźców osiadła na wyspie Elefantynie, zbudowali tam wspólną świątynię dla Jahwe i jego małżonki Asztarte występującej pod kananejskim imieniem Anat-Jahu.

Biblia, Księga Sędziów:

10,06. Potem znów zaczęli Izraelici czynić to, co złe w oczach Pana. Służyli Baalom, Asztartom, jak również bogom Aramu, Sydonu i Moabu oraz bogom ammonickim i filistyńskim, a opuścili Pana i nie służyli Mu.

10,07. Zapłonął zatem gniew Pana przeciwko Izraelowi, wskutek czego oddał On ich w ręce Filistynów i Ammonitów.

Izraelici żyli wśród ludzi (Kanaanejczyków), którzy z dawien dawna ofiary z ludzi składali, czego dowodzą odkrycia archeologiczne. "Tajemnice Biblii" Waltera Langebeina: "W Gezerze, w najświętszej części świątyni, odkryto szczątki dwojga sześcioletnich dzieci, które zostały złożone w ofierze całopalnej, i dwie rozłupane czaszki osób dorosłych. W Meggido dziewczynkę mającą około piętnastu lat zamordowano i pogrzebano w murach fundamentowych potężnej budowli."

"Opowieści biblijne" Kosidowskiego: W wykopaliskach w Gezer, w jednym z najbardziej czczonych ośrodków kultu kananejskiego, archeolodzy znaleźli w jaskini i na jej sąsiednich terenach urny ze szkieletami ośmiodniowych dzieci poświęconych bogom. Ofiarowywano dzieci również z okazji wznoszenia świątyń i gmachów publicznych. Szczątki tych ofiar rytualnych spotyka się często zamurowane w fundamentach domów w Megiddo, u podnóża muru miejskiego, znaleziono zacementowane zwłoki piętnastoletniej dziewczyny. W dalszej części książki Kosidowskiego możemy przeczytać: Wykopaliska archeologiczne wykazały, że w Kanaanie składano ofiary z niemowląt długo jeszcze po podboju izraelskim. Kości nosiły wyraźne ślady ognia. Małe ofiary wkładano następnie do dzbanów z głową skierowaną do wnętrza i zagrzebywano w ziemi.

Również H.W.F. Saggs, profesor na Uniwersytecie Londyńskim, w książce "Wielkość i upadek Babilonii", pisze: Co się zaś tyczy zdania o "paleniu w ogniu", to zachodzi jeszcze pytanie, czy rzeczywiście oznacza ono palenie dzieci żywcem; jeśli tak, była to zapewne praktyka religijna, a raczej magiczna, podobna do praktyki stosowanej przez Żydów przez cały czas istnienia królestw hebrajskich. A więc profesor Saggs również twierdzi, że Żydzi praktykowali składanie ofiar z dzieci. W innej części swojej ksiązki używa też zwrotu "zabójstwo ofiarne", co jednoznacznie określa powody i cele niektórych zabójstw dokonywanych przez Izraelitów lub za ich zgodą: ofiary miały przebłagać Boga za coś, albo ułatwić uzyskanie czegoś. W zasadzie wszyscy chrześcijańscy bibliści zgadzają się co do tego, że Izraelici składali ofiary z ludzi, lecz twierdzą, że nie składali ofiar Jahwe, lecz bogom obcym, bo składanie ofiar z ludzi było przez Prawo zakazane. Zapomina się jednak o tym, że Prawo było wielokrotnie przeredagowywane i to, co stało się w określonym czasie zakazane, kiedyś mogło być dozwolone, a przynajmniej praktykowane. A skoro ktoś to praktykował, to uważał przecież, że jego bóg tego chce. Nie sądzę, aby jakiś Izraelita składał ofiarę bogu wbrew woli tego boga. Taki człowiek wierzył, że bóg tego chce. Nie sądzę też, żeby wszyscy kapłani przez cały czas dziejów Izraelitów byli przeciwko składaniu ofiar z ludzi, a jedynie ci ludzie coś sobie wymyślili i wbrew kapłanom to praktykowali. Warto też zestawić daty przeredagowywania Biblii z datami opisywanych w niej wydarzeń. Na przykład Dawid panował w latach 1010-970 p.n.e., a tak wyglądało powstawanie Biblii według profesora Witolda Tylocha ("Dzieje ksiąg Starego Testamentu", 1981 r, "Książka i Wiedza"): Powstał [Stary Testament] w wyniku wielowiekowego rozwoju w końcu I w. n.e. w Palestynie, po zburzeniu drugiej świątyni jerozolimskiej w 70 r. n.e. [...] Najstarszym tekstem tego zbioru jest zawarta w Księdze Sędziów "Pieśń Debory". Pochodzi ona z XII w. p.n.e. Najpóźniejszym zaś utworem jest Księga Daniela i niektóre psalmy, pochodzące z II w. p.n.e. (Witold Tyloch, "Mojżesz" z "Od Mojżesza do Mahometa", 1987, "Iskry") Wprowadzanie poszczególnych źródeł wiązało się zawsze z nową redakcją, nowym opracowaniem całości. Tekst Pięcioksięgu przybrał swą ostateczną formę dopiero w końcu VI wieku p.n.e. lub w początkach V wieku p.n.e.

Wnioski, sądzę, są łatwe do wyciągnięcia: to, że w Biblii coś czytamy dzisiaj, nie znaczy, że Izraelici zawsze mieli taką właśnie wizję swojej religii i swojego Boga. Plemiona izraelskie przez bardzo długi czas nie tworzyły jednolitego państwa w dzisiejszym rozumieniu, lecz były właśnie luźno z sobą związanymi plemionami, a wspólna wiara w jednego Boga miała te związki zacieśniać. Religia miała więc być czynnikiem integrującym naród i jako taka musiała być jednolita. Wystarczy jednak zapoznać się z historią Izraela - poprzez Biblię i opracowania profesora Tylocha np. - aby się przekonać, że jednolitą nie była, a o tę jednolitość walczył i Mojżesz, i późniejsi kapłani, nie zawsze udanie.

Po tej przydługiej, acz koniecznej dygresji, zadajmy sobie pytanie, czy bogiem, któremu Izraelici składali ofiary mógł być Jahwe? Pytanie nie jest pozbawione sensu, bo wiadomo przecież, że Izraelici niejednokrotnie obok Jahwe czcili też innych bogów, o czym już była mowa. Księga Sędziów:
11,30-31. Jefte złożył też ślub Panu: Jeżeli sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto (pierwszy) wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z pola walki z Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną.
[...]
11,35. Ujrzawszy ją rozdarł swe szaty mówiąc: Ach, córko moja! Wielki ból mi sprawiasz! Tyś też wśród tych, co mnie martwią! Oto bowiem nierozważnie złożyłem Panu ślub, którego nie będę mógł odmienić!

Z dalszej części Księgi Sędziów niedwuznacznie wynika, że Jefte ślubu dotrzymał. Pewnie niektórzy czytelnicy teraz się zdziwią, ale faktem jest, że są ludzie, którzy ofiary z córki Jeftego nie traktują jako ofiary z życia, lecz z dziewictwa, chociaż z biblijnego tekstu jasno wynika, że chodziło o ŻYCIE.

Najpierw sprawdźmy, co na ten temat ma do powiedzenia Zenon Kosidowski.

Jednakże tradycja żydowska nigdy nie tłumaczyła ofiary Jeftego w sensie symbolicznym. Historyk żydowski Józef Flawiusz (I wiek n.e.) oraz Talmud babiloński (IV wiek n.e.) brali ofiarę Jeftego dosłownie jako fakt historycznie prawdziwy.

Ponieważ pisarz Kosidowski (podobnie jak twierdzący to samo teolog Walter Langebein) nie cieszy się autorytetem wśród chrześcijan, zapoznajmy się z opinią autorów objaśnienia do katolickiego wydania Biblii, konkretnie chodzi o Biblię wydaną w Poznaniu w 1982 roku, opracowaną pod redakcją ks. Michała Petera.

To, że Jefte złożył ślub, którego przedmiotem była ofiara z człowieka, dowodzi, że był on przeświadczony, iż taka ofiara jest Bogu miła. To trudne do zrozumienia przekonanie może częściowo tłumaczyć się faktem, że ofiary z ludzi były powszechne u narodów pogańskich, w których sąsiedztwie żyli Izraelici. W Prawie Mojżeszowym składanie takich ofiar było pod groźbą ukamienowania zabronione (Kpł. 18,21; 20,2; Pwt. 12,31; 18, 10). Mimo to Izraelici składali niekiedy takie ofiary, zwłaszcza z małych dzieci.

Widać wyraźnie, że katoliccy bibliści także uważają, że ofiara złożona przez Jefte była ofiarą z ŻYCIA, a także, że ofiary z dzieci, których ślady znaleźli archeolodzy, są ofiarami złożonymi przez Izraelitów.

W dalszej części objaśnienia czytamy: Ale składano je bożkom, nigdy zaś dla uczczenia Jahwe; jedyna taka ofiara złożona dla uczczenia Jahwe jest właśnie ofiarą Jiftacha (Jefte).

Coś nie chce mi się wierzyć, aby jedynie Jefte złożył ofiarę Jahwe z życia człowieka. Skoro przyszło mu do głowy taki ślub złożyć właśnie Jahwe, to musiał mieć tego przykłady. Prawidłowości takiego rozumowania dowodzą inne wydarzenia opisane w Biblii.

Najbardziej znany jest przykład Abrahama, któremu Jahwe kazał złożyć w ofierze syna, a w ostatniej chwili zmienił zdanie i Abraham - a za nim i inni Izraelici - już nigdy więcej takich ofiar mieli nie czynić. Co to może znaczyć? Dla człowieka nie wierzącego w biblijnego Boga (a także każdego myślącego sceptyka) może to znaczyć jedno: Abraham doszedł do wniosku, że dobrze będzie złożyć ofiarę z syna - widocznie takie rzeczy wcześniej się już działy - ale potem zmienił zdanie i tego nie zrobił. Nie wiemy, czy ta historia dotyczyła rzeczywiście Abrahama, nie wiemy też, czy nie została zapożyczona - jak wiele innych - przez Izraelitów od innych ludów (w grę wchodzi tu Mezopotamia i Kanaan), ale nie jest to takie istotne. Istotne jest to, że Abrahamowi przyszło do głowy ofiarę z syna złożyć właśnie Jahwe, czyli takie praktyki miały kiedyś miejsce. Potem zostały zabronione, ale na przykładzie Jefte widać, że nie znikły zupełnie.

Przykład ofiary jaką zamierzał złożyć z syna Abraham mówi jeszcze jedno: na czym polegała ofiara całopalna.

Rodz. 22,06-10. Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili. Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: Ojcze mój! A gdy ten rzekł: Oto jestem, mój synu - zapytał: Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie? Abraham odpowiedział: Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój. I szli obydwaj dalej. A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.

Ofiara całopalna polegała na zabiciu, a następnie spaleniu ofiary. W Biblii jest kilka opisów ofiar całopalnych i ZAWSZE jest to zabicie i spalenie ofiary. Nie ma podstaw, aby twierdzić, że Jefte inaczej rozumiał ofiarę całopalną, że rozumiał ją np. symbolicznie. Nie ma też podstaw, aby twierdzić, że Jefte zmienił zdanie, gdy zobaczył, że w ofierze będzie musiał złożyć córkę - przeczy temu biblijny tekst. Nie ma tam mowy ani o tym, że Jefte zamierzał inaczej potraktować swoją obietnicę ofiary całopalnej w zależności od tego, czy pierwsze na spotkanie wyszłoby mu jakieś zwierzę, czy człowiek, nie ma też mowy o tym, że taki zamiar powziął, gdy zobaczył, że w ofierze będzie musiał złożyć córkę. Od początku do końca mówi się o ofierze całopalnej. Mówi się też o tym, że Jefte słowa danego Bogu dotrzymał.

Teraz kilka innych przykładów tego, co profesor Saggs nazywa "zabójstwem ofiarnym".

II Księga Samuela
21,01. W czasach Dawida nastał głód, trwający przez trzy lata z rzędu. Dawid więc radził się Pana. A Pan dał mu taką odpowiedź: Krew pozostaje na Saului jego domu: bo wymordował Gibeonitów.
[...]
21,05. Odpowiedzieli królowi: [Z powodu] człowieka, który nas niszczył i zamierzał naszą zgubę, żebyśmy przestali istnieć na całym obszarze Izraela, niech wydadzą nam siedmiu mężczyzn z jego potomków. Powiesimy ich wobec Pana na wzgórzu Saula, który był wybrańcem Pańskim. Król odpowiedział: Wydam ich wam.
[...]
21,09. Oddał ich w ręce Gibeonitów. Powiesili ich oni na wzgórzu wobec Pana. Razem zginęło ich siedmiu. Zostali straceni w pierwsze dni żniw: był to początek żniw jęczmienia.

Istotne są tutaj trzy sprawy:
1. Chodziło o zażegnanie głodu, czyli "zabójstwo ofiarne" miało za zadanie przebłagać Pana. 2. Wyrok wydał Dawid, król izraelski, Dawid też wydał w ręce egzekutorów siedmiu ludzi, więc to Dawid odpowiedzialny jest za zabójstwo ofiarne.
3. Ludzi tych powieszono "wobec Pana", czyli zabójstwo ofiarne popełniono jako akt przebłagania Boga Izraelitów.

Księga Jozuego:
07,11. Izrael zgrzeszył: złamali przymierze, jakie z nimi zawarłem, wzięli sobie z tego, co było obłożone klątwą - ukradli to, zataili i schowali między swoje rzeczy.
[...]
07,14-15. Dlatego jutro z rana wystąpicie pokoleniami, a z pokolenia, które Pan wskaże losem, wystąpią poszczególni mężczyźni. U kogo zaś znajdą rzeczy obłożone klątwą, będzie spalony wraz ze wszystkim, co do niego należy, bo złamał przymierze Pana i popełnił zbrodnię w Izraelu.
[...]
07,24-26. Wziął więc Jozue Akana, syna Zeracha, srebro, płaszcz i pręt złoty, jego synów i córki, jego woły, osły i owce, jego namiot i wszystko, co do niego należało. Wszyscy Izraelici im towarzyszyli. I wywiedli ich w dolinę Akor. Jozue powiedział: Jak nas wprowadziłeś w nieszczęście, tak niech dziś Pan ciebie w nieszczęście wprowadzi. I wszyscy Izraelici go ukamienowali, a ich spalili i obrzucili kamieniami. I wznieśli nad nim wielki stos kamieni, który jest aż do dnia dzisiejszego. I zaniechał Pan swego gwałtownego gniewu. Miejsce to nazwano doliną Akor aż do dnia dzisiejszego.

Puenta jest taka, że po ofiarnym zabójstwie "zaniechał Pan swego gwałtownego gniewu", wyraźnie więc widać w jakim celu popełniono "zabójstwo ofiarne": podobnie jak w poprzednim przypadku, tak i tutaj chodzi o przebłaganie Pana.

O tych i innych, podobnych przykładach "zabójstw ofiarnych", które w swojej istocie były niczym innym jak składaniem ofiar z życia ludzkiego, pisze Kosidowski w swoich "Opowieściach biblijnych", Saggs w "Wielkości i upadku Babilonii" i Walter Langebein w "Tajemnicach Biblii".

Składanie przez Izraelitów ofiar z ludzi można podzielić przede wszystkim na ofiary składane tzw. obcym bogom i ofiary składane Jahwe. Te ostatnie zaś na dalsze dwa rodzaje: ofiary z własnych dzieci i tzw. zabójstwa ofiarne. Przykładem ofiary z własnego dziecka jest Jefte, a przykładem zabójstw ofiarnych dwie historie opisane powyżej, jedna związana z Dawidem, a druga z Jozue. Żydzi najwyraźniej inaczej traktowali ofiary składane tzw. obcym bogom, a inaczej Jahwe, a przede wszystkim inaczej traktowali ofiary z własnego dziecka - zwyczaj rzeczywiście bardzo mocno potępiany w Biblii - a inaczej zabójstwa ofiarne dokonywane na wrogach lub (w jakimś sensie) przestępcach.

Kpł. 18, 21
Żadnego ze swoich potomków nie oddasz na ofiarę Molochowi, aby nie bezcześcić Imienia twego Boga.

20,02-03. Mów do Izraelitów: Ktokolwiek spośród synów Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się w Izraelu, da jedno ze swoich dzieci Molochowi, będzie ukarany śmiercią. Miejscowa ludność ukamienuje go. 20,03 Ja sam zwrócę oblicze moje przeciwko takiemu człowiekowi i wyłączę go spośród jego ludu, ponieważ dał jedno ze swoich dzieci Molochowi, splugawił mój święty przybytek, zbezcześcił moje święte imię.

Pwt. 12,31. Nie uczynisz tak wobec Pana, Boga swego, bo to wszystko, czym brzydzi się Pan i czego nienawidzi, oni swym bogom czynili, nawet swych synów i córki na ogniu palili dla swych bogów.

18,09-10. Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary...

W Księdze Kapłańskiej mamy więc potępienie składania ofiar ze swoich dzieci Molochowi, bogu obcemu, a w księdze Powtórzonego Prawa całkowity zakaz składania ofiar z ludzi, także Jahwe. Można oczywiście twierdzić - nie bezpodstawnie zresztą - że pierwszy zakaz nie neguje drugiego, ani nie stoi z nim w sprzeczności, chociaż wcale nie jest to takie pewne zważywszy na różnorodność źródeł, z których sklecono Biblię i charakterystyczną dla Jahwe zazdrość w okazywaniu czci. Pomińmy jednak tę sporną kwestię, bo zważywszy na to wszystko, co napisano wcześniej - począwszy od historii z Abrahamem, poprzez sprawę Jeftego, aż do "zabójstw ofiarnych" - z całą pewnością można przyjąć, że przynajmniej niektórzy Izraelici, przynajmniej w niektórych okresach historycznych, ofiary z ludzi składali, a w dodatku składali je także Jahwe, czyli wierzyli, że ich Bóg tego chce.

Dlaczego więc chrześcijanie tak zażarcie bronią się przed tymi faktami? Dla chrześcijan jeśli w Biblii, Piśmie Świętym, jest napisane, że coś powiedział Jahwe, albo, że Jahwe coś kazał, lub czegoś zabronił, to znaczy, że tak było dosłownie, czyli nie ludzie uważali, że tak chciał Jahwe, ale: Jahwe RZECZYWIŚCIE tego chciał. Jeśli więc z takiego punktu widzenia uzna się, że Jahwe chciał ofiar z ludzi, to jak wygląda miłosierny, dobry Bóg? Jak pierwszy lepszy Moloch, albo Baal. Dlatego niektórzy chrześcijanie uparcie lansują tezę, że ofiara Jeftego nie była ofiarą z życia - kalwini i jehowici np. - a inni, że był to przypadek jednorazowy, katoliccy bibliści np. Bo gdyby tak było, gdyby Izraelici składali Jahwe ofiary z ludzi, to stąd już droga niedaleka do stwierdzenia, że albo Jahwe - skoro jego wyznawcy tak robili - rzeczywiście chciał ofiar z ludzi, albo - skoro takiego Boga trudno nazwać Bogiem dobrym i miłosiernym - Jahwe jest bogiem wymyślonym i podlegającym w ludzkich umysłach ewolucji. A na to ani kalwini i jehowici, ani katolicy zgodzić się nie mogą.

AnBo
anbo@wp.pl
Artykuł ze strony "Pytania"

Powrót do spisu treści strony

SPRAWA ANANIASZA I SAFIRY
Powrót do spisu treści strony

(1) A pewien mąż, imieniem Ananiasz, ze swoją żoną Safirą, sprzedał posiadłość (2) I za wiedzą żony zachował dla siebie część pieniędzy, a resztę przyniósł i złożył u stóp apostołów. (3) I rzekł Piotr: Ananiaszu, czym to omotał szatan serce twoje, że okłamałeś Ducha Świętego i zachowałeś dla siebie część pieniędzy za rolę? (4) Czyż póki ją miałeś, nie była twoją, a gdy została sprzedana, czy nie mogłeś rozporządzać pieniędzmi do woli? Cóż cię skłoniło do tego, żeś tę rzecz dopuścił do serca swego? Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu. (5) Ananiasz zaś, słysząc te słowa, upadł i wyzionął ducha. I wielki strach ogarnął wszystkich, którzy to słyszeli. (6) Młodsi zaś wstali, owinęli go, wynieśli i pogrzebali. (7) A po upływie około trzech godzin nadeszła i żona jego, nie wiedząc, co się stało. (8). I odezwał się do niej Piotr: Powiedz mi, czy za taką cenę sprzedaliście rolę? Ona zaś rzekła: Tak jest, za taką. (9) A Piotr do niej: Dlaczego zmówiliście się, by kusić Ducha Pańskiego? Oto nogi tych, którzy pogrzebali męża twego, są u drzwi i ciebie wyniosą. (10). I upadła zaraz u nóg jego, i wyzionęła ducha. A gdy młodzieńcy weszli, znaleźli ją martwą, wynieśli i pogrzebali obok jej męża. (11) I wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli.(BW, Dz. Ap. 5:1-11).

Li tylko folklor?

Zenon Kosidowski, w swej książce ,,Opowieści ewangelistów'' zalicza to sprawozdanie do "fantazji ludu'', do folkloru (str. 124). Czy rzeczywiście jest to tylko folklor? Bajka, z jakiś tajemniczych przyczyn, opisana przez autora Dziejów Apostolskich? Jeżeli tak, po co wstawiałby coś, co na pewno nie PROMOWAŁO chrześcijaństwa, a wręcz przeciwnie, mogło skutecznie odpychać potencjalnych adeptów...

A może jest to ,,cień'' autentycznych wydarzeń, które wywołały ,,wielki strach'' [wers. 11] w zborze? Co stało się w domu Ananiasza? Dlaczego do tego doszło? Co robił tam Piotr?

"Wspólnota majątkowa''

Zasadą pierwszych chrześcijan była tzw. wspólnota majątkowa. Wszystko było wspólne, nowi członkowie sekty sprzedawali swój majątek i oddawali go pod ,,opiekę'' Apostołom. Czytamy o tym w Dz. Ap. 4: 34-35. Taka była zasada, którą wszyscy przestrzegali. Wszyscy, z wyjątkiem właśnie Ananiasza, jak wynika z Dz.Ap. dość bogatego człowieka, gdyż sprzedaje POSIADŁOŚĆ (Biblia Gdańska mówi o ,,majętności'' , z którą kojarzy się człowiek majętny) jednak nie oddaje Apostołom wszystkich pieniędzy. Część z nich ukrywa.

Apostołowie dobrze orientowali się w tym, ile wart był majątek Ananiasza, więc szybko zauważają, że Ananiasz ich oszukał. Powtarzam: ich (wszystkich Apostołów) oszukał.

Teraz sedno, a więc moja hipoteza:

Piotr idzie więc do domu Ananiasza i wykonuje na nim wyrok śmierci, wyrok wyznaczony przez samego Piotra w komitywie z całą dwunastką. Wyrok zarówno na Ananiasza jak i na jego żonę - Safirę.

Wykonanie wyroku.

Przeczytajmy jeszcze raz dokładnie tekst źródłowy zwracając uwagę na wyróżnione fragmenty. Wynika z nich, że: Piotr do domu Ananiasza nie idzie sam; towarzyszą mu młodzieńcy. Piotr idzie z nimi, aby Ci w razie sprzeciwu Ananiasza służyli mu pomocą. Musimy od ręki odrzucić to, że DUCH ŚWIĘTY zabija Ananiasza. Jeżeli miałby to zrobić duch, po co Piotrowi byłaby ta obstawa? Jeżeli natomiast Piotr szedł, tak jak mówi moja hipoteza, aby wykonać wyrok; obstawa z młodych, niewątpliwie silnych mężczyzn, byłaby całkiem na miejscu. Piotr zabija zarówno Ananiasza, jak i Safirę bez świadków. Młodzieńcy czekają na zewnątrz. Także przy tym aspekcie sprawy, wyłania nam się kolejna przesłanka, że morderstwo/egzekucja było wykonane ręką ludzką, a nie magicznego Ducha Świętego. Ludzie stojący na zewnątrz SŁYSZĄ śmierć Ananiasza. Ten odgłos podrywa mężczyzn, którzy wchodzą i zawinąwszy ciało, szybko je wynoszą i grzebią. Warto także zauważyć, że Piotr z obstawą idą z ZAMIAREM wykonania wyroku, a przynajmniej liczą się z taką ewentualnością.

"... dam ci klucze Królestwa Niebios...''

Jest to znany werset z ewangelii Mateusza (16:19), który niewątpliwie jest zadrą w oku wszelkiej maści protestantów, którzy za wszelką cenę próbują walczyć z tzw. prymatem Piotra a przez co z samą ideą papieża.

Nie będziemy zajmować się rzeczą trywialną, czyli uznaniem albo nie Piotra za pierwszego papieża, gdyż trudno rozstrzygać o czymś co w takiej formie, jaką znamy dzisiaj nie istniało. Inną sprawą jest natomiast ustalenie, czy rzeczywiście Piotr stał na czele chrześcijan. Właśnie to wyłania się z wielu wersetów biblijnych, których programowo ,,nie widzą'' protestanci. ,,Wywyższanie'' Piotra spośród innych uczniów i apostołów (zobacz chociażby: Mat 10:2; Dz. 2:14;37, Mk 16,7, Łuk 9:32,) przeplata się od ewangelii a na listach kończąc, mimo, że szybko pozycja Piotra została umniejszona wkroczeniem na scenę Pawła.

Dla nas istotne jest przekazanie kluczy jako symbolu WŁADZY, którą ,,dzierżył'' właśnie Piotr. Ta pełnia władzy pozwalała nie tylko na otwieranie Królestwa, ale także na decydowaniu, jak przekonujemy się z Dz.Ap, o czyimś życiu. Warto pamiętać także o tym, że chrześcijanie jako sekta żydowska od pierwszych chwil była prześladowana przez rodowitych Żydów. Z tego powodu, wykroczenie przeciw "bożym przykazaniom'' było sądzone wewnątrz sekty i w tym akurat wypadku ukarane śmiercią.

Dlaczego właśnie Piotr był wykonawcą kary? Po pierwsze, jak wynika z teksu miał całkiem sporą ,,obstawę'' ale po drugie, co nie jest mało istotne, wielu biblistów zalicza[*] Piotra do zelotów [radykalnego ugrupowania żydowskiego dążącego do zbrojnego ,,rozliczenia się'' z okupantem], który bardzo dobrze posługiwał się mieczem. Obraz tej umiejętności objawia się w słynnym wydarzeniu obcięcia ucha słudze arcykapłana, czynu tego, jak zapewnia Jan miał dokonać właśnie Piotr [Jan 18:10].

[* Cullman ,,Jezus i Cezar'', powołuje się na nią także ks. kardynał Danielou]

Koniec wspólnoty czyli Paweł na scenie

Paweł, który umknął wyrokowi śmierci wydanemu przez jerozolimskich chrześcijan [Dz. 9:29] a co więcej szybko stał się przywódcą sekty otwierając ją na pogan i tworząc tym samym chrześcijaństwo, szybko rezygnuje ze wspólnoty majątkowej. Dlaczego? Z kilku prostych przyczyn, a najważniejszą było uatrakcyjnienie swojej religii. Pawłowi zależało na jej rozwoju, a obowiązek oddania całego swojego dobytku przez nowych adeptów na pewno nie służyło temu celowi. To właśnie Paweł promuje inną opiekę nad biednymi - jałmużnę [[2 Kor 8:14; 1 Tym 6:17-18], a więc dobrowolne wspieranie biednych.

Bardziej prozaicznym powodem była... zamożność samego Pawła, którego stać było na wynajmowanie mieszkania w samym Rzymie [Dz 28:30]. Inną wskazówką jest chęć wyłudzenia przez Feliksa pieniędzy od Pawła, którego z tego właśnie powodu przetrzymywał w więzieniu [Dz.24:25-26]

Podsumowanie

Spróbujmy jeszcze raz przywołać wszystkie argumenty przemawiające za tym, że sprawa Ananiasza i Safiry jest odzwierciedleniem rzeczywistego wydarzenia:

1.Samo umieszczenie tak ,,niechrześcijańskiego'' sprawozdania wskazuje, że musiało być o nim głośno wśród chrześcijan, i dlatego autor próbuje opisać je, jako bezpośrednie działanie/wyrok Boga, a nie krypto-wyrok Piotra.
2.Opis zdradza planowanie dokonania wyroku śmierci.
3.Prymat Piotra i związek jego z zelotami dodatkowo wskazuje, że zarówno Piotr miał prawo wydawać wyroki jak i był zdolny do zabójstwa.
4.,Wyrok wydany na Pawła, jeszcze kiedy walczył z chrześcijaństwem, a nawet chęć zabicia go po jego "nawróceniu''.
5."Walka'' Pawła z ideą wspólnoty majątkowej i promowanie jałmużny w miejsce mało "marketingowej'' tej pierwszej zasady.

Bibliografia:

Włodzimierz Bednarski ,,W obronie wiary'' rozdz.18.
Manfred Lurker ,,Słownik wyrazów biblijnych'', hasło ,,klucze''
Zenon Kosidowski "Opowieści ewangelistów'' rozdz. "dramat Ananiasza i Safiry'',"Proces'' .

Iszbin,
styczeń, 2001

Powrót do spisu treści strony

TAJEMNICA CZARNEJ MADONNY
Powrót do spisu treści strony

Prolog

W wielu miejscach kultu maryjnego znajdują się "cudowne" obrazy, piety lub rzeźby, gdzie Matka Boska przedstawiona jest w postaci ciemnoskórej postaci, trzymającej najczęściej również ciemnoskórego Jezuska. Takie czarne Madonny cieszą się szczególnym uwielbieniem wiernych, którzy czasem zadają sobie pytanie : "skąd tyle pigmentu w skórze najświętszej?". Zagadkę udało się rozwiązać!

Wstęp

Matka Boska była we wczesnym chrześcijaństwie zupełnie nieznana. Kult Matki Boskiej został w całości przejęty od wiar pogańskich, w których kult bóstwa utożsamianego z rozrodczością, prokreacją, zmianą pokoleń i trwaniem życia był niezwykle popularny. Młode chrześcijaństwo nie miało odpowiedniej bogini i stworzenie takowej było potrzebą społeczną, zwłaszcza dla nowo wstępujących wyznawców Chrystusa. Stało się to dopiero w III stuleciu n.e., gdy młody Kościół katolicki musiał zareagować na te wyzwanie. Ta atrakcyjna wiara w boginię-matkę była spontanicznie wyznawana przez pra-katolików, na pewno bez zezwolenia i błogosławieństwa "ojców kościoła". Dopiero na soborze w Efezie w roku 431 n.e., po długim i zażartym sporze, ustanowiono dogmat o Matce Boskiej i od tej pory wierni już muszą uznawać Marię za Matkę Boga. Kult Matki Boskiej - tak jak z innymi bogami bywało - ma swoich poprzedników. Zanim Matka Boska wyrosła na czwartego Boga "w trójcy jedynego", miała ona wiele poprzedniczek w kultach pogańskich. W Biblii wiadomości o niej są, jak wiele innych, sprzeczne i mylne. Najstarsza ewangelia, ewangelia Marka w ogóle nie wspomina o matce Jezusa. Również ewangelia Jana - uważana za napisaną niezależnie od ewangelii synoptycznych (Marka, Mateusza i Łukasza)- nie wspomina historii urodzenia Jezusa i dodatkowo podaje, że siostra jego matki (czyli ciotka Jezusa) miała na imię Maria (J 19,25). Problem z tego taki, że w jednej rodzinie nie dawało się dwóch takich samych imion dzieciom, więc matka Jezusa nie mogła mieć na imię Maria, albo ciotka to nie Maria.

Nawet właściwy twórca chrześcijaństwa, Paweł "apostoł" nie wspomina o Marii, kwitując jedynie, że Jezus urodził się z "kobiety", co później zostało przerobione przez "ojców Kościoła" na "dziewicę". Przepisane na potrzeby "uduchowienia" młodych gmin chrześcijańskich ewangelie Mateusza i Łukasza , wprowadzają właściwy zamęt do wiary w Jezusa, upiększając postać jego matki (jakżeby inaczej) i okraszając ją mianem "zawsze dziewicy". Wzory takiego urodzenia "w czystości" były w różnych religiach znane od dawien dawna. W tym miejscu nie od rzeczy będzie wprowadzenie dygresji o "czystości" seksualnej.

Jak to się stało, że normalne spłodzenie i urodzenie potomstwa, fakt podstawowy w całej przyrodzie, staje się w religiach Bliskiego Wschodu jednoznaczny ze "zbrukaniem", "ohydą" po której należało się oczyszczać, a wreszcie związany był z "grzechem pierworodnym". Tak częsty w rzeczywistości seks pozamałżeński groził "grzechem śmiertelnym" i ukamienowaniem. Jednym z wielu dzisiejszych tłumaczeń tych społeczno-rytualnych zachowań może być pochodzenie geograficzne tych religii. Większość ludów mających takie zachowania żyła na terenach pustynnych lub ubogich w wodę. W tych warunkach higiena osobista, zwłaszcza higiena genitalii, stawiała dużo do życzenia. Tym też tłumaczy się rytualne obrzezania mężczyzn i kobiet i nie dziwi, że akt prokreacji łączył się automatycznie z odorem i brudem. Kobieta w tych religiach jest "siedliskiem diabła" ,uosobieniem występków, chorób i "zmazy pierworodnej". We wszystkich tych religiach los kobiet nie jest do pozazdroszczenia. Znamienny jest też stosunek Jezusa do matki, który daleki był od "synowskiego uczucia". W żadnej Ewangelii Jezus nie nazywa Marii swoją matką i pomija milczeniem swoje rzekome urodzenie z dziewicy.

W kulcie Matki-Zawsze-Dziewicy uchodzi w zapomnienie fakt, że Jezus miał liczne rodzeństwo (w Nowym Testamencie wymienionych jest czterech braci z imienia i co najmniej dwie siostry), a sama bajkowa historia ściągnięta została z gotowych, pogańskich wzorów.

Protagoniści Marii "zawsze dziewicy".

Religie semickie -jak wspomniano wyżej - cechują się poniżaniem i umniejszaniem roli kobiet w życiu codziennym. I tak Jahwe, Bóg-Ojciec, Allach, Duch Święty i wreszcie Jezus - to okazała płeć męska. Semici nie mieli żadnej bogini. Dopiero przenikanie kultur różnych narodów - w wyniku podbojów i (rzadziej) handlu - pozwoliło na zaznajomienie się z innymi religiami i ich kultami. Młode chrześcijaństwo, wywodzące się bezpośrednio z religii plemion izraelskich, nie miało oczywiście żadnej bogini. W zetknięciu z kulturą i religią starożytnej Grecji i Rzymu pierwotni chrześcijanie napotykają bardzo popularną i atrakcyjną wiarę w boginię Izydę, utożsamianą w Grecji również z Artemidą. Dla nich i dla nowo wstępujących adeptów pochodzenia grecko-rzymskiego, chrześcijaństwo musiało zbudować nowy kult "damskiego boga". Na potwierdzenie tej tezy warto przytoczyć fakt, że pierwsze świątynie kultu maryjnego powstają w Rzymie w IV wieku, i tam się rozpoczyna kult maryjny, a w Jerozolimie - gdzie dominują żydo-chrześciajanie - dopiero w VI wieku. Ale to, co zastało młode chrześcijaństwo na rozległych terenach imperium rzymskiego i poza nim, nie było bynajmniej wynalazkiem tych rzymsko-greckim.

Wiara w boginie - matkę-naturę - prawdopodobnie jest stara jak świat i homo sapiens. W III-cim tysiącleciu p.n.e. pojawiają się boginie-matki w Egipcie, Babilonii, Persji i Indiach. Najczęściej jako dziewice wydają na świat potomstwo potężniejszym bogom i cieszą się wśród wyznawców przydomkami "naszej, najukochańszej Pani", "królowej bogini", "naszej matki", "królowy niebios", "pełnej łaski", "niepokalanej" itp. Owe boginie miały zazwyczaj ziemskich mężów, z którymi jednak nie odbywały stosunków, a zapłodnione zostały w cudowny sposób -tzn. nie drogą seksualną- przez bogów. Co więcej, ich ziemscy mężowie to najczęściej cieśle lub rybacy. Na długo przed kultem Maryji, w mitologii greckiej Zeus obdarzył boginię Artemidę "wieczystym dziewictwem". Tak więc kult maryjny właściwie został przejęty całkowicie z staro-egipskiego-greckiego-rzymskiego kultu Izydy i był kontynuacją tego kultu. Bogini Izyda miała liczne ośrodki kultu w Europie od Małej Azji począwszy a Atenach, Sycylii i Rzymie skończywszy. Największą popularność zyskała sobie w III w. p.n.e. Ostatnia procesja ku czci Izydy odbyła się w Rzymie w 394 r. n.e. Niektóre świątynie Izydy zostały przerobione na kościoły chrześcijańskie.

Izydy była boginią miłosierdzia, cnoty i zmiłowania. Jej kult odbywał się w świątyniach powiązanych ze sobą organizacją kościelną, posiadającą hierarchię duchowieństwa i mnichów-księży. Tradycyjne obchody, najczęściej w maju, odbywały się wraz z procesjami. Wiara w Izydę wzmocniona była objawieniami, świętymi pismami, uświęceniami i poświęceniami. Bogate tradycje obrządków obejmowały wielogodzinne litanie, procesje, posty, czuwania i obrządki. Jak zwykle na takich odpustach, zdażały się liczne "cudowne uzdrowienia i cudowne wydarzenia", a wdzięczna publika ozdabiała cudowne świątynie i posągi wotami, napisami, amuletami. Izydy była boginią przyrody wiosennej (v. Matka Boska zielna), ale też patronką młodzieży, miast, obrony i żołnierzy i wielu innych. Była boginią Księżyca i Słońca i nosiła na wizerunkach diadem księżycowy i niebieski płaszcz gwiaździsty. Była nazywana "matką boską", gdyż urodziła boga Horusa (Harpokratesa), oczywiście w stanie dziewiczym, pod boskim wpływem Ozyrysa. Jak mitologia podaje, dzieciątko przyszło na świat podczas podróży. Przedstawiana była najczęściej ze swoim dzieciątkiem na kolanach lub przy piersi. Wraz z Ozyrysem i Horuskiem stanowiła "świętą rodzinę", ale Horusek nazywany był "synem Izydy" a nie synem Ozyrysa. Ponieważ wiara pochodziła z Egiptu, Izyda często przedstawiana była jako ciemnoskóra postać kobieca i tak była kopiowana najpierw jako Izyda, a potem, już w następnym wcieleniu, jako Maryja Matka Boska. Zbieżności z legendą Maryjną można mnożyć dalej, ale pozostawiam to już czytelnikowi.

I oto jest rozwiązanie zagadki! Wiemy już dlaczego w Częstochowie, Neapolu, Wilnie i Rocamadour mamy Czarną Madonnę! Dodać należy, że synod uświęcający Matkę Boską odbył się w świętym mieście Izydy, w Efezie. Miasto Efez było zainteresowane tym, aby legenda maryjna stopiła się z wiarą w Izydę i nadal przynosiła z tego korzyści dla miasta. Bo tak jak Izyda, Matka Boska ma swoje "święte i cudowne" miejsca, do których ciągnęły i nadal ciągną rzesze pielgrzymów, na odpusty i obchody rytualne. Tam lud bogobojny doznawał i doznaje po dziś dzień cudów, uzdrowień i pokrzepienia w trudnej walce o przetrwanie, a miejsca kultu (miasta, ośrodki, kościoły) czerpią niezłe zyski.

W tym momencie naszedł mnie cudowny wniosek!

Szanowni Słuchacze Radia Maryja i Radia Watykan! Nie traćcie czasu i szans na mamrotanie zdrowasiek! Bieżcie przykład z Papieża-Polaka! On po cudownym przeżyciu i ozdrowieniu nie udał się do pierwszego lepszego kościoła pod wezwaniem Maryji (których w samym Rzymie jest 60), ale udał się do sedna rzeczy, czyli do Fatimy. Tam - bez ogniw pośrednich- wprost przed cudownym wizerunkiem (czarnej ?) Madonny podziękował i dotarł do uszu "Tej, co najbliżej Jezusa stoi". Zamiast do lokalnych bożnic i sanktuariów MB (wiadomo, prowincja), udawajcie się lepiej do bezpośrednich łącznic astralnych z Maryją (np. Częstochowa, Ostra Brama, Lourdes, Fatima itd.)! Tam macie znacznie większą szansę wysłuchania i doznania cudu! Osobiście polecam Rocamadour w centralnej Francji, gdzie znajduje się czarna kukiełka Madonny z także czarnym dzieciątkiem (kto wie, czy nie pochodzi to z jakiejś świątyni Izydy). Wprawdzie moje prośby nie zostały wysłuchane i nie wygrałem w Totolotka, ale lokalne wino , sery i okolica - wspaniałe.

WM
Berlin, styczeń 2001

Powrót do spisu treści strony


ZASŁYSZANE - PODPATRZONE

Powrót do spisu treści

Jeszcze jedna wizja stworzenia świata.

1. Na początku było słowo i w słowie były dwa bajty, i więcej nic nie było.

2. I oddzielił Bóg jedynkę od zera, i zobaczył, że to było dobre.

3. I Bóg powiedział: "Niech będą dane." I stało się.

4. I Bóg powiedział: "Niech ułożą się dane na swoje właściwe miejsca. I stworzył dyskietki i twarde dyski, i kompaktowe dyski.

5. I Bóg powiedział: "Niech będą komputery, żeby było gdzie włożyć dyskietki, i twarde dyski, i kompakty." I stworzył komputery i nazwał je hardwarem, i oddzielił software od hardware'u.

6. Software'u jeszcze nie było, lecz Bóg szybko stworzył programy- duże i małe i powiedział im: "idźcie i rozradzajcie się, i wypełniajcie całą pamięć."

7. Ale sprzykrzyło się Bogu tworzyć programy samemu i rzekl: "Stworzę Programistę według swego podobieństwa i niech on panuje nad komputerami, programami i danymi." I stworzył Bóg Programistę, i umieścił go w Centrum Obliczeniowym, żeby w nim pracował. I przyprowadził on Programistę do drzewa katalogowego i powiedział: "W każdym katalogu możesz uruchamiać programy, tylko z "Windows" nie korzystaj bo na pewno umrzesz.

8. I Bóg rzekł: "Nie dobrze Programiście być samotnym, stworzymy mu tego, który będzie się zachwycał dziełem Programisty." I wziął On od Programisty kość, w której nie było mózgu i stworzył To, co będzie zachwycało się dziełem Progamisty, i przywiódł To do niego. I nazwał To Użytkownikiem. I siedzieli oni razem pod nagim DOS-em i nie wstydzili się tego.

9. A Bill był chytrzejszy niż wszystkie dzikie zwierzęta, które uczynił Pan Bóg. I rzekł Bill do Użytkownika: "Czy na prawdę Bóg powiedział, żebyście nie uruchamiali żadnych programów ?" I rzekł Użytkownik: "W każdym katalogu możemy uruchamiać programy, tylko z drzewa "Windows" nie możemy abyśmy nie umarli" I rzekł Bill Użytkownikowi: "Jak możesz mówić o czymś, czego nie spróbowałeś !" Tego dnia, kiedy uruchomicie program z drzewa katalogowego "Windows" będziecie równi Bogu, bo jednym przyciskiem myszki stworzycie to, czego zapragniecie. " I zobaczył Użytkownik, że owoce "Windows" były miłe dla oczu i godne pożądania, bo jakakolwiek wiedza stała się od tej chwili już niepotrzebna, i zainstalował Windows na swoim komputerze. I powiedział Pprogramiście, że to jest dobre, i on też go zainstalował.

10. I zaraz wyruszył Programista szukać nowych drajwerów. A Bóg rzekł: "Gdzie idziesz?" A on odpowiedział: "Idę szukać nowych drajwerów, bo nie ma ich w DOS-ie." I wtedy rzekł Bóg: "Kto ci powiedział, że potrzebujesz drajwerów?. Czy czasem nie uruchomiłeś programów z drzewa katalogowego "Windows" Na to rzekł programista: "Użytkownik, którego mi dałeś aby był ze mną, zamówił programy pod Windows i dlatego zainstalowałem Windows." I rzekł Bóg do Użytkownika: "Dlaczego to uczyniłeś?" I odpowiedział Użytkownik: "Bill mnie zwiódł."

11.Wtedy rzekł Pan Bóg do Billa: "Ponieważ to uczyniłeś, będziesz przeklęty wśród wszelkiego bydła i wszelkiego dzikiego zwierza. I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a Użytkownikiem, on będzie cię zawsze przeklinał a ty będziesz mu sprzedawał "Windows."

12.Do Użytkownika zaś Bóg rzekł: "Windows" bardzo rozczaruje cię i spustoszy twoje zasoby, i będziesz musiał używać marnych programów, i nie będziesz mógł się obejść stale bez serwisu Programisty."

13.Programiście zaś rzekł: "Ponieważ usłuchałeś głosu Użytkownika, przeklęte niech będą twoje komputery, gdyż powstanie w nich mnóstwo błędów i wirusów, w pocie oblicza twego będziesz stale poprawiał swoją pracę."

14. I odprawił ich Pan Bóg ze swego Centrum Obliczeniowego, i zabezpieczył hasłem wejście do niego.

15.General protection fault.

nadesłał: Tomek Szwed


Każdy "jedyny, prawdziwy" Bóg to kolejna prawdziwa brednia!

nadesłał: Radke




 Poczta do: "Horyzontu"


Free Web Hosting