ARTYKUŁY
WIADOMOŚCI Z MAGLA
"CHORYZONT" - CZYLI KORESPONDENCJA NAWIEDZONA
Witamy serdecznie naszych czytelników!
Zapraszamy do lektury naszego czerwcowego numeru. Tym wkrótce już wyjeżdżającym na wakacje i urlopy, a jednocześnie tym którzy nie będą mieli dostępu do Internetu, proponuje wydrukowanie sobie naszego pisma. Może być jak znalazł gdyby pogoda nie dopisała.
Redakcja "Horyzontu"
Większość badaczy przyjmuję, że ewangelie kanoniczne powstały pomiędzy rokiem 70 a 90 n.e. Już samo to potwierdza tezę, że ewangeliści Jezusa nie znali i nie byli świadkami zajść przez siebie opisywanych. Jednak umieszczanie ewangelii w takim wczesnym okresie nie jest oparte na żadnych solidnych dowodach a jedynie na karkołomnych spekulacjach i nie pewnej analizie tekstu. Spójrzmy więc na niezbite dowody wskazujące, że powstały one właśnie w tym czasie. Okazuję się, że takich dowodów po prostu nie ma. Najstarszy zachowany fragment Ewangelii Jana pochodzić ma z roku 125 n.e. Datę tę określono na podstawie badań paleograficznych, czyli analizy stylu i charakteru pisma. Pamietać jednak trzeba, że fragment ten może pochodzić z pózniejszego okresu II wieku n.e., a ponadto wcale nie musi być fragmentem "Jana". Ze względu na jego minimalną zawartość tekstową nie można wykluczyć, że jest to fragment jakiegoś innego pisma na którym później oparł się autor Ewangelii Jana (Ellegard 99:243). Tak czy owak nie ma solidnych podstaw do przyjęcia, że cztery kanoniczne ewangelie powstały przed rokiem 100 n.e. W poniższej pracy zajmiemy się właśnie wykazaniem, że ewangelie kanoniczne pochodzą z II a nie I wieku naszej ery.
Jednym z kluczowych argumentów za powstaniem ewangelii kanonicznych w II wieku n.e. są listy Św. Ignacego z Antiochii. Ignacy był biskupem w Antiochii na przełomie II wieku n.e. i zginął śmiercią męczeńską około roku 110 n.e. w Rzymie. W tym okresie gmina chrześcijańska w największym po Rzymie i Aleksandrii mieście imperium rzymskiego Antiochii (dzisiejsza Antakya w południowo-wschodniej Turcji) była jedną z większych i ważniejszych. Antiochia w czasach starożytnych należała do Syrii i była jej najważniejszym miastem. Miasto prawie całkowicie zhellenizowane posiadało jedno z większych, jeśli nie największe skupisko Żydów w diasporze. Nie ulega więc watpliwości, że biskup Ignacy był jednym z najważniejszych przywódców i autorytetów duchowych młodego Chrzescijaństwa.
Listy Św. Ignacego były pisane około roku 100 n.e. Z pośród nich powszechnie uznane za jego autorstwa są listy do: Efezjan, Magnezjan, Smyrnian, Trallian, Filadelfian, Do Koúcioła Rzymskiego i do biskupa Polikarpa ze Smyrny (Ellegard 99:202). Uderzającą rzeczą w listach Ignacego jest nie wspomnienie żadnej z czterech ewangelii należacych do kanonu imiennie. Jest to o tyle dziwne, że wszyscy późniejsi teoretycy Kościoła czy też "Ojcowie Kościoła" powoływali się na nie często i regularnie. Jest to bezsprzecznie zrozumiałe, że w listach czy dziełach teologicznych powołanie się na autorytet Nowego Testamentu wzmacniało argument, a najczęściej było po prostu argumentem decydującym, nie podlegającym dyskusji. Ignacy parokrotnie użył słowa euangelion ale w kontekście nie pozostawiającym wątpliwości, że odnosiło sie to do Starego Testamentu (Ellegard 99:205-206). W swych listach Ignacy nie wspomina również żadnych apostołów - apostolos poza Piotrem (Ellegard 99:225). Natomiast używa terminu uczeń -methetes w stosunku do siebie. Innych członków gmin chrześcijańskich nazywa świętymi hagioi(Efez. 1:3; Trall. 5; Rom. 5). Ignacy wspomina natomiast Pawła autora Listów w Nowym Testamencie. Jest to jednak zrozumiałe, bowiem czas powstania Listów Paulińskich jest dość dokładnie określony na lata 50-te n.e. (Efez. 1:3).
Ale najważniejszym argumentem na pochodzenie Ewangelii Kanonicznych z II wieku n.e. są pewne liczne fragmenty zawarte w listach Ignacego. Okazuje się, że Ignacy wielokrotnie wypowiada słowa, które ewangeliści przypisują Jezusowi z Nazaretu. Przytoczmy dla przykładu takie stwierdzenie: "poznasz drzewo po owocach jego" (Ignacy, Efez. 14:2). Zapewne w oparciu o ten właśnie list autor Ewangelii Mateusza przypisał później te same słowa Jezusowi (Mat. 12:33). Mamy też takie zdanie: "bądź mądry jak wąż i zawsze nie agresywny jak gołąb" (Polycarp. 2:2). Mateusz przypisuje te słowa Jezusowi (Mat. 10:16). Trzeba tu zwrócić uwagę, że Ignacy ani nie wspomina, że owe słowa pochodzą z jakichś innych pism religijnych, ani też nie podaje ich jako słowa Jezusa. Z całego kontekstu wynika jasno, że są to jego własne słowa i stwierdzenia. Trudno raczej przypuszczać, że Ignacy , filar Chrześcijaństwa był takim megalomanem i bluźniercą aby słowa "mistrza" i ponoć "syna bożego" przypisywać sobie samemu.
Innym ciekawym argumentem jest na pozór nic nie mówiący fragment z listu Ignacego, często niedostrzegfany nawet przez poważnych badaczy: Słyszałem, jak niektórzy mówią: "Jeśli nie znajdę tego w archiwach, w Ewangelię, nie uwierzę (Ignacy, Do Filadelfian, VIII, 2). Na pierwszy rzut oka niby wszystko się zgadza ale słowo "Ewangelia" nie ma tu współczesnego znaczenia opisującego jakiś pisany dokument. Greckie słowo euangelion znaczy "dobra nowina" i zazwyczaj nie oznaczała we wczesnym chrześcijaństwie tekstu pisanego a chrześcijańskie nauki jako takie, przekazywane ustnie. Znajduje to potwierdzenie w fakcie, że termin "ewangelia" jest wielokrotnie używany przez Pawła z Tarsu (1 Tess. 1:5; 2:4; 1 Kor. 1:17; 9:12) w stosunku do nauk mówionych w listach, których nawet Kościół Katolicki akceptuje jako pisanych przed powstaniem Ewangelii Kanonicznych. Jednocześnie słowo "archiwa" jasno wskazuje na Stary Testament, zapewne Septuagintę, oraz wyraźnie pokazuje, że dla wielu chrześcijan słowo pisane (Stary Testament) było większym autorytetem niż słowo mówione. Podobnie ma się sprawa z innym tekstem gdzie Ignacy poucza:
Trwajcie przy Prorokach, a zwłaszcza przy Ewangelii, w której ukazana została męka i dopełnione zmartwychwstanie (Do Kościoła w Smyrnie, VII, 2).
Również tutaj, w kontekście wczesnego chrześcijaństwa, słowo "ewangelia" nie oznacza automatycznie spisanych ewangelii kanonicznych i najprawdopodobniej dotyczyć naukach mówionych. Jeśli nawet dotyczyło jakichś pism to nie oznacza to automatycznie, że mowa tu o czterech Ewangeliach Kanonicznych. Tak więc żaden rzetelny badacz nie może na tej podstawie twierdzić, że we wczesnym piśmiennictwie chrześcijaskim jest gdziekolwiek mowa o Ewangeliach Marka, Mateusza, Łukasza czy Jana.
Na zakończenie należy poruszyć jeszcze jedną sprawę. Czołowych argumentów rzeczników pochodzenie Ewangelii Kanonicznych z I wieku n.e. jest powoływanie się na wczesnochrześcijańskie źródło zwane Didache. W dokumencie tym rzeczywiście zacytowany jest tekst "Ojcze nasz" według recenzji mateuszowo-łukaszowej. Problem tu tylko taki, że jak podaje Encyklopedia Britanica oraz sądzi większość badaczy, Didache pochodzi z wieku II a nie I n.e. Tak więc znajdujący się tam tekst "Ojcze nasz" niczego nie zmienia.
Drugim argumentem, który należy omówić jest tak zwany "II Listy Klemensa do Koryntian". Klemens tradycyjnie uznawany jest za 3-ciego biskupa rzymskiego sprawującego swój urząd gdzieś pomiędzy rokiem 88 a 101 n.e. Pomijając już szereg wątpliwości związanych z tą tradycją, w 2 Liście do Koryntian autor pisze:
Mówi przecież Pan w Ewangelii: Jeśli małej rzeczy nie zachowaliście, któż wam da wielką ? Powiadam wam, że ten kto jest wierny w czymś bardzo małym, także i w wielkim wiernym będzie" (Klemens, 2 Do Koryntian, VIII, 5).
Rzeczywiście list powołuje się w tym cytacie na fragment Ewangelie Łukasza:
Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. (Łukasz 16:10).
Niestety i tutaj jak podaje Encyklopedia Britanica, z czym zgadzają się niemalże bez wyjątku religioznawcy, jedynie 1 List Klemensa do Koryntian jest autorstwa Klemensa, choć i na to nie ma dowodów i jest to raczej kwestia tradycji. Natomiast pozostałe pisma przypisywane Klemensowi są nie wątpliwie dużo późniejszego pochodzenia, z II wieku n.e. i późniejsze. W takiej sytuacji i ten przykład nie może być w ogóle brany pod uwagę.
Reasumując, na podstawie istniejących dowodów nie można stwierdzić aby Ewangelie Kanoniczne pochodziły z I wieku n.e.. Jednocześnie w świetle przedstawionego powyżej materiału, zwłaszcza w oparciu o listy Ignacego z Antiochii, ich pochodzenie można datować na II wiek n.e. Albo wiec kanoniczne ewangelie są znacznie późniejsze niż się to przedstawia wiernym, albo jeśli powstały nawet na przełomie II stulecia, to w tym czasie były one mało znane, jako jedne z wielu pism chrześcijańskich krążących po cesarstwie. Oraz, że dopiero później wykreowane je na to czym są dzisiaj w chrześcijaństwie, lub jak próbuje je przedstawiać wiernym kler z ambony.
Roman Zaroff
Brisbane, czerwiec 2001
W Nowym Testamencie możemy przeczytać, że Jezus pochodzi od Dawida poprzez Józefa, a jednocześnie, że Józef nie był jego naturalnym ojcem, bo Maria zaszła w ciążę za sprawą Ducha Świętego. Pochodzenie Jezusa od Dawida wywodzi się z powodu proroctwa z Księgi Samuela (7: 13-16), natomiast na poczęcie za sprawą Ducha Świętego wskazuje się z powodu proroctwa Izajasza (7:14). Zachłanność na proroctwa, które miały udowodnić mesjańską naturę Jezusa, była tak duża, że nie zauważono tej jawnej sprzeczności, którą później skorygowano w taki sposób, że chociaż w najstarszych rękopisach NT, zwłaszcza syryjskich*, mowa jest o tym, że Józef zrodził Jezusa, to w późniejszych tekstach mówi się już tylko, że Józef był mężem Maryi, która urodziła Jezusa. Co więc z pochodzeniem od Dawida? Wymyślono, że Maria także pochodziła od Dawida, chociaż nie ma na to absolutnie żadnych dowodów. Twierdzi się także, że Józef będąc ojczymem Jezusa też w pewnym sensie dał mu pochodzenie Dawidowe. Nie będę tutaj zajmować się udowadnianiem, że argumenty teologów chrześcijańskich mające wykazać rzekome pochodzenie Marii od Dawida są złamanego grosza niewarte, nie będę też tutaj wykazywać, że potomek Dawida z proroctwa z ST miał być potomkiem "z nasienia" Dawidowego, a nie potomkiem symbolicznym - tym wszystkim zajmowałem się już wcześniej w innych swoich tekstach - zajmę się natomiast dokładniej proroctwem Izajasza o Pannie mającej porodzić syna.
Według wielu teologów, także chrześcijańskich i żydowskich, proroctwo Izajasza dotyczyło syna Achaza, Ezechiasza. Wskazują na to następujace elementy:
- wyraz "alma" oznacza młodą kobietę, niekoniecznie dziewicę w dzisiejszym znaczeniu tego słowa, a także kobietę niezamężną, czyjąś narzeczoną;
- rodzajnik "ha" przed "alma" wskazuje, że chodzi o niewiastę konkretną, znaną prorokowi;
- młodość i stan wolny są wysunięte na plan pierwszy, a nie dziewictwo w dzisiejszym znaczeniu tego słowa;
- treść proroctwa, sposób w jaki zostało podane, konteksty czasowe, historyczne i polityczne wskazują, że mogło chodzić o potomka króla Achaza, do którego Izajasz swe proroctwo kierował, a w każdym razie o kogoś współczesnego Izajaszowi.
Ostatni punkt tej mojej małej wyliczanki jest bardzo ważny, bo mówi o czymś, co całkowicie wyklucza Jezusa z kręgu "podejrzanych" o to, kogo Izajasz miał na myśli w swym proroctwie. Pozornie nie mogło chodzić też o Ezechiasza, bo według Biblii Ezechiasz w chwili obejmowania tronu miał 25 lat, a obejmował go po śmierci swego ojca, Achaza. Jednak z drugiej strony: jak mógł mieć 25 lat w chwili obejmowania tronu, skoro jego ojciec miał wówczas dopiero 36 lat? Wynikałoby z tego, że Achaz spłodził Ezechiasza w wieku jedenastu lat! Jak więc wytłumaczyć tę zagadkę? Otóż obecnie przyjmuje się, że nastąpił błąd w przepisywaniu Biblii i że Ezechiasz w chwili śmierci ojca (728 r. p.n.e.) miał 5 lat, więc w chwili spotkania Achaza z Izajaszem (734), Ezechiasza jeszcze nie było na świecie, Achaz miał 21 lat i szukał żony, a panna, która miała porodzić syna, miała stać się jego żoną.
Na koniec najciekawsza - tak myślę - sprawa. Całe to tłumaczenie proroctwa Izajasza zaczerpnąłem z przypisów do katolickiej Biblii wydanej w Poznaniu w 1982 roku. Ostatnio też czytałem o publicznej wypowiedzi pewnego katolickiego księdza na temat piekła, którą da się streścić w trzech słowach: "piekła nie ma". Ten ksiądz, podobnie jak papież Jan Paweł II wyganiający z ludzi demony, jest Polakiem. Jak więc w końcu wygląda dzisiejsze chrześcijaństwo ze szczególnym uwzględnieniem KRK Bardzo ciekawie, ale to już temat na inny artykuł.
* Józef Keller w "Jezus" z "Od Mojżesza do Mahometa"
anbo@poczta.wp.pl
www.pytodp.republika.pl
W wielu dyskusjach z osobami wierzącymi dotyczącymi wyimaginowanego bóstwa wielokrotnie spotkałem się z dość mało skomplikowanym argumentem, który ma być apologetyką wiary w rzeczywistości jest logicznym dowodem na nie istnienie owego bóstwa. Argument ów polega na tym, że owi wierzący twierdzą, że posiadają kontakt ze swoim bogiem. Są to ponoć kontakty oscylujące pomiędzy wizjami bóstwa lub często jego mamusi, niesprecyzowanych bliżej objawień, wewnętrznego poczucia jego/jej istnienia itp. We wszystkich jednak przypadkach są to "kontakty" w sferze psychicznej danej osoby. A więc zjawiska subiektywne i nieweryfikowalne dla kogoś drugiego, na przykład takiego jak ja. Taki argument jest oczywiście bezwartościowy w każdej poważnej, normalnej dyskusji. Bowiem co to za dyskusja gdzie nie przedstawia się żadnych dowodów na poparcie swoich tez. Na taką moją odpowiedź zazwyczaj słyszę, że trzeba mocno wierzyć albo "otworzyć oczy na Boga" to wtedy i mnie się też przytrafi. Niestety jakoś mi się nie przytrafiło choć nie chwaląc się sporo rzeczy w życiu widziałem i nie z jednego pieca chleb z margaryną jadłem. Na dodatek będąc onegdaj porządnym katolickim pacholęciem takie bardzo usilne próby "otworzenia oczu" kiedyś podejmowałem bez jakichkolwiek wyników. No ale od mniej więcej 15-ego roku życia, kiedy przestałem być dzieckiem, wiary z siebie wykrzesać nie potrafię bo jako pragmatyczny racjonalista i sceptyk bezkrytyczna akceptacja rzeczy niesprawdzonych graniczy dla mnie z urojeniem.
Dla eksperymentu przyjmijmy jednak jako roboczą hipotezę, że owe subiektywne, psychiczne zjawiska nie są zwyczajnym oszustwem, egzaltacją na skutek nie zrealizowanych seksualnych chuci czy objawem innych zaburzeń psychicznych, i że mają one miejsce naprawdę. Powstaje tu natychmiast pytanie jaki właściwie cel i intencję miało by hipotetyczne bóstwo w tym aby dać o sobie znać tylko nielicznej grupie osób "wybranych". Jak wiemy wiara jest z natury rzeczy nieracjonalna. Aby wierzyć nie trzeba dociekać i zastanawiać się chociaż jak ktoś się bardzo uprze to może, choć wyniki dociekań ograniczone wiarą są zazwyczaj mierne. Z drugiej strony wszystkie racjonalne przesłanki oraz badania naukowe jeśli nawet ewidentnie nie zaprzeczają istnieniu bóstwa to zwyczajnie go nie potwierdzają. Powiem więcej bożek wielce się natrudził żeby świat sprawiał wrażenie, że go nie ma. Zamiast jak inne porządne bożki (np. Zeus, Jowisz lub nasz swojski przaśny Swarog) regularnie się objawiać. Ponieważ wierzący w bóstwo będą podobno zbawieni a niewierzący nie, to wynika z tego, że według bóstwa najlepszym sposobem na zbawienie jest bezmyślna wiara i wiernopoddańcze modły i chwalba ku jego czci I uciesze. Natomiast receptą na potępienie jest sceptycyzm, racjonalizm, powątpiewanie i kwestionowanie "prawd objawionych". Czyli mówiąc krótko samodzielne myślenie. Logiczny wniosek z tego taki, że bezmyślna wiara jest według bóstwa wartością pozytywną i nadrzędną zaś wszystko inne jest bezwartościowe i negatywne. W konsekwencji oznaczałoby to że bóstwo jest próżne, lubiące pochlebstwa, bezgraniczne poddaństwo i to na dodatek od istot niewyobrażalnie marniejszych od niego. Natomiast krnąbrnych i myślących niezależnie i zadających pytania bóstwo nie toleruje. Są to bardzo paskudne i negatywne cechy pasujące do perskiego satrapy lub Sadama Huseina a nie do bóstwa, które podobno jest dobre. Logicznie więc rzecz biorąc w takiej sytuacji posiadamy dwie alternatywne odpowiedzi. Albo bóstwo nie jest dobre albo nie istnieje. W obu przypadkach powyższy wywód zaprzecza kościelnym naukom.
Na takie dictum słyszy się często odpowiedź typu: "nie zbadane są wyroki boże" lub "nie nam sądzić Boga". Pomijając już fakt, że jest to dla mnie deklaracja intelektualnej kapitulacji to tu religianci wpadają w pułapkę. Bowiem gdyby to była prawda znaczyłoby to, że bożek nie uznał za stosowne wyposażyć nas w jakiś mechanizm poznania umożliwiający wszystkim ludziom choćby najmniejszą formę jego percepcji w oparciu o racjonalne przesłanki. Nie mówię tu o takim mechanizmie dla dużego Romana Zaroff, wstrętnego ateusza, ale dla takiego powiedzmy Romusia, który przed laty przystępował do "Pierwszej Komunii" (nie mylić z Pierwszą Komuną). A nic takiego nie miało miejsca. Żeby nie było niedomówień, dodam jeszcze, że to klechy nie ja twierdzą, że bożek jest stwórcą wszechrzeczy. Wszechrzeczy, a więc również ludzkiej skali wartości i oceny zjawisk. Tak więc negatywna ocena takiego a nie innego postępowania bożka, jest przez nas dokonana w oparciu o skalę wartości i moralność przez niego samego nam daną. Dokładnie w takiej a nie innej postaci. Ani mnie ani więcej. Z kleszych bajań wynikałoby więc, że bożek z premedytacją "wbudował" w ludzkość takie a nie inne mechanizmy podczas domniemanego aktu stworzenia. Wniosek z tego znów taki, że albo bożka nie ma, albo jeśli istnieje, to jest typem mającym ludzkość w aż tak wielkiej pogardzie, że według niego nie zasługujemy na jakiekolwiek racjonalne wyjaśnienia. A pogarda dla istot słabszych, ułomny czy mniej doskonałych od siebie jest przecież obrzydliwą cechą.
Żeby było śmiesznie pomyślmy jak powinno zachować się dobre, miłujące swe "dzieci" bóstwo aby dać równiejszą, bo przecież nie równą szansę większści ludzi, których podobno stworzyło i podobno kocha. A więc bożek powinien objawić się w sposób oczywisty, racjonalnie weryfikowalny dla swoich sceptycznych aczkolwiek ponoć też "ukochanych dzieci". W moim przypadku, najlepiej gdyby bóstwo objawiło się wewnątrz budynku CSIRO w Melbourne (Federalny ośrodek badań naukowych w Australii) a nie cichcem w górach małoletnim iberyjskim analfabetom. Tamże w CSIRO dało by się one zmierzyć, zbadać i opisać. Po ogłoszeniu badań w naukowych żurnalach oraz po krytycznej ich weryfikacji byłbym gotów istnienie bożka zaakceptować. W innym przypadku argumentacje i wywody klechów i religiantów można spokojnie potraktować jako zwyczajny, nielogiczny i pozbawiony sensu blekot na temat bytów urojonych.
Roman Zaroff
Brisbane, czerwiec 2001
Podczas mego ostatniego pobytu w Londynie dostarczono mi do pokoju hotelowego egzemplarz wiodącego konserwatywnego londyńskiego dziennika The Sunday Telegraph, w którym znalazłem niezmiernie interesujący i wielce pouczający artykuł pana A.N. Wilson'a p.t. "The sins of an infallible religion" ("Grzechy nieomylnej religii"). Jak się łatwo domyśleć, w artykule tym jest mowa o kościele rzymsko-katolickim (w skrócie R-C od Roman-Catholic), a w szczególności o konsekwencjach tzw. Raportu Nolan'a. Dla mniej wtajemniczonych przypomnę tu, iż raport ten zajmuje się seksualnym molestowaniem dzieci przez brytyjskich księży R-C. Praktyka ta musiała być bardzo popularna wśród brytyjskich podwładnych naszego ex-rodaka p. Karola Wojtyly, bo inaczej trudno byłoby zmusić władzę brytyjskie do aż tak radykalnego działania - co prawda, wiodącym kościołem w Zjednoczonym Królestwie (w skrócie UK od United Kingdom) jest kościół anglikański, ale elity rządzące nawet tam nie lubią, jak religia zaliczana do ogólnie poważanych jest na cenzurowanym.
Wynikiem tegoż raportu jest po pierwsze wymóg, aby każda parafia R-C w UK miała tzw. "child protection representative", czyli "oficjalnego opiekuna dzieci", jako że księża okazali się być osobami niegodnymi zaufania, więc potrzebują oficjała, który powstrzymywałby ich od seksualnego molestowania dzieci (głównie ministrantów). Oczywiście, brytyjskie ofiary kleru R-C i ich rodziny twierdzą (zresztą całkiem słusznie), iż powyższe kroki to za mało i za późno (too little, too late), ale zgadzam się z opinia pana Wilson'a, ze zawsze to dowód na to, iż hierarchia kościoła R-C wydaje się być wreszcie gotowa naprawić błędy przeszłości, a przynajmniej ich najbardziej rażącą część.
W dalszej części swego artykułu p. Wilson zapytuje się, co jest ważniejsze: to, że raczej mała cześć księży R-C w UK jest praktykującymi pedofilami, czy to, że olbrzymia większość tychże księży, a szczególnie tegoż kościoła hierarchia (czyli biskupi) wierzy w nieomylność papieża rzymskiego, a więc także w nieomylność kościoła R-C. Pan Wilson pyta się wprost: czy problemem jest pedofilia, czy też sam katolicyzm (w jego rzymskim wydaniu)?
Pan Wilson zauważa, że na świecie chodzi wielu zboczeńców (używa on nieco mniej ostrego terminu "oddbals" czyli dziwacy, ale nie widzę potrzeby "owijania sprawy w bawełnę", jako ze w języku polskim "dziwak" to synonim człeka na ogół niegroźnego, a mówimy przecież o kryminalistach, na ogół recydywistach, bezwzględnie eksploatujących osoby bezbronne, oddane pod ich opiekę). Dla przykładu: jeden woli dzieci jako partnerów czy partnerki seksualne, zaś inny może mieć udany stosunek seksualny tylko z brunetką. Problem jest w tym, że kościół R-C stał się de facto azylem i rajem dla wielu zboczeńców, i to niestety raczej pierwszego rodzaju (tj. tych od dzieci osoby preferujące brunetki radzą sobie na ogół nieźle, nie odczuwają więc potrzeby ucieczki pod skrzydła papy rzymskiego). Ze względów historycznych (np. wprowadzenie celibatu) wielu zboczeńców seksualnych było wręcz idealnymi księżmi czy zakonnikami, jako że (przykładowo) homoseksualista nie potrzebuje kobiety jako partnerki seksualnej, ani (na ogół) nie odczuwa potrzeby posiadania rodziny (dzieci). Wielu takich zboczeńców, którzy jako laicy byli by postawieni pod pręgierzem (przynajmniej w przenośni), jako księża czy zakonnicy kościoła R-C zostali osobami ogólnie szanowanymi (ilu błogosławionych i świętych kościoła R-C było homoseksualistami, lesbijkami, bądź osobami skrajnie oziębłymi płciowo, nie wspominajšc osób zupełnie niedostosowanych do życia w społeczeństwie, które znalazły uznanie żyjąc jako samotni bracia czy sisotry zakonne ?).
Wracając do głównego tematu pan Wilson zapytuje się, jak to się mogło stać, że pedofilskie praktyki księży R-C były tak długo tolerowane w UK, nawet przez tak szacowne osoby, jak arcybiskup Westminster'u? Znane są bowiem przypadki, iż ksiądz, który popełnił w przeszłości szereg przestępstw na tle seksualnym, został mianowany kapelanem w jednym z większych portów lotniczych UK. Pan Wilson przypomina również, ze podobne przypadki zdarzały się również w arcykatolickiej Irlandii, która stawia się obecnie za wzór Polsce. Pan Wilson pyta się, dlaczego taka kryminalna konspiracja była możliwa, i odpowiedź widzi w fakcie, że kościół R-C (w odróżnieniu od znakomitej większości innych wyznań chrześcijańskich) widzi siebie jako jedynie prawdziwy kościół chrześcijański, założony przez samego Jezusa Chrystusa (co ostatnio zostało mocno potwierdzone przez pana Wojtyle, czyli Jana Pawła II). Co więcej, w roku 1870 `ojciec święty' mianował siebie nieomylnym ('ojciec święty' pisze w cudzysłowie, jako iż według Biblii prawdziwym Ojcem Świętym może być tylko sam Bóg Ojciec, czyli Jahwe, a nie jakiś tam śmiertelnik, któremu udało się, na ogół drogą intryg, osiągnąć najwyższe stanowisko w hierarchii kościoła R-C). Jak to zauważył anglikanin Michał (Michael) Ramsey: "wierze w Chrystusowy Święty Kościół Katolicki i szczerze żałuje, ze takowy nie istnieje" (I believe in Christ's Holy Catholic Church and sincerely regret that it does not exist"). Roza (Rose) Macaulay (typowa WASP czyli White Anglo-Saxon Protestant czyli Biała Anglosaska Protestantka) wypowiedziała to zaś w nieco inny sposób: "żaden kościół nie może być aż tak prawdziwy, jak to myślą katolicy rzymscy o swym kościele" ("no church can be as true as some RCs think their church is true").
Głównym problemem, według pana Wilsona, jest to, że kościół, który wierzy, iż jego głowa jest nieomylna, oraz iż jest on (tj. kościół) kierowany przez samego Pana Boga, zaczyna też wierzyć, iż nie może on popełnić błędu nawet w sprawach raczej odległych od teologii, takich jak np. zachowanie księży wobec ministrantów. Pan Wilson zauważa, iż nie ma dowodów na to, że odsetek pedofilów wśród księży jest większy niż np. wśród nauczycieli. Jednakże żaden nauczyciel-pedofil nie oczekiwał, ani też nie otrzymywał w przeszłości, takiej ochrony ze strony swych przełożonych, jak to było w przypadku księży R-C. Wynika to z faktu, że kościół R-C uważa siebie za coś więcej niż klub czy firmę, ale za święte stowarzyszenie (divine society), na czele którego stoi sam Namiestnik Chrystusa na Ziemi (Vicar of Christ). Jako dobry anglikanin, pan Wilson widzi ratunek w masowej konwersji biskupów kościoła R-C na anglikanizm, jednakże słusznie zauważa, iż szansę na takowy cud są znikome, więc kończy swój artykuł życzeniem, aby hierarchowie R-C zmniejszyli (choćby troszkę) swą wiarę w nieomylność swego kościoła, co pozwoliłoby im lepiej radzić sobie z (jakże ludzkimi) ułomnościami ich własnych podwładnych.
Lech Keller (ljkel2@netscape.net),
Melbourne, 20 maja A.D. 2001
Źrodło: A.N. Wilson "The sins of an infallible religion" ("Grzechy nieomylnej religii") w The Sunday Telegraph z dnia 22 kwietnia 2001, strona 23 (dział "Comment" "Komentarz").
Powtarzaniu, że Kościół jest "święty, powszechny i apostolski", że jest "Oblubienicą Pana" oraz obdarzony innymi zbijającymi z nóg zaletami zaczyna towarzyszyć ustawiczne przepraszanie. Święty Papa na Watykanie zaczął przepraszać na lewo i na prawo. To dziwne, że pomimo takiej oszałamiającej świętości Kościoła tyle tych przeprosin się należy. W Polsce hucpa z przeprosinami ma osiągnąć szczyt na początku lipca, kiedy to nie ci i nie tych będą przepraszać za nie to. Póki co "święty i apostolski" zrobił próbę generalną. 27 maja w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie biskupi przepraszali (ponoć) za Jedwabne. To oczywiście skrucha na pokaz, kolejny chwyt reklamowy.
W starannie zaplanowanych posunięciach marketingowych Kościół katolicki wspina się na kolejne szczyty błazenady. Episkopat Polski przeprosił Boga za polskie zbrodnie na Żydach. Gazeta Wyborcza obdarzyła tę bulwersującą (zapewne podaną do odebrania z należytą powagą) informację tytułem 'Skrucha za Jedwabne'. W domyśle ma być - kapelusze z głów, panowie. Tymczasem rozum się gotuje.
Zauważmy, że:
1 - Zbrodnia jest wymiernym działaniem w świecie rzeczywistym. Jest odebraniem życia, spowodowaniem cierpień najpierw psychicznych (strach przed śmiercią jest zakodowany w najgłębszych warstwach pnia mózgu, jest jednym z najstarszych ewolucyjnie odruchów) oraz fizycznych. Mord jest zaprzeczeniem tego, co z trudem przebija się od tysięcy lat wśród nie-morderców jako człowieczeństwo.
2 - Episkopat jest zbiorem wysokiej rangi urzędników. Dobrze sytuowanych, zadowolonych z życia funkcjonariuszy o nalanych twarzach i opasłych sempiternach (co świadczy o wysokobiałkowej diecie i braku stresu w życiu), którzy wysoko przebili się w hierarchii pewnej instytucji i mają dbać o jej ziemski interes.
3 - Chrześcijański Bóg jest zlepkiem starodawnych wierzeń: pogańskich, żydowskich, perskich, greckich i rzymskich. Jest Ideą istniejącą poza światem materialnych zjawisk lecz, niestety, ingerującą weń za pośrednictwem zorganizowanej struktury Kościoła.
Ergo: urzędnicy instytucji ćwiczącej od stuleci umysły w nienawiści do "starszych braci w wierze" przeprosili Wirtualność za Rzeczywistość. Przeprosili za to, że ich wielowiekowa polityka okazała się skuteczną, półgębkiem, koso spoglądając i ubijając własny interesik o czym dalej.
Lecz ta bulwersująca informacja ma porażać w istocie czym innym. Wszak to, że Nic zostaje w sposób wymuszony przeproszone za Coś w ogóle blednie przy "polskich zbrodniach". A to ci szpas! Polska - taka porządna "katolicka rodzina" (Mesjasz narodów, jakby nie było), a tu takie nieludzkie, zwykle morderstwo się wydało! Osobliwie, sam proces przepraszania jest popisem lingwistyki kabaretowobiznesowej. Oto bp Gądecki stwierdza:
Podczas przeżywania Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 stało się widoczne, że podjęty wysiłek 'oczyszczania pamięci' powinien pójść dalej i ogarnąć również te wydarzenia, których wcześniej nie byliśmy świadomi.
Cynizm i "logika" tego zdania rzuca na kolana. Ejże, tacy wykształceni ludzie, a ciągle nieświadomi!? A poczytać, a popytać. Teza, iż to właśnie "przeżywanie Wielkiego Jubileuszu" uwidoczniło powody ku "oczyszczaniu pamięci" wydaje się nieco naciągana, jeśli nie bzdurna. Podczas jubileuszów wyciąga się raczej sprawy przyjemne, a nie trupa z szafy. A cóż to znaczy, że "wysiłek... powinien pójść dalej i ogarnąć"? Wysilać się trzeba, żeby jawne łotrostwo wokół siebie dojrzeć? Raz na dwa tysiące lat? Znamienne jest również to, że zlepek "oczyszczanie pamięci" jest w całym tekście używany w cudzysłowie. Kościół ma dobrą pamięć i niczego nie zapomniał, więc jakby wstydzi się napisać "oczyszczanie" zwykłym tekstem.
Kolejne intencje modlitewne porażają brawurą w unikach, są nadziane pustosłowiem, a przede wszystkim są interesowne. Macharski: "Módlmy się za papieża JP II, który nieustannie zachęca do wejścia na drogę szczerego nawrócenia..." Znaczy - nawrócenia były nieszczere. Poza tym, modły za papieża to intencja wewnątrz-instytucyjna, a wszak w całej celebrze miało chodzić o ofiary mordu. Wypraszanie przy okazji łask dla Oberszefa jest ubijaniem na boku własnego interesu. Mimochodem można by dodać, iż nad całym tym zamieszaniem unosi się zapach zrzucenia odpowiedzialności na papieża: "Cholera, facet zaczął się kajać to i my musimy, ale zważcie, że to jest przede wszystkim na jego odpowiedzialność. Miejmy nadzieję, że on wie, co robi."
Gulbinowicz dał kolejny popis patriotycznej logiki "uwięcającej": "Módlmy się za Polskę (...) aby (...) zawsze była bezpiecznym i zgodnym domem dla wszystkich swoich mieszkańców". Panie biskupie, powiedz to Pan tym pomordowanym! Nie czuje Pan, że to kpina nad mogiłą?
Libera: "Módlmy się za Żydów (...) aby dochowywali wierności i przykazaniu miłości Boga i bliźniego i nigdy już nie doświadczyli na sobie gwałtu..." Najpierw obowiązek, a potem przyjemność. Nawet przy okazji "skruchy" nie zaszkodzi przypomnieć żydłakom czego się mają trzymać.
Gocłowski: "Módlmy się za tych, którzy nie doceniają wkładu Żydów do światowej (...) kultury..." Powiedzmy, że modły zostaną wysłuchane. Ci, co nie doceniają - docenią. No i co z tego? Czy to zabezpieczy Żydów przed kolejnymi atakami polskiego katolickiego motłochu? "...a zwłaszcza za wszystkich żywiących niechęć i urazy (...) aby przyjęli od Boga łaskę przemiany serca..." To nie zależy od Boga. To zależy od tego, w jakim środowisku się żyje i jak matka wychowuje dzieci.
Dydycz: "Módlmy się za narody żydowski i palestyński mieszkające w Ziemi Świętej (...) aby (...) ustał tam rozlew krwi ..." Beznadziejnie chybiona intencja. I jedni i drudzy są bardzo religijni, to będą się mordować bez końca. Żaden prezydent amerykański nie jest w stanie zdecydować, czy Jahwe ma ustąpić Allachowi, czy na odwrót. Jest to umiejętne zwrócenie uwagi Żydom: Jedwabne Jedwabnem, ale popatrzcie co sami wyrabiacie. Katolicki Pan Bóg dyskretnie się uśmiechnął.
Skworc jako jedyny zauważył: "... módlmy się (...) za pomordowanych w bólu i rozpaczy...".
Ale zaraz zmitygował go Lepa: "Módlmy się za zbrodniarzy i morderców, którzy (...) dopuścili się okropności i zła..." Cóż by miał do roboty Kościół, gdyby nie mordercy? "... aby Bóg w swoim miłosierdziu udzielił im przebaczenia." Tylko tyle? Przecież to jawna zachęta do dalszych zbrodni! Można z tego wydedukować, że nic-to jeśli popełni się zbrodnie i gwałty. Jeśli tylko Bóg przebaczy (napędzamy modlitwami cwanych biskupów i otumanionej tłuszczy) to sprawa się wygładzi, wyrówna i na trupach ofiar świat wróci do "świętości". Nie, nie trzeba się modlić, trzeba obserwować świat, a z obserwacji wynika, że najlepszą metodą na obniżenie pułapu morderstw są godziwe warunki życia, kontrola urodzeń i porządna edukacja.
Przepraszanie Kościoła jest równie zabawne jak jego "nauczanie". Jest to przepraszanie bez śladu skruchy, z butą na twarzy, przepraszanie wymuszone i ogłaszane półgębkiem. Owszem, niby Kościół przeprasza Żydów, ale za pośrednictwem swojego Boga. Taka zabawa w głuchy telefon. To jest znamienne, że niemal każda wypowiedź polskich hierarchów zaczyna się od tego, że za Jedwabne należy przeprosić przede wszystkim Boga. Rzeczywiste "poczucie winy" Kościoła można ująć mniej więcej tak: "My przeprosimy przede wszystkim naszego Boga, więc poniekąd was też przeprosimy, ale wy stójcie na uboczu i przyglądajcie się. Patrzcie jak pięknie przepraszamy Boga (przede wszystkim za to, że sprawa się wydała). A wasz Bóg niech w tym czasie się odwróci i nie patrzy. Jak już przeprosimy, to będziemy czyści jak dziewice. Sami widzicie, jaki to dla nas przykry obowiązek, ile to potrzeba ustaleń, ile różnych zabiegów i spotkań, żeby przeprosiny do Boga dotarły, ale nie ugodziły dumy naszej narodowej polskiej. No, ale jak już tak bardzo chcecie to stukniemy się w wyprężoną od świętości pierś: przeprosimy Boga, a wam pozwolimy się przysłuchiwać. I żeby potem nie było żadnych pretensji! Możecie przyjść i zostać świadkami tego, że przeprosiny się odbyły. A jak nie przyjdziecie - wasza sprawa. My swoją powinność spełniliśmy. Nasz Bóg dostał to, co nam Jego Namiestnik z Watykanu nakazuje, spawa jest załatwiona i już się odwalcie. A po przeprosinach idźcie do kiosku parafialnego i kupcie książeczkę o tym, jacy jesteście wstrętni."
Według "wyważonych" opinii nadmyślicieli katolickich książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi" jest napisana nieobiektywnie, tendencyjnie i narusza dobre imię narodu polskiego. Niemniej pomimo tych wszystkich niedociągnięć książka ta rzuca na kolana polski Kościół. Powiedzenie "rzuca na kolana jest" oczywiście przesadą. Polski Kościół, póki istnieje, na kolana nie da się rzucić, bo to jest sprzeczne z jego misją. A misją jest butnie trwać wbrew rozumowi i historycznym zawieruchom dopasowując się do złajdaczonych systemów oraz zapewniając dostatnie życie wąskiej grupie przebiegłych nierobów stanowiących jądro Kościoła.
Kościół przeprasza, ale pilnie baczy by przez to przepraszanie na naruszyć swojej pychy oraz stanu posiadania. Wszak dla pysznego ukorzenie się jest zniewagą. Więcej nawet, wymuszone przeprosiny są ziarenkiem, z którego może zacząć wyrastać chęć odwetu. To może być proces o odroczonych skutkach. A nie ma wątpliwości, że właśnie z takim procesem mamy do czynienia: "My teraz przeprosimy, ale uważajcie, czy wam się opłaca tak nas poniewierać w naszej świętości. Być może kiedyś sobie to zrekompensujemy. A wtedy biada tym, którzy kazali nam przyklęknąć."
Najlepsze, że Żydzi oczekujący pokajania się Kościoła i poniekąd je wymuszający (dla nich to pewnie niezła szopka, te całe przeprosiny) oraz łaskawie odbierający umizgi katolików robią właśnie Palestyńczykom niemal to samo, co Polacy Żydom. Jednak w całej tej historii można dopatrzyć się elementu pocieszającego. Nawet taka wymuszona, butna "skrucha" może oznaczać, że Opoka wciąż kruszeje. Co i dobrze.
Karol Pesz
Taki oto tekst napisany przez czytelnika zamieszczono niedawno w Gazecie Wyborczej
Kim jest Ojciec Święty?
Tytuł "Ojciec Święty" powinien się odnosić tylko do Boga Ojca. Pan Jezus wielokrotnie zwraca się do Boga jako do swego Ojca (np. Mt 26:39,42; Jan 17), jednakże określenie "Ojciec Święty" pojawia się w Biblii tylko jeden raz, w modlitwie Pana Jezusa, kiedy zwraca się do Boga w niebie słowami "Ojcze Święty" (Jan 17:11). Według Pana Jezusa Ojcem Świętym jest sam Bóg Ojciec. Tytuł ten nigdy nie został przypisany nawet Panu Jezusowi, nikt nigdy nie zwrócił się do niego tymi słowami. Jedynie prorok Izajasz dostrzega, że Zbawiciel, który miał przyjść na świat, otrzyma takie tytuły jak Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju (Iz 9:5). Ten sam prorok mówi również : "Tylko Pana Zastępów miejcie za świętego" (Iz 8:13).
Kościół Katolicki przypisuje tytuł Ojca Świętego biskupom Rzymu, co zdaniem ludzi, dla których Biblia jest ostatecznym autorytetem w sprawach wiary, jest świętokradztwem i bluźnierstwem wobec Boga. Określenie 'papież' również jest nadużyciem. Znaczy po prostu "ojciec" i jest sprzeczne z nauką Pana Jezusa. W odniesieniu do biskupa Rzymu zaczęto je stosować na początku VII wieku. Co na to Jan Paweł II?
Interesujące wyjaśnienie powyższej sprzeczności znajdujemy w książce "Przekroczyć próg nadziei" (RW KUL, Lublin 1994), gdzie Jan Paweł II wypowiada się następująco: "Nie lękaj się!" gdy cię ludzie nazywają Namiestnikiem Chrystusa, gdy mówią do ciebie: Ojcze Święty, albo Wasza Świętobliwość, lub używając tym podobnych zwrotów, które zdają się być nawet przeciwne Ewangelii. Przecież Chrystus sam powiedział: "Nikogo [...] nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus" (Mt 23,9-10). Jednakże zwroty te wyrosły na podłożu długiej tradycji. Stały się pewnego rodzaju przyzwyczajeniem językowym i również tych zwrotów nie trzeba się lękać. (Str. 27). Tak więc Jan Paweł II dostrzega, że pewne tytuły mu przypisane są zaprzeczeniem Ewangelii, jednakże akceptuje je jako 'przyzwyczajenia językowe' wyrosłe na podłożu długiej tradycji. Tutaj widzimy, że tradycja staje się ważniejsza od nauki Pana Jezusa. Jeśli coś przeczyło ewangelii kiedyś, przeczy również i dzisiaj. Zgodnie z tym co powiedział Pan Jezus, znaczenie jego słów nie może być zmienione: "Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą" (Łk 21:33).
Proszę o komentarze, ale bez wulgaryzmów.
Hugenota
NASZ KOMENTARZ: Cały Kościół Katolicki, a właściwie całe chrześcijaństwo nie mają obecnie praktycznie nic wspólnego z Biblią, czy nawet naukami Jezusa. Przykłady: kult innych bogów niż Jahwe, kult obrazów (głównie katolicy i prawosławni), akceptacja kary śmierci itp. - to wszystko narusza jawnie przykazania dane Mojżeszowi. Ciekawe, czy JPII ma potomstwo; mam nadzieje że nie, jako że byliby oni potępieni do 3 czy nawet 4 pokolenia za grzechy tatusia (patrz I przykazanie)....
Oczywiście, tytuł "Ojca Świętego" nie przysługuje nikomu. Przecież Jahwe (znany też jako Allach) jest Bogiem jedynym, nie ma on ani rodzica ani potomstwa. Idea tzw. trójcy świętej to późniejszy, chrześcijański wynalazek, bo zwykłym ludziom trudno było sobie wyobrazić Boga abstrakcyjnego, bez rodziców czy potomstwa. Stąd ten "wynalazek" boskiej rodziny, na początku był tylko tatuś plus synek, później dodali mamusię (Maryje) jako czwartego "prawie boga". Jako, że kobiety w chrześcijaństwie są jawnie dyskryminowane (dopiero niedawno mogły zostać kapłanami, ale nie w Kościele Katolickim), to kobieta w boskiej rodzinie też ma na razie najniższy status. Wracając do sedna: nie ma takiej istoty (entity) jak "Ojciec Święty", bo w niebiesiech jest tylko jeden Bóg (Jahwe/Allach), nie ma on ani rodziców ani potomstwa, zaś na ziemi jest tylko biskup Rzymu, który może sobie przypisywać prawo do dowolnych tytułów; przecież ja tez się mogę mianować cesarzem chińskim albo generalissimusem. Różnica tylko taka, że mnie dawniej by za to zamknęli w szpitalu dla wariatów w oddziale dla Napoleonów czy innych uzurpatorów, zaś Karol Wojtyła, mimo że już właściwie stracił kontrolę nad swoim ciałem i umysłem, ciągle się trzyma stołka biskupa Rzymu, i wydaje mu się, że rządzi Kościołem Katolickim. Chociaż tak naprawdę, to tam rządzi, jak zwykle, kuria: Tzw. papieże przychodzą i odchodzą, a kuria trwa, i robi po cichu swą robotę
LK
DYYALOGI - CZ. V
Powrót do spisu treści strony
DYALOGÓW NIECYBERNETYCZNYCH WIELA
A WŁAŚCIWIE DZIEWIĘTNAŚCIORO Z INTRODUKCYĄ, KONKLUZYĄ A
TUDZIEŻ Y APPENDIXUM
NA TEMATÓW MULTUM
POMIĘDZY WYKWINTNEM Y ZNAKOMICIE WYCHOWANEM
JWP XIĘCIEM PHILONOUSEM
ARYSTOKRATĄ NA NIEMALŻE EUROPEYSKĄ MIARĘ
A
NIEJAKIEM HYLASEM
NIEZWYKLE ORDYNARYJNYM OBYWATELEM ANTYPODÓW, STANU
BARDZO POŚLEDNIEGO A JĘZYKA NIEZMIERNIE PLUGAWEGO
PRZEZ
LECHA KELLERA
SKOMPILOWANE
GWOLI INTELEKTUALNEY REKREACYI
A UCIECHY RADOSNEY
SZANOWNEY PUBLIKI
A
PANU DOKTOROWI STANISŁAWOWI LEMOWI
UPRZEJMIE ZADEDYKOWANE
DIALOG V. O zdrowiu psychicznem we współczesnem społeczeństwie
HYLAS: Według wspolczesnej psychiatrii większość ludzi żyjacyh w nowoczesnych społeczeństwach jest chora psychicznie, bo nowoczesna kultura stała się zbyt trudna do zrozumienia nawet dla inteligentnych i wykształconych osobników. W USA większość tzw. "midle" class jest na Prozacu (narkotyku legalnym), zaś lumpy czy bogacze na nielegalnych narkotykach, bo nie są w stanie przeżyć tego nieustajacego stressu (pogoni za pieniędzmi, sukcesem czy uznaniem choćby małżonka). Zaś wspomniany przez ciebie, Philonousie, prezydent Roosvelt, zniósł prohibicje, której zwolennikami byli głównie politycy chrześcijańscy (purytanie, ale też i katolicy). Upadek szkolnictwa, brak perspektyw na w miarę dobrą, uczciwą pracę czy obserwacja nierobów opływających w bogactwa, powoduje taką właśnie niekontrolowaną agresje, kończącą się często nawet mordem dla kilkudziesięciu złotych, czy nawet dla tego, że czyjaś morda się komuś nie spodobała. Niestety, jak to już ci Philonousie przypominałem, `okazja czyni złodzieja' - nikt (poza skrajnymi psychopatami, poniżej 1% populacji świata) nie jest zły z definicji - to społeczeństwo robi kryminalistów z osób o nieco słabszym charakterze, pochodzących z biednych rodzin, a więc pozbawionych szans na sukces w społeczeństwie rządzonym przez pieniądz...
PHILONOUS: Twoi "współczesni" psychiatrzy, Hylasie, to najczęsciej banda pseudonaukowców, którzy ostatnio produkują tysiącami coraz bardziej idiotyczne tezy (globalne ocieplenie, dziura ozonowa, rasizm śniegu i seksizm sniegowych bałwanów, toksyczni rodzice, pochwała dewiacji seksualnych, zwalczanie rodziny itd.). Zaczęło się od oszusta Freuda a kończy na cytowanych przez Hylasa bakalarzach. Każdy wolny człowiek ma szansę na sukces - ale obawiam się, że tutaj i tak się nie porozumiejemy: ja bowiem wyznaje zasadę "każdy jest kowalem swojego losu", a Hylas "należy mi się".
HYLAS: 1. Globalne ocieplenie czy dziura ozonowa to nie `wynalazki' psychiatrów, a biologów, ekologów i klimatologów, które zresztą się potwierdzają (pomimo takich krotkoterminowych zjawisk, jak obecna wyjątkowo ciężka zima na Syberii, Europa wyraźnie się ociepla - w Anglii udają się np. ostatnio od kilkunastu lat wina - rzecz spotykana ostanio tylko za Ceasrstwa Rzymskiego - pewnie te uprawy upadły w katastrofie połowy VI wieku, gdy zima na świecie, a szczególnie w Europie, trwała nieprzerwanie przez ponad 2 lata). Dziurę ozonową w Australii sam stwierdzam na własnym ciele - dawniej można było wyjść w lecie na godzinę na słońce i nic, a teraz od razu oparzenie (to nie tylko moja obserwacja, ale fakt naukowo potwierdzony).
2. Oczywiście psychoanaliza, to pseudonauka (krytykuje ją zresztą dość ostro w licznych moich pracach, w tym, też w mojej dysrtacyi na stopień doktora filozofii). Jednakże ma ona (psychoanaliza) pewną wartość terapeutyczną, tak jak np. tradycyjna medycyna ludowa, nie można jej więc a priori odrzucić tak jak to zrobił w swym rasowym zaślepieniu Hitler, a powtarza teraz Philonous, tylko dla tego, że Freud był Żydem. Wstyd, Phlonousie, - noblese oblige - przodkowie się pewnie w grobach przewracają ze wstydu...
3. Każdy jest kowalem swojego losu w ramach konkretnych warunków. Jak ktoś się urodził w rodzinie amerykańskich multimilionerów czy brytyjskich lordów, to może pokierować swobodnie swoim losem; jak ktoś się urodził w rodzinie zbieracza śmieci w Bangladeszu czy nawet chłopa w Mozambiku, to choćby był genialny, zostanie do końca życia śmieciarzem czy chłopem, bo wyżej czubka własnego nosa nikt, choćby najbardziej genialny, nie podskoczy bez zewnętrznej pomocy (nauki, finansów itp. itd.). Łatwo jest pieprzyć komunały o kuciu własnego losu, jak się jest na dobrym stołku i ma sporo forsy w banku, nieco trudniej je wysłuchiwać cierpliwie, jak drogi do awansu są zamknięte przez bariery klasowe, etniczne czy zwyczajowe... A swoją drogą, jeśli wierzysz Philonousie w Biblie, to wiesz, że Bóg Wszechmogący cię stworzył a nie potomkowie małpoludów, jak to (mylnie według religii) twierdzą Darwiniści. Co to więc za problem dla prawdziwie wszechmogącej istoty, aby zaspokoić potrzeby śmiertelników (choćby były ich nawet miilardy)? Dla prawdziwie wierzącego postawa `należy mi się' jest więc jedynie poprawna. Próby zmiany swego losu to herezja, jako że zakładają one możliwość, że nie wszystko na świecie stworzonym przez Jahwe/Jezusa/Allacha jest idealne, co trąci wyraźną herezją i zdecydowanie zalatuje na odległość piekielną smołą, ogniem wiecznym tudzież y siarką...
PHILONOUS: Ad. 1. Tak, tak, wiem, że brednie o globalnym ociepleniu i dziurze wymyślili ekopseudonaukowcy - mówiłem ogólnie o współczesnych mitach. Zmiany klimatyczne podlegają tysiącletnim wahaniom - raz jest cieplej, a raz zimniej. Obecnie jest troche cieplej co oznacza, że w perspektywie klimat się oziębi. Nawiasem mówiąc: ekouczeni, którzy nie załapali się na fundusze na "badania" globalnego ocieplenia wysuneli tezę, że wkrótce czeka nas nowa epoka lodowcowa - z tych samych przyczyn, które wg. ich konkurentów powodują ocieplenie. A tak naprawdę chodzi tu tylko o forsę. Erupcja wulkanu Krakatau w 1883 r. wprowadzila do atmosfery więcej świnstw niż cała produkcja człowieka w historii Ziemi i jakoś atmosfera zdołała się sama oczyścić - nie zapadła noc atomowa. A tak w ogóle to obecne ocieplenie ma związek z okresowym nasileniem aktywności Słońca, co ma potrwac do 2005/2006 roku. Musisz mieć Hylasie intrygujace ciało, jeśli można użyć go również do badań atmosferycznych. Dziura ozonowa to zjawisko, które pojawia się nad półkulą południową; w zależności od okresu raz ma mniejszy zasięg, raz większy, ponadto przemieszcza się - raz jest nad Antarktydą, raz nad Oceanem Indyjskim. Powstalo rzekomo w wyniku emisji trujących wyziewów do atmosfery - ciekawe jednak, że dziura pojawiła się nad mniej uprzemysłowioną półkulą południową, a nie silnie zindustrializowaną północną.
Ad. 2.O co ci Hylasie właściwie chodzi?
Ad. 3. Kto ma wieksze szanse na wybicie się: mieszkaniec Bangladeszu lub Mozambiku czy mieszkaniec Singapuru, Hong-Kongu, Tajwanu czy nawet Filipin? Właściwa polityka gospodarcza może uczynić bogatym nawet najbardziej zapyziałe państwo na świecie. Już teraz niemal wszystkie komputery i sprzęt elektroniczny są skladane z części produkowanych w wymienionych przeze mnie państwach. Nawet chińscy mandarynowie poszli po rozum do głowy i modyfikują swą komunistyczną gospodarkę na modłę kapitalistyczną. Owszem, można mieć pecha w życiu, ale gdzie jest powiedziane, że każdemu ma się udać?
Coraz częściej powołujesz się Hylasie na Biblię - czy to oznacza, iż jesteś wierzący? Bóg stworzył świat, obdarzył Hylasa wolną wolą i narzucił pewne wzory zachowań - poza tym może Hylas robić wszystko, co się Hylasowi podoba. Dana od Boga wolna wola oznacza, ze możesz Hylasie próbować poprawiać los swój i swoich bliskich, możesz Hylasie póbować dopasowywać świat do swoich potrzeb, możesz się Hylasie wreszcie doskonalić - w sumie masz Hylasie wszystko do zatroszczenia się o siebie. Gdyby Bóg chciał, aby wszystkim było tak samo, to niewątpliwie by stworzył taki świat, zamieszkały przez bezwolnych Hylasów, których potrzeby byłyby codziennie zaspokajane. Jeżeli nie chcesz być Hylasie człowiekiem, a zaślinionym warzywem to Hylasowa wolna wola.
HYLAS: Niestety, ale globalne ocieplenie czy dziura ozonowa to fakty. To, że np. jest teraz ciężka zima w Rosji wcale temu nie przeczy, bo są przecież trędy długo i krótkoterminowe. Dziura ozonowa jest, gdzie jest, jako że atmosfera ziemska nie jest statyczna to jest, używając terminolgii Bertranda Russell'a, proces, a nie rzecz. A moje doświadczenia tylko potwierdzają istnienie tejże dziury nad Australią - moje własne ciało to jedno z milionów ciał, które doświadczyły tego samego. Mam nad tobą Philonousie tę przewagę, że mieszkam w Australii, więc nie wygłupiaj się i nie wymądrzaj się na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia. Tylko o to, że psychoanaliza, chociaż naukowo bez wartości, ma wartość leczniczą, tak jak religia - naukowo to bzdury, ale niektórym łatwiej jest życ, jak wierzą w różne duchy święte.
Nie sądzę, Philonousie, że Filipiny to dobry przykład. A jeśli chodzi o elektronikę - nie wiem, gdzie robisz zakupy, ale w UK, USA czy Australii prawie 90% sprzętu RTV czy komputerow typu PC pochodzi z komunistycznych Chin (reszta, ta najlepszego gatunku, z Japonii i szczątkowo Europy/USA).
To, że powołuję się na Biblie, nie znaczy że bezkrytycznie wierzę we wszystko, co w niej napisano. Ogólnie: im starsze źródła biblijne, tym więcej mają potwierdzenia w nauce (archeologii, historii itp.). Dla przykładu: są dowody na potop (zresztą nie jeden) czy też znaleziono (zresztą dość dawno) mury Jerycha, a brak jest jakichkolwiek dowodów pozabiblijnych na boską wizytę 2 tysiące lat temu (czyli, że Joshua/Jeszu zwany z grecka Jezusem, jeśli nawet istniał, to na pewno nie był Bogiem, a najwyzej wędrownym żydowskim cadykiem).
Nie ma dowodu naukowego (pozabiblijnego) na to, że twój "Bóg stworzył świat", że "obdarzył mnie . wolną wolą i narzucił pewne wzory zachowań". Jak już ci Philonousie mówiłem - Bóg chrześcijan, żydów czy muzułmanów, jako istota idealna, mógłby stworzyć tylko idealne dzieło. To, że świat, w którym żyjemy jest taki jaki jest (pełen zła, nienawiści, okrucieństwa itp.) to najlepszy dowód na to, że świat ten powstał w wyniku naturalnego ("nierozumnego") procesu, a nie na skutek czyjegoś planowego działania (chyba, że przyjmiemy, iż stworca był zwyklym partaczem w planowaniu i/lub wykonaniu). Wolna wola wyklucza interwencje boską, czyli czyni cuda niemożliwymi- jak można pogodzić wiarę w Boga wiecznego, wszechpotężnego, wszechwiedzącego i wszystkomogącego z wiarą w cuda praktykowaną nawet przez pape JPII ? Przecież Bóg, jako istota idealna, tworząc świat, wiedział doskonale co tworzy, i nie może się On tlumaczyć niewiedzą, brakiem doświadczenia czy też niedoborem surowców czy narzędzi, jak to robią ludzie. Jeśli twój Bóg, Philonousie, mimo swej wszechwiedzy i wszechmocy stworzył świat z tak wielką ilością cierpienia i niesprawiedliwości, to nie chciałbym się nigdy spotkać z istotą aż tak złośliwą, wieę z góry wybieram sobie milsze mi towarzystwo Lucyfera, którego sobie wysoce cenie za mądrość, wiedzę i dobry gust (dobrze skrojone fraczki, gustowne kapelusze i wylakierowane czarne kopytka to naprawdę szczyt elegancji, w odróżnieniu od prześcieradeł noszonych w tzw. edenie). . Nie chodzi o to, żeby była ogólna szczęśliwość a wszyscy tacy sami, ale o to, aby każdy miał równy start (równe szanse), aby nie było skrajnej nędzy, psychopatów-morderców, chorób typu raka, Parkinsona czy Alzenheimera albo bólu wymagającego narkotyków Jeśli ten twój Bóg storzył ten świat, to musi być on istotą niezrównoważoną psychicznie, okrutną a złośliwą. Z tego powodu chce być jak najdalej od Niego, najlepiej (jak ci to już, Philonousie, mówiłem) w piekle, gdzie jest przynajmniej ciepło a towarzystwo jest inteligentne i eleganckie (nigdy nie słyszalem o głupim czy brzydko ubranym diable). Pierwsze słyszę, że warzywa produkują ślinę. Czy to nowy produkt katolickich biologów z uniwersytetu im Prymasa Tysiąclecia (ex-ATK)? Myślałem, że kościół jest przeciwko inżynierii genetycznej, ale mogę się mylić, bo nie jestem przecie Jehowa
Lech Keller
Witam,
Co by nasi krajowi oszołomy poczuli się trochę lepiej załączamy kopię internetowej dyskusji Leszka Kellera z pewną Amerykanką. Zawsze to lepiej wiedzieć, że osoby nawiedzone są też w różnych innych krajach i nie rekrutują się jedynie spośród katolików ale są też wśród protestantów. W kupie w końcu raźniej.
RZ
S.P. (original style, slightly improved spelling for easier understanding, L.K.'s additions in square brackets [ ]):
Dear ljkel2. FIRST of all I AM NOT [of] JEWISH religion and I am not a JEW either. I am ENGLISH, Pennsylvania Dutch... Blue eyes and gray hair that used to be BLONDE
L.K. Are you really English or Dutch, or (what is most likely), an American from Pennsylvania?
S.P. [Do] you want to know what the bottom line is in all this discussion? It is the fact, yes fact, that neither you nor I nor anyone but GOD HIMSELF will bring an end to the war and terror BY BOTH ISRAEL and PALENSTINE people and NO NATION will have any say about what the outcome will be...
L.K. Providing your God has nothing better to do than intervene in the mundane affairs of the mortals.... Anyway, it is quite likely that you maybe a kind of a religious crackpot, as you hope for a magical solution (Deus ex machina comes to earth and solves all problems), but in reality it were the humans which made the mess, so they must solve it, or suffer the (unpleasant) consequences of not solving it .
S.P. The best thing we can do is PRAY for PEACE to come to that area of the WORLD and we should be praying that God will BRING HIS HOLY SPIRIT to all the ones that are in GOVERNMENTS to DO HIS WILL instead of THEIR WILL. UNTIL then there will be no peace in any [part] of the world..
L.K. You can pray for peace, like Pope & Co., but remember that in many synagogues and mosques they pray for total destruction of the enemy. Question is which prayers are more pleasant to the God, who, after all, supports the stronger battalions
S.P. I believe we Americans fool ourselves into thinking that just because we have not got BOMBS going off here we tend to think all is well BUT the truth is that it is not. For OUR MEN, AMERICAN MEN are on foreign shores all over the world putting their lives in danger in war torn countries all over the world .
L.K. Who has invited them? Really nobody (unless you reckon than king of Saudi Arabia or emir of Kuwait are the truly democratic leaders). US soldiers are defending the American interests, or, to be more precise, the interests of the American ruling elite, so-called military-government complex (army, navy, air force, the president and his deputy, the cabinet ministers, the congress, the senate and, last but not least the big business companies such as Microsoft, IBM, General Motors, big banks etc.). Anyway, the American soldiers are now all professional soldiers, so they have chosen such a 'career' and are paid for doing their dirty work, like killing the unarmed civilians in places like Somalia or the Balkans (bombing passenger trains or tractors' trailers full of the refugees).
S.P. T O go around thinking we do not have any wars going on and have peace is a fallacy... There is war in many places. and the only PEACE any find is within and through Jesus Christ who gives us that comfort or to guide and lead us in our daily lives and even in the BAD TIMES He gives us an inner peace that assures us of a better time ahead. I am not arguing who is right and wrong here.
L.K. Could you tell me please where and when did you meet this mythical Jesus Christ? Was he/she a Greek (as the name suggests), or maybe this mythical person is Jewish or Palestinian? Please be more precise .
S.P. I am not really arguing at all it is all others that choose to call it arguing.. DISAGREEMENTS on what we think and believe ABSOLUTELY. BUT is that any reason to argue and fight ... NOT for me.... I simply state I BELIEVE GOD has shown ME to be TRUTH... and that is all..
L.K. Then please tell me why this God of yours did not show the truth to the really important people, such as the Israeli prime minister or even to Arafat, so they could stop this senseless war in the Middle East? Why your God only shows themselves to unimportant crackpots, and never to people who have real power (such as the US president)? Or, maybe, this God of yours exists only in your mind? Remember that human imagination is virtually without limits
S.P. DOES anyone has to agree with ME NO... BUT MY belief and trust in the LORD... means I have to let others be aware of HIS LOVE for them and let them know that IT is ESSENTIAL for all to have faith and accept HIS SON as their Savior...
L.K. So how could you explain the fact that this loving God-Father (after all, he has a son, but I probably missed who was a mother of this Son of God was she a Goddess or a mortal woman?) allows the humans (who are, according to the Jewish/Christian/Muslim beliefs, his/her own creations) to suffer senseless and terrible death (such as recently in Jerusalem & Tel Aviv), for people to suffer terrible diseases (such as various cancers), that this supposedly All-Good God of yours allows for Siamese twins and brainless children to be born (anyway, a question does a brainless children is really a human being, i.e. does it have a soul?)?
S.P. That is all I am to do.. and HE IS THE ONE that GIVES ME the words to tell them.... I have so far been doing just that ... IT is not up to me to MAKE ANYONE believe in HIM... OR TO save them... JUST let TRUTH be HEARD BY THOSE THAT HAVE EARS TO HEAR... and EYES TO SE!
L.K. Could you allow me, please, at least for a short moment, to share your eyes and ears, as, despite my best attempts, I am not able to see or hear this God of yours? Again, I'm afraid that he/she exists only in your vivid imagination
S.P. E... BUT as ISAIAH PROPHECIED they shall not hear and they shall not see for they have Hearts that have become DULL.. JESUS SAID they have ears to hear BUT DO NOT HEAR eyes to see BUT THEY DO NOT SEE... how true that is today...
L.K. Again, could you tell me where and when did you meet that Isaiah and Jesus, who told you so many things. By the way, my Jewish friends say that this Jesus of yours was a fake, a fraud, a false prophet, a somehow mentally unstable fellow, who cursed trees just because they did not bear fruits in winter, behaved violently in the Temple (after all, those poor money changers were necessary, as the Inner Temple priests did not accept Roman money) and told his followers to listen to him, not to their parents, which was contrary to his Father's (Yahweh's) commandments
S.P. Peoples hearts have strayed from their first love GOD!!!! and in so doing will suffer and do suffer for it.... WE ALL have sinned and fallen short... BUT BY the GRACE of God we can and should COME BACK to HIM and all will eventually and then their KNEES shall bow and ADMIT THAT HE IS absolutely... LORD of lords and KING of kings...
L.K. Again, could you enlighten me, please. Why an Almighty God would like to be "LORD of lords and KING of kings"? He (for the simplicity let us assume that this God of yours if male, or, at least, can be addressed as a male) is, by definition, an Almighty one, so he cannot have more might, and, anyway, he does not care for the mere mortals to recognize him, as he is ALLMIGHTY, and always was, and always will be. Thus I warn you: do NOT dare to judge the True Almighty God by your mortal, limited standards! He does not need you, as well as me, the Pope, the US president etc., as they and we are, virtually nothing compared to the might of the ALLMIGHTY and the wisdom of the OMNISCIENT!
S.P. We have people that rule in Governments... some KINGS and some LORDS earthly beings that God has allowed to hold positions to do and accomplish His purposes and what HE HAS ALREADY CREATED AND SPOKEN...
L.K. So what you say is that all power comes from your god. This god of yours must be thus a very stupid god, as he allows for people like semi-illiterate Bush jr. or Ariel Sharon, certified war criminal, to be leaders of key countries .
S.P. WE AS LIVING and some DEAD spirits. are doing nothing more then FULFILLING HIS PURPOSES...
L.K. An Almighty God can do everything and even more by herself/himself, he/she does not need mere mortal agents as us to 'fulfill his purposes', unless he/she is not really Almighty, but then, he/she is not a true God, but a false pretender, not worthy our attention, not to mention prayers
L.K. BUT we still as people that do not know what is ahead for tomorrow, MUST continually decide what we are going to do about any given situation, every day and minute of our life. WHEN the choices confront us we MUST KNOW what is the right decision to make... For if we make the wrong one when we know it is sinful or the wrong one, then we will invariably suffer in some way for making the wrong choice... SO!!!!! how does one KNOW what the RIGHT choices are???? BY knowing and listening to the one that already knows what is right and wrong...
L.K. OK. But what is the proof that one listens to "the one that already knows what is right and wrong" instead of listening to a false deity, or even the Stan himself? How can you be sure that you are listening to God and not to the Satan? After all, the Satan is much more powerful and intelligent than a mere mortal like you? After all, the Satan is a fallen Angel, thus an entity on much higher level than the humans (the hierarchy is, basically: God, Angels (including the fallen ones), Saints, Blessed, Priests, ordinary humans like you and me, animals, plants and other matter).
S.P. BY LISTENING to GOD THE HOLY SPIRIT... HE KNOWS ALL THINGS BECAUSE HE IS THE ALMIGHTY AND HE IS THE ONE THAT HAS CREATED ALL THINGS from the foundations of the earth. HE HAS CREATED the (END) FROM the (BEGINNING) BEFORE the end is HE has and had already created it, right from the beginning. BUT HE KNOWS ALREADY WHAT and when the end will come for each and every one of us... all we have to do is ACCEPT HIM and let HIM rule in His kingdom and listen to what He tells us...
L.K. If I understood you correctly, all is known to your God, including what our fate is (will be). Thus anything we will do, is also known to Him, so if, for example I'll succeed in robing the bank or speeding without a fine, it was, by definition, approved (or, at least, tolerated) by this God of yours. Otherwise, he/she, as an Omnipotent and Omnipresent being, could easily prohibit any occurrence of things that are not pleasant to him/her. Anyway, this God of yours approved actions of Hitler and, especially, Stalin (Hitler died only after more than 10 years of extremely cruel rule, and Stalin was allowed to terrorize hundreds of millions and to murder millions for more than 10 years). Anyway, if my future is already known and virtually preset (determined) by your God, so anything I'll do (even writing those words) is by His will and acceptance, so listen to me, as I may be the mouth of your God! This, of course, does not mean that I am a special person, as the God (at least the Christian/Jewish one) usually chooses ordinary people (frequently of below-the-average intelligence) as his messengers.
S.P. I must tell you and all that I come across how much easier it is to live IN the world when One trusts in Him to guide and tell us how to live and do things... and on the most part if we do that we will have fulfilling and happy lives and the expectation of an eternity with HIM in HEAVEN which will eventually be a NEW EARTH.
L.K. Please, please! Be more precise do you mean heaven or earth, where we will live this happy, never-ending life? Are you, by the way, a Jehovah's Witness (they believe in this "paradise on earth"). And, anyway, why an Almighty and Omnipotent and Omniscient God will need a company of mortals, who are, compared to him, less intelligent (and thus simply boring) than such brainless creatures as worms are to us?
S.P... and I do not know about you???? BUT that is what I am looking forward to.. and I NO WAY want to NOT, be ON IT... Call it FOOLISH and crazy if you want to... BUT my question is this??? JUST for a minute think about this... WHAT if I am right???? that God is just exactly as all CHRISTIANS believe and say in faith that HE IS... and that GOD REALLY does and has made a place of ERTERNAL torment for the evil doers of the world.
L.K. And what if not the Christians, but Jews or Muslims or Zoroastrians (believers in Ahura Mazda) are right? Didn't you ever think that they may be right, and you may be wrong? And what about the possibility that there is no God at all? Did you ever consider this possibility? And, finally, while the God, who is supposed to be all-good would like to punish anyone, even the worst sinner, with such a cruel punishment as an eternal torment? You probably do not understand what the eternity is. I'm afraid that you never studied mathematics or physics on a university level, so you have no idea of infinity and eternity.
S.P. ..or HE DOES SAY He made the DESTROYER ALSO to show HIS WRATH. IF there had not have been a pharaoh and God had not HARDENED HIS HEART to deny MOSES then where would all of GOD'S WRATH toward the PHAROAH and His nation and the PROOF of GOD'S POWER BE????
L.K. If your God is really Almighty, he does not have to prove it to the mere mortals like us, the humans, even if they were the major prophets like Moses, or kings/presidents. He knows that he is an Almighty one, and that's enough for Him, so it should be enough for us, unless you doubt that your God is really Almighty, and expect him to prove his might to you, a mere mortal. What a large ego you must have .
S.P. What if. God HAS also a HEAVEN that someday will be a new earth also for all the OBIDIENT children of God. And HE has and did make also people (Vessels) of MERCY to SHOW His BLESSINGS and LOVE AND GOODNESS??? Just think what does anyone have to loose BY ACCEPTING AND TRUSTING AND HAVING FAITH in something that is not seen BUT will show itself in the process and in the end inherit all the goodness of that GOD that has promised all this to you??? BUT!!!! TO NOT BELIEVE because you cannot SEE IT is what is really the foolishness... BECAUSE we are all SPIRIT beings on the inside... and there are SPIRITUAL THINGS that cannot be seen accept through the eyes and ears of the HOLY SPIRIT that shows them to us... And if we DENY THIS UNSEEN SPIRIT then if GOD IS TRUE, and does not LIE, as I KNOW HE IS for HE has shown me HE IS TRUE and does not lie... then to not believe and have faith in HIM and do as He says is great foolishness.. for all that do this will someday KNOW the truth and it may very well be too late!
L.K. The same could be said by a follower of Yahweh, Allah or Ahura Mazda. Tell me, please, whom should I trust you or any Christian priest (and then should I trust the Pope, the head of the Anglican Church, or maybe to the Orthodox Church, or the Lutherans, Methodists or even the Jehovah's Witnesses?), or to a Rabbi/Tsaddik or to a high priest of the Zoroastrians, or maybe I should become a Buddhist or follower of the Gods of my ancestors, i.e. the Gods of the Ancient Slavs, such as Swiatowid or Old Germanic Gods? Nearly all of them (priests, rabbis etc.) say they only they are the representatives of a True God, so whom should I trust? Or maybe I'd trust the people like Bertrand Russell, who said that, most likely, there is no God (at least a God of Christian/Muslim/Jewish etc..)? Why, after all, I should trust you, and distrust to the followers of a different God? I assume that you are a Christian (those frequent references to Jesus, Holy Spirit etc.), but there is also Jewish God and Muslim God (Yahweh & Allah), who are also supposed to be the only True Gods by their believers? I'm simply confused (maybe I'm listening to the Satan, or, maybe, you are the voice of the King of the Darkness and are confusing my mind?)?
S.P. one that already knows what is right and wrong...FOR HE HAS SAID MANY will say LORD and HE will say I NEVER KNEW YOU .. and they shall be cast out to outer darkness and have their part with that evil one SATAN ... which HE has also created as the DESTROYER for all the evil in the world and His KINGDOM.
L.K. So your God is a Creator and Destroyer at the same time, so his creation must = 0 (zero), as he/she can easily destroy all he has created, and because he is an Omnipotent one, he could do it many times (to be more precise an infinite number of times). Any comments or explanations?
S.P. THIS is something all should really give great thought to... and not be so hasty in denying HIM...I have for many years been led by the LORD and sometimes I realize now I was not really aware what HE was doing...
L.K. Again, why this God of yours has decided to lead you, but not an israeli prime minister or the US president? They, obviously, need more such a divine guidance, as what they do is a sheer madness, leading directly to the next World War, this time nuclear. Why this God of yours allows Bush jr. to become a leader of the mightiest country on our planet, and later to rise international tension (star wars MKII, provocative actions close to borders of China) and did allow a war criminal (Ariel Sharon) to lead the state of israel? Why. Why, why?
S.P. BUT I am glad to say that in the last maybe twenty years I have begun to KNOW the LORD as a FRIEND and someone I can count on to trust and bring me through all things to better things... Do not be so quick to chastise me for wanting all to FIND and have what I HAVE when I KNOW what Blessings and happiness HE BRINGS to those that trust in Him and live for Him and THROUGH HIM...
L.K. Again, your ego must be of king size, as you claim that you have an Almighty as a personal friend. And tell me, please, why this God of yours will not bring those blessings and happiness to the leaders of this Earth, but, instead, decided to make only unimportant, ordinary people like you such blessed and happy persons? Why didn't you tell him that you can sacrifice your personal happiness for the general happiness? After all, you are the best friends (anyway, if everyone would be happy, you would be happy too).
Finishing: Don't you see that there is no so-called Holy Land (at least in the Palestine), and no Christian/Jewish/Muslim God? If such Almighty, Omnipresent, Omnipotent and All-Good Entity (Yahweh, Allah or even Jesus) existed, do you really think that he/she would allow innocent Palestinian babies to be killed by jewish soldiers, or even allow as an act of (quite justified by our human standards) revenge for building to collapse on a wedding party or bomb to explode outside a disco? Unless this God of yours is like Old Testament God Yahweh - a jealous, malicious, and basically errant and weak god (after all there are passages in the Old Testament, where Yahweh was defeated or cheated by mere mortals), those acts of terrible cruelty would not be tolerated by an Almighty, Omnipresent, Omnipotent and All-Good God or Gods (such as the Christian Holy Trinity). So stop patronizing me - if you have something new and interesting to say, say so, but do not treat me like a child and stop sending me and the others those stupid and very naive Christian propaganda, fit only for American Outback Sunday Schools for intellectually handicapped children...
S.P.GOD BLESS YOU... and may God open all unseeing and unhearing Hearts , Ears and Eyes...
L.K. Thank you, and let your God will bless you forever & ever. Amen And, by the way, could you use a spell-checker it would make my life much easier.
nadesłał: Lech Keller