"HORYZONT"

Magazyn racjonalistów, sceptyków i ateistów (Online)

Numer 2 (7), Rok 3 , Kwiecień - Maj 1999


Copyright Š 1997-1999, "Horyzont"
Materiały z "Horyzontu" mogą być kopiowane i publikowane bez zezwolenia redakcji tylko w celach niekomercyjnych z podaniem nazwisk autorów i źródła (adresu strony). 

SPIS TREŚCI


OD  REDAKCJI

ARTYKUŁY

AMBONA


WIADOMOŚCI Z MAGLA

"CHORYZONT" - CZYLI KORESPONDENCJA NAWIEDZONA

ZASŁYSZANE - PODPATRZONE



Od Redakcji
Powrót do spisu treści strony

Znowu mieliśmy ten sam problem co z poprzednim numerem. Znów mamy poważne opóźnienie. Ten numer powinien ukazać się 4 kwietnia czyli w samą Wielkanoc. Niestety brak czasu oraz brak chętnych do napisania czegoś do "Horyzontu" ponownie uniemożliwił nam "wykonanie planu".

Z powyższych przyczyn "Horyzont" będzie musiał ukazywać się nieregularnie. Otworzyliśmy Listę informacyjną dla naszych czytelników. Prosimy o zapisywania się na tą listę. Tym sposobem będziemy mogli wysłać e-mail do naszych czytelników kiedy ukaże sie następny numer.

Redakcja "Horyzontu"



 

A R T Y K U Ł Y



CÓRKI  LOTA - CZYLI  TEMAT  NA  DYSKUSJĘ  Z  KATECHETKĄ
Powrót do spisu treści strony

Historia zniszczenia Sodomy i Gomory oraz zamienienie żony Lota w słup soli jest znana nam wszystkim. Uczono nas tej historyjki kiedy byliśmy dziecmi, powtarzają ją czasem księża podczas kazań. Jak zwykle katecheci i księża przekazują wiernym spreparowaną wersję wydarzeń dowolnie wybierając i odrzucając fragmenty z Biblii bez jakiegokolwiek poszanowania orginału. Nic to nowego. To typowa manipulacja praktykowana przez Kościół od 2000 lat.

A historia Lota i jego córek jest naprawde ciekawa, zwłaszcza po ich szczęśliwej ucieczce z Sodomy. Zatrzymali się oni w jaskini koło miejscowości Zoar. Córeczki Lota w trosce o urzymanie lotowego rodu postanowiły coś zrobić. A że żadnego odpowiedniego chłopa w okolicy nie było postanowiły upić tatusia, żeby był "łatwiejszy'. Tak też uczyniły. Pierwszej nocy starsza córka weszła pijanemu tatusiowi do łożka i odbyła z nim stosunek płciowy (Genesis 19:33). Następnego wieczora córki upiły tatusia ponownie i tym razem młodsza córka poszła kopulować się z tatusiem (Genesis 19:34-35).

W efekcie tych kazirodczych stosunków obie córki Lota urodziły synów. Starsza nazwała swojego Moab co znaczy "pochodzący od ojca", który ponoć dał początek wszystkim biblijnym Moabitom. Młodsza nazwała syna Ben-ammi, co oznacza "syn mojego rodu", który stał się protoplastą Ammonitów (Genesis 19:36-38).

Żeby było śmiesznie okazuje się, że moabitka Ruth, czyli potomkini Moaba, wyszła za mąż za syna króla Salomona Boaza, pradziadka Dawida (Ruth 4:18-22). Warto tu przypomnieć, że jak uczy Nowy Testament Zbawiciel pochodził z "rodu dawidowego i salomonowego""(Mateusz 1:2-16). Wychodzi więc na to, że jedynie dzięki kazirodczym stosunkom Lota z córkami, mógł się narodzić Józef ojciec Jezusa. A zeby było jeszcze śmieszniej wychodzi, że albo proroctwo się spełniło i Józef był ojcem Jezusa, czyli Jezus nie był "synem bożym". Albo Jezus nie był synem Józefa czyli proroctwo się nie spełniło. I tak źle i tak źle.

Cała ta pikantna sprawa nasuwa szereg fundamentalnych pytań natury moralnej. Jeśli Lot i jego córki nie zostały potępione w Biblii za stosunki kazirodcze, lub porażone gromem z nieba przez Jahwego, czy oznacza to, że dla Boga stosunki płciowe na linii tata-córka w pijanym widzie to nic zdrożnego ? Jeśli tak to dlaczego Kościół czepia się do tak normalnej i naturalnej rzeczy jak stosunki "pozamałożeńskie"? Jeśli natomiast Kościół piętnuje stosunki kazirodcze to na jakiej podstawie. Bowiem albo Biblia jest świetą księgą i "słowem bożym"czyli nie podlega ani krytyce ani interpretacji, wtedy ciupcianie córek jest OK, bo Bóg ani Lota ani córek nie ukarał a nawet nie napiętnował. Albo jeśli bziukanie córki to grzech to Kościół nie jest w zgodzie z Biblią choć bardzo lubi się powoływać na autorytet moralny tego zbioru starożytnych żydowskich klechd.

Na zakończenie chciałbym zapytać czy nie jest głupio być dla tych samych dzieci tatą i dziadkiem ?

Uczniom szkół średnich polecam wydrukowanie tego artykułu, uzbrojenie się w kopię Starego i Nowego Testamentu i poruszenie tegoż tematu z katechetą na lekcji religii. Ubaw gwarantowany.

Roman Zaroff
Brisbane, maj 1999


BÓLE PORODOWE A MITOLOGIA
Powrót do spisu treści strony

Wszystko zaczeło się podobno od tego, że "dobre bóstwo" w swej przewrotności zabroniło Adamowi i Ewie jeść owoców z drzewa "Wiadomości Dobrego i Złego" (Genesis 2:15-17). Dlaczego nie bardzo wiadomo. Niewiadomo też dlaczego przewrotne bóstwo umieściło owo drzewo w Raju, wiedząc przecież w swej "wszechwiedzy", że Adam i Ewa, i tak i tak owoc z drzewa zakazanego zjedzą. Trochę to złośliwe ale większość bliskowschodnich bóstw włśnie takimi przewrotnymi typami było. Często imterpretuje się, że ów owoc symbolizuje seks. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy. Tak czy inaczej źle to rzutując na owe pustynne bóstwo. Kiedy owoc został spożyty przez Adama i Ewe, bóstwo się wściekło i ich srodze ukarało. Jedną z kar było to, że od tego czasu kobiety miały rodzić dzieci w bólu i cierpieniach (Genesis 3:16).

Karanie wszystkich kobiet za "grzech" pra-pra-pra etc. babki jest z gruntu rzeczy chore i niesprawiedliwe. Przynajmniej według współczesnych kryteriów. Ukaranie kogoś za winę kogoś innego oraz stosowanie odpowiedzialności zbiorowej jest moralnie i etycznie nieakceptowalne. W naszym stuleciu tak postępowali m. in. Adolf Hitler i Józef Wisarionowicz Stalin.

Nie trzeba jednak uciekać się do antycznych klechd bliskowschodnich żeby wyjaśnić przyczyny bóli jakie musi znosić kobieta podczas porodu. Są one nad wyraz prozaiczne. Stosunek główki noworodka do objętości i wielkości jego ciała jest największy pośród wszystkich żyworodnych ssaków. Bóle porodowe są wynikiem pewnego "kompromisu" ewolucyjnego. Gdyby noworodek rodził się z małą głowką okres całkowitej zależności od matki był by jeszcze dłuższy niż jest to obecnie. Miało by to negatywny wpływ na szanse przetrwania naszego gatunku, bo opieka nad zależnym dzieckiem znacznie zmniejszała by potencjalną ilość potomstwa jakie w okresie swej płodności kobieta może urodzić. Trzeba tutaj pamiętać, że nie mówimy o świecie współczesnym. Około 99 procent czasu istnienia gatunku Homo Sapiens nasi przodkowie żyli w grupach łowiecko-żbierackich. W tego typu społeczństwach, jak ukazuje przykład australijskich Aborygenów, okres płodności kobiety to lata między 15 a 30 rokiem życia. Ze wzgłędu na długotrwałą opiekę nad małymi dziećmi Aborygenki rodzą dzieci średnio co 3-4 lata. Daje to więc w najlepszym przypadku około 6 porodów w płodnym okresie życia kobiety. Jednocześnie w warunkach naturalnych około 50 procent nowonarodzonych dzieci umiera w kilku pierwszych latach życia. Dodajmy do tego zgony starszych dzieci i dorosłych na skutek wypadki, zakażenia czy odniesionych ran, oraz w przypadku kobiet na skutek powikłań poporodowych. Nie należy się więc dziwić, że populacje ludów łowiecko-zbierackich są zazwyczaj nieliczne, bardzo stabilne ilościowo i nie grozi im eksplozja demograficzna.

Z punktu widzenia ewolucyjnego było biologiczną koniecznością aby okres całkowitej zależności dziecka od matki był możliwie jak najkrótszy co pociągało za sobą zwiększony rozmiar czaszki noworodka. Jednocześnie ewolucja nie mogła pójść w kierunku coraz większych bioder u kobiet, bo w pewnym momencie ograniczyłoby to ich mobilność. Co skoleji w efekcie oznaczałoby bezbronność w obliczu nieprzyjaciół czy drapieżników, utrudnienie zdobywania pożywienia etc. Natura "dokonała" więc kompromisu maksymalizując rozmiar czaszki dziecka i rozmiar bioder kobiety do granicznego poziomu biologicznej przetrwalności tak dziecka jak i kobiety. Natura nie posiada moralności czy etyki i jest "obojętną" na ból i cierpienie. Ważne, że "kompromis" umożliwił nam przetrwanie jako gatunkowi.

Wiele religii tłumaczy zjawiska postrzegane przez ludzi jako złe czy nieporządane, jako kara za jakieś wyimaginowane grzechy danej osoby lub przodków. Wymyślenie tej i podobnych legend było naiwną i desperacką w swej bezradności, próbą prymitywnych ludów mającą na celu wyjaśnienie konceptualnego paradoksu dobrego bóstwa i żałosnych realiów tego świata. Wiele prymitywnych religii i filozofii, wliczając w to wczesny Judaizm, a w konsekwencji również Chrześcijaństwo, taką właśnie pozycję przyjęło.

Roman Zaroff
Brisbane, maj 1999


DLACZEGO NIEKTÓRE RZECZY SĄ WŁAŚNIE TAK JAK SĄ ?
Powrót do spisu treści strony

Istnieje wiele zwyczaji i tradycji, które przyjmujemy jako pewnego rodzaju pewnik czy rzecz absolutnie oczywistą. Jednocześnie niezdajemy sobie sprawy z arbitralności np. pewnych dat w naszym kalendarzu.

Jednym z takich zwyczaji jest obchodzenie Nowego roku 1 stycznia. Wiele osób uważa za dziwaczne, że Chińczycy obchodzą Nowy Rok w lutym a Żydzi bodajże w październiku. Obchody Nowego roku 1 stycznia mają religijne podłoże i w rzeczywistości są celebracją obrzezania żydowskiego reformatora religijnego Jeszu ha-Nazri (Jezus z Nazaret) w tydzień po jego narodzinach. Same narodziny Jeszu nie miały tak naprawdę miejsca 25 grudnia, z czym zgadzają się nawet wze kościelne. Data jego urodzin jest nieznana a dzień 25 grudnia przyjęto jako datę jego urodzin z innych wzgłedów (o czym pisaliśmy w poprzednich numerach "Horyzontu"). Jest to więc w rzeczywistości data jak każda inna nie posiadająca globalnego znaczenia. Tak samo dziwacznie arbitralnie i bezpodstawnie wybrana jak u Chińczyków, Żydów czy Muzułmanów.

Swego czasu nieżyjący już amerykański propagator nauki i pisarz Isaac Asimov zaproponował bardzo ciekawy uniwersalny kalendarz. Rok Asimova jest podzielony w oparciu o znaczące zjawiska astronomiczne, które posiadają znaczenie globalne. Rok ten składa się z 4 kwartałów, którym przydzielone są numery od 1 do 4 a nie tradycyjne nazwy wiosna, lato, jesień i zima. Ma to o tyle sens, że wiosna czy lato nie są zjawiskiem globalnym, bowiem jeśli na półkuli północnej jest wiosna to na południowej jest właśnie jesień. Każdy z kwartałów składa się z 13 siedmiodniowych tygodni dając liczbę 91 dni w kwartale. Taki podział ma wiele zalet. Przede wszystkim takie kwartały mają równą liczbę dni co w każdym biznesie, który dokonuje obliczeń kwartalnych, jest ogromnym ułatwieniem. Znika koszmar każdego księgowego, obliczeń miesięcznych z miesiącami mającymi 28, 29, 30 lub 31 dni. Dni tygodnia są również łatwe do obliczenia, ponieważ każdy kwartał zaczyna się od "1-szego", który jest zawsze poniedziałkiem. W efekcie wiadomo, że każdy 2, 9, 16 itd. to wtorek a 7, 14, czy 21 to niedziela. Cztery kwartały dają 364 dni w roku. Dzień 365-ty jest to dzień "Końca Roku". W latach przestępnych mamy dzień "365" i 366-ty jako "Koniec Roku". Pomysł bardzo dobry bo daje nam to 2 dni wolne od pracy. "Pierwszy Kwartał" rozpoczyna się w dniu 22 grudnia, w dniu przesilenia zimowego na północnej półkuli. Jest to jednocześnie pierwszy dzień nowego roku. Żeby nie robić "rewolucji" Asimov proponował że "ucinając" ostatni dzień roku (a dwa dni w roku przestępnym) po ośmiu latach Nowy Rok wypadł by dokładnie 22 grudnia. "Drugi Kwartał" rozpoczynałby się 22 marca, w dniu wiosennego zrównania dnia z nocą na północnej pólkuli, itd., itd.

W systemie Asimova moja data urodzin 7 września czyli 07/09 wyglądała by następująco:
77 /3, czyli 77 dnia 3 kwartału.

Zbliża się rok 2000 i różni katastrofiści i maniacy religijni bredzą o końcu świata. Możemy mieć kłopoty z komputerami ale niezależnie od skutków to problem natury technicznej. Nadchodzący rok 2000 nie ma większego znaczenia poza tym że jest okrągłą data według przyjętego systemu liczenia lat. Systemu opartego na błędnej kalkulacji urodzin Jeszu ha-Nazri (Jezus z Nazaret). Historycy, są zgodni co do tego, że Jeszu urodził się między 7 a 4 rokiem p.n.e. Tak więc dwutysięczne urodziny Jeszu były gdzieś pomiędzy 1993 a 1996 rokiem. Mamy to już za sobą. Dlatego śmieszy mnie urzywanie terminologii "Przed Narodzeniem Chrystusa" dla określenia czasu "przed naszą erą". Dla przykładu, urzywając tej terminologii trzeba by było powiedzieć, że: Jezus Chrystus urodził się przed 4 rokiem "Przed Narodzeniem Chrystusa" co samo w sobie jest poprostu bezsensowne i absurdalne.

Zadziwiające jest również, że w pularnej opinii publicznej nowe tysiąclecie rozpocznie się 1 stycznia 2000 roku. Data to ładna i okrągła ale w trzecie milenium wejdziemy tak naprawdę dopiero 1 stycznia 2001, bowiem rok 2000 jest ostatnim rokiem drugiego tysiąclecia.

Podobnie siedmiodniowy tydzień jest rzeczą umowną. Istnienie siedmiodniowego tygodnia ma swoje realne uwarunkowania historyczne, ale nie oznacza to, że nie mogło być inaczej. Siedem dni w tygodniu odzieczyliśmy po starożytnym ludzie Sumerów z Mezopotamii. Sumerowie obserwując niebo zauważyli, że 7 ciał niebieskich Słońce, Księżyc, Wenus, Mars, Merkury, Saturn i Jowisz poruszają się po niebie inaczej niż gwiazdozbiory. Każdemu z tych ciał niebieskich mitologia sumeryjska przydzieliła odrębne bóstwo. Siedmiodniowy sumeryjski tydzień urzywany był w starożytnej Palestynie i wraz z Chrześcijaństwem został przyjęty w Rzymie a poźniej w całej Europie. Echem powiązania dni tygodnia z antycznymi bóstwami i ciałami niebieskimi są łacińskie nazwy dni tygodnia (bóstwa rzymskie zastąpiły sumeryjskie). mamy więc Dies Solis (ang. Sunday) - Dzień Słońca - niedziela, Dies Lunae (ang. Monday, od Moon) - Dzień Księżyca - poniedziałek, Dies Martis (ang. Tuesday, od germańskiego boga Tiwa) - Dzień Marsa - wtorek, Dies Mercurii (ang. Wednesday, od germańskiego boga Wodana) - Dzień Marsa - środa, Dies Jovis (ang. Thursday, od germańskiego boga Tora) - Czwartek, Dies Veneris (ang. Friday, od germańskiej bogini Freji) - Dzień Wenus - piątek oraz Dies Saturni (ang. Saturday, od planety Saturn) - Dzień Saturna - sobota.

Całe szczęście, że sumeryjczycy nie znali teleskopów i nie wiedzieli o istnieniu Urana, Neptuna i Plutona. Moglibyśmy mieć wtedy dziesięciodniowy tydzień czyli 8 dni roboczych zanim nadejdzie weekend.

Od siedmiu znanych ciał niebieskich blisko już było Sumeryjczykom do uznania liczby 7 za liczbę doskonałą i szczęśliwą. Zabobon ten przetrwał jak wiemy do dzisiaj. Wiara w szczęśliwą 12-tkę i feralną 13-tkę jest również spadkiem po starożytnych Sumerach. Sumerowie obserwując ciała niebieskie próbowali zsynchronizować rok słoneczny z rokiem księżycowym. Niestety w roku słonecznym jest 12 pełnych faz Księżyca i jedna częściowa. Tak więc, podobnie do 7-ki, również 12-tka została uznana za liczbę doskonałą. Natomiast niepełna i niekompletna 13-ta faza Księżyca, nie pasująca do systematycznej mentalności Sumeryjczyków, stała się dla nich synonimem zła i nieszczęścia. Podobnie jak wiara w szczęśliwą 7-kę, zabobon dotyczący 12-tki i 13-tki dotarł do nas z Bliskiego Wschodu za pośrednicywem Chrześcijaństwa.

Roman Zaroff
Brisbane, maj 1999



 

A M B O N A


PARADA ŚWIĘTYCH 0 - WSZYSCY ŚWIĘCI
Powrót do spisu treści

Artykuł ten powinien ukazać się na samym początku kiedy postanowiliśmy zacząć pisać o świętych. Niestety dopiero teraz zrodziła się idea kontynuowania serii, która może kiedyś stanie się piękną listą świetych chrześcijańskich o wątpliwej reputacji. Dlatego też dzosiejszy odcinek ma numer "0".

Koncept świetych kościoła jest wymysłem jego hierarchów i z Nowym czy Starym Testamentem nie ma nic wspólnego. W żadnym z tych źródeł nie ma ani jednej wzmianki o żadnych świętych czy wskazań aby kogokolwiek świtym uczynić. Kult świętych jest w oczywistym konflikcie z przykazaniami podobno danymi Mojżeszowi i Żydom na górze Synaj przez pustynne bóstwo. Mówi bowiem pierwsze przykazanie: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną".

Kult świętych jest w rzeczywistości swoistą odmianą wielobóstwa, które weszło do oficjalnej wersji Chrześcijaństwa z jego ludowej formy. Przeniesienie konceptualnie obcego monoteizmu na politeistyczny grunt europejski nie było łatwo rzeczą. W wielu krajach i regionach bóstwo chrześcijańskie dodane było poprostu do istniejących przed-chrześcijańskich bogów. Miało to miejsce na przykład w Szczecinie i Wolinie w wieku 12-tym. Kościół oczywiście walczył z tym i trzeba powiedzieć, że skutecznie. Przed-chrześcijascy bogowie a nawet ich imiona prawie cakowicie poszły w zapomnienie. Niemniej uparty ludek gdzie tylko wprowadzono Chrześcijastwo zaczął już od najwcześnieszych czasów czcić zmarych luminarzy kościoła, bohaterów narodowych i lokalnych męczenników. Kulty świętych przejeły rolę przed-chrześcijańskich bogów i wypełniły prostym ludziom emocjonalną lukę jaką wprowadził monoteizm. Kościół choć doktrynalnie była to herezja tolerował ten stan rzeczy. Dopiero w wieku 10-tym Kościół sformalizował proces kanonizacji I przejął cakowicie nad nim kontrolę.

Proces kanonizacji jest długi i zaintersowanych odsyłam do księdza proboszcza albo na Internetowe strony Watykanu. Zgodnie z doktryną Kościoła żeby zostać świętym trzeba dokonać pośmiertnie cudów.* Groteskowa była ostatnia reforma dotycząca procesu kanonizacji. "Reformatorski" papież Jan Paweł II zmniejszył w roku 1983 ilość wymaganych cudów z 3 do 2.

* Cud. Chwilowe zawieszenie praw fizyki rządzących Wszechświatem przez kapryśne bóstwo. Mające na celu wywołanie zachwytu i uwielbienia, dla tegoż bóstwa, u wybranych osobników nalężących do gatunku Homo Sapiens, człekowatych, człowiekowatych, naczelnych, ssaków, kręgowców, strunowców, Królestwo Zwierząt, zamieszkałych na trzeciej małej planecie latającej wokół gwiazdy-karła typu G2, na peryferiach galaktyki Droga Mleczna, będącej składową częścią Układu Lokalnego galaktyk (Droga Mleczna, Duży i Mały Obłok Magellana, galaktyka M31 tzw. Andromeda i galaktyka M33), będącym jednym z miliardów podobnych układów galaktycznych we Wszechświecie.

Roman Zaroff
Brisbane, kwiecień 1999



 

WIADOMO ŚCI Z MAGLA


KOŚCIÓŁ KATOLICKI, Sp-ka zoo
Powrót do spisu treści

Konferencja Episkopatu Polski tworzy wlasny fundusz emerytalny. 12 lutego zawarto umowe z miedzynarodowa firma Amvescap. Fundusz o nazwie Arka-Invesco bedzie przyjmowal wszystkie osoby, zarowno duchowne, jak i swieckie. Dochody ze sprzedazy emerytur zostana przeznaczone na dzialalnosc charytatywna, spoleczna, edukacyjna i duszpasterska Kosciola.

DONOSY nr 2504, Czwartek, 4 marca 1999

O ile pamiętam z lekcji religii to niejaki Jeszu z Nazaret poprzepędzał handlarzy ze świątyni w Jerozolimie. Potępiał również lichwę.


PAPA ŚPIEWA !!!
Powrót do spisu treści

Rock and Roll, Heavy Metal, Techno, Hip-Hop, i wiele innych nurtów muzycznych odszedło do lamusa, kiedy na światowym rynku muzycznym, niczym grom z jasnego nieba pojawił się Jan Paweł II. Papież wydał swoją pierwszą płytę na której fani mszy klepanej po łacinie znajdą coś dla siebie.

Ciekawe z jaką popularnością spotka się płyta u nas, jeśli 98% Polaków jest katolikami a papież Polakiem. Nielegalni dystrybutorzy napewno zacierają już ręce, ale okradać Watykan jest gorsze od grzechu pierworodnego. Być może kardynałowie(a nawet sam papież), będą na tyle cwani i poświęcą wszystkie płyty co utrudni czy wręcz uniemożliwi nielegalne kopiowanie.

"Ojciec święty" planuje latem tego roku odbyć pielgrzymkę do Polski, czyli tourne po ojczyźnie, być może będzie promował swój nowy krążek który bijąc rekordy popularności trafi na szczyt listy przebojów i JPII zdobędzie platynową płytę. Być może (z poufnych źródeł wiadomo), na koncertach przewiduje się masy efektów specjalnych - cudów(uzdrowienia, zaćmienia słońca, tęcza w finale, nisko latające anioły i apokaliptyczny pojedynek z szatanem). Być może na koncertach będzie można nabyć pamiątki - koszulki, zapalniczki, balony, czapki z daszkiem, z wizerunkiem papieża oczywiście. Prawdopodnie szykuje się promocja, wśród wszystkich fanów zostanie wybrana wspaniała dziesiątka, która będzie miała okazję do darmowego przejazdu pappa-mobile. Przed wejściem na koncert, spowiedź obowiązkowa(zamiast bramek - konfesjonały).

Z niecierpliwością czekamy na remixy i covery najpopularniejszych światowych grup (Mettalica, Madonna, Faith no more, Backstreet Boys i takich tam...) w wykonaniu JPII, w wypadku Backstreet Boys z gościnnym udziałem pięknych biskupów i kardynałów.

Adrian Waliś
marzec 1999


"CHORYZONT" - CZYLI KORESPONDENCJA NAWIEDZONA
Powrót do spisu treści

Otrzymaliśmy następujący list:

Subject: *
Date: Wed, 19 May 1999 16:53:14 +0200
From: "Nalco Fuel Tech Poland" (nft@nft.com.pl)
To: (s327425@student.uq.edu.au)

To co tu piszecie, jest merytorycznie na poziomie rozważań zbuntowanego nastolatka. Dużo śmiechu dostarczacie swym czytelnikom, a może byście coś tak doczytali, nie bynajmniej w celu podniesienia poziomu artykułów, bo nie można tego bełkotu nawet nazwać, ale by choć podjąć próbę jakiejkolwiek komunikacji, czy nawet wymiany poglądów. Dawno się tak dobrze nie bawiłem, jak przy lekturze Waszej strony. Nie wierzyłem, że są jeszcze tacy ludzie jak Wy. A jednak...

Roman Konik

No coż, list przypomina kazanie w kościele bo również poza sporą ilością słów brak w nim jakiejkolwiek treści. Redakcja wyznaje zasadę odpowiadania na każdy list więc i tym razem odpisaliśmy.

Subject: Re: *
Date: Fri, 21 May 1999 00:18:28 +1000
From: Roman Zaroff (s327425@student.uq.edu.au)
Organization: Arkona Co. Ltd.
To: Nalco Fuel Tech Poland (nft@nft.com.pl)
References: 1

Witam,

Patronizujący charakter pańskiego listu ma zapewne na celu obrażenie nas, co już samo w sobie jest śmieszne. Pańska krytyka nie zawiera żadnych treści ani żadnego konkretu, i jest poprostu pustosłowiem. Typowy to objaw bezsilnej wściekłości w sytuacji braku konkretnych argumentów u osób posiadających w miarę wyrobioną elokwencję.

Myślę, że na tego typu listy naprawdę szkoda czasu. Prosimy o konkretną krytykę popartą argumentami, na która chętnie odpowiemy.

Roman Zaroff


ZASŁYSZANE - PODPATRZONE
Powrót do spisu treści
 

"Kiedy mówisz do boga, to modlisz się; kiedy bóg przemówi do ciebie, to znaczy, że masz schizofrenię"

Thomas Szasz (1920 - )
amerykański psychiatra

"Modlitwa jest najbrzydszą formą narcyzyzmu"

John Fowles (1923- )
angielski literat



Poczta do: "Horyzontu"



Free Web Hosting