Nie masz to wiary jak w naszym znaku!
Pamięta żandarm, co browning znaczy:
Nam się nie wdawać w zawiłe kwestie,
(anonimowy poeta, 1907 r., w więzieniu)
Krew naszą długo leją katy,
Ref.
Choć stare łotry, nocy dzieci,
Porządek stary już się wali,
Hej razem bracia do szeregu!
Precz z tyranami, precz z zdziercami!
Ref.
Nie nam wyglądać zmiłowania
Rządzący światem samowładnie
Dziś lud roboczy wsi i miasta
Pieśń bojowców PPS (anonimowy autor)
Na barykady (autora nie znam)
Czerwony Sztandar (Bolesław Czerwieński)
Międzynarodówka (Eugene Pottier przeł. Maria Markowska)
Na barykady (autora nie znam)
Bandiera Rossate (autor nieznany)
Marsylianka (Claude Rouget de Lisle) - wierne tłumaczenie! moje i (c)Macka
Kwiaty Polskie (fragment z Tuwima) - przepiękny rewolucyjny i wzruszający wiersz
Grenada - Tuwim
wiersz Zofii Błaszczyk z 1901 r. pisany w więzieniu niezwykłe jest to, ze wiersz jest doskonały, dojrzały... a jest jedynym jej opublikowanym wierszem...
Nathalie - (mp3 tej piosenki jest w dziale MUZYKA)
Bella Ciao - (mp3 tej piosenki jest w dziale MUZYKA)
Der Ketzer - Heretyk
Pieśń bojowców PPS
(Na melodię Marsza żuawów)
Na bakier czapka, do góry wąsy,
Śmiech i kajdanów brzęk na Pawiaku!
Na szafot idziem jak gdyby w pląsy!
Lecz gdy w bój staniem, to nie na żarty:
Każdy swój browning do ręki bierze,
Walcząc z policją w boju otwartym,
Nie ustępuje starym żołnierzom!
Nieraz w nim z niego ugrzęzła kula.
Pamięta sfora szpicli-łapaczy,
Jak to bojowiec warszawski hula.
Gdy na ulicach lud jest spokojny,
Chociaż przechodniów aż nazbyt wielu -
Mężni bojowcy jak podczas wojny
Kropią do szpiclów niby do celu.
Nie nasze rady dla dyplomatów:
Trzeba amnestii - pisać amnestię
Hukiem browningów, krwią naszych katów.
Ażeby była ona czytelna
I wypisana prosto a celnie:
Niech ją warszawscy bojowcy spiszą,
A ich browningi piszą czytelnie.
wciąż płyną ludu gorzkie łzy,
nadejdzie jednak dzień zapłaty,
sędziami wówczas będziem my!
Dalej więc dalej, dalej więc, wznieśmy śpiew.
Nasz sztandar płynie ponad trony,
niesie on zemsty grom, ludu gniew,
wolności zwiastując siew.
A kolor jego jest czerwony,
bo na nim robotnicza krew!
nawiązać chcą starganą nić,
co złe to w gruzy się rozleci,
co dobre, wiecznie będzie żyć!
żywotem naszym jego zgon.
Będziemy wspólnie pracowali
i wspólny będzie pracy plon!
Z jednaką myślą, z dłonią w dłoń!
Któż zdoła wstrzymać strumień w biegu,
Czyż jest na świecie taka broń?
Niech ginie stary, podły świat!
My nowe życie stworzym sami
i nowy zaprowadzim ład.
Powstańcie, których dręczy głód.
Myśl nowa blaski promiennymi
Dziś wiedzie was na bój, na trud.
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata,
Przed ciosem niechaj tyran drży!
Ruszymy z podstaw bryłę świata,
Dziś niczym, jutro wszystkim my!
Bój to jest nasz ostatni,
Krwawy skończy się trud,
Gdy związek nasz bratni
Ogarnie ludzki ród. (bis)
Z wyroków bożych, z pańskich spraw.
Z własnego prawa bierz nadania
I z własnej woli sam się zbaw!
Niech w kuźni naszej ogień bucha,
Zanim ostygnie - przekuj w stal,
By łańcuch spadł z wolnego ducha,
A dom niewoli zniszcz i spal!
Królowie kopalń, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
W tej bandy kasie ogniotrwałej
Stopiony w złoto krwawy pot
Na własność do nas przejdzie cały,
Jak należności słusznej zwrot.
W jedności swojej stwarza moc,
Co się po ziemi wszerz rozrasta,
Jak świt łamiący wieków noc...
Precz darmozjadów rodzie sępi!
Czyż nie dość żerów z naszych ciał?
Gdy lud wam krwawe szpony stępi,
Dzień szczęścia będzie wiecznie trwał.
czerwony sztandar do góry wznieś!
Śmiało do boju wytęż swe ramię,
Bo na cię czeka zwycięstwa cześć.
Ref.
Młoty w dłoń!
Kujmy broń!
Miotnie stal
czerwoną iskrę w dal,
żar iskry tej
tli w piersi mej!
Powstań zburz,
Pobudka gra nam już!
Rycerze pracy, rycerze ducha,
dziś nam do boju już nadszedł czas.
Na barykady! Niech bunt wybucha!
Pobudka dziejów już wzywa nas.
Zagrzewaj siostro do walki brata,
aby do boju odważny był,
by wydarł wolność, co w ręku kata,
aby dla sprawy pracował, żył.
Hańba więc carom, panom naszym zdziercom,
co dziś się z nędzy naigrywać śmią,
hańba więc klechom, wszystkim oszczercom,
co lud tumanią i z niego drwią.
Na barykadach sztandar powiewa,
czerwone godło wszak to nasz znak!
Śpieszmy się bracia, już wróg przybywa,
wyciąga szpony jak drapieżny ptak.
Bandiera Rossate 1. Avanti popolo, Alla riscossa, Bandiera rossa, Bandiera rossa. Avanti popolo, Alla riscossa, Bandiera rossa trionfera.
Ref.
2.
Bandiera rossa
Avanti o popolo alla riscossa
Bandiera rossa la trionfera
Degli sfruttati, l'immensa schiera
Avanti o popolo alla riscossa
Bandiera rossa la trionfera
Dai campi al mare, alla miniera,
Bandiera rossa la trionfera
Non piu nemici, non piu frontiere,
Bandiera rossa la trionfera
Avanti o popolo, tuona il cannone
Rivoluzione noi vogliamo far
|
Sztandar koloru róży (tłumaczenie ab. Angel) Naprzód narodzie, Ku wyzwoleniu, Czerwony sztandar, Czerwony sztandar, Naprzód narodzie, Ku wyzwoleniu, Czerwony sztandar zwycięży.
Ref.
Piosenka ta występuje w wielu wersjach tekstowych i chyba we wszystkich możliwych językach. |
La Marseillaise Allons, enfants de la Patrie, Le jour de gloire est arrivé. Contre nous, de la tyrannie L'étendard sangant est levé. (bis)
Entendez-vous, dans les campagnes,
Aux armes, citoyens! formez vos bataillons!
Amour sacré de la Patrie,
Sous nos drapeaux, que la victoire
Aux armes, citoyens! formez vos bataillons!
|
Marsylianka tłumaczenie ab.Angel i (c)Maciek Chodźmy, dzieci Ojczyzny, nadszedł dzień chwały. Przeciwko nam wzniesiony jest Zakrwawiony sztandar tyranii.
Czy słyszycie zewsząd (po wsiach)
Do broni, obywatele! Twórzmy bataliony!
Niech pod naszymi sztandarami,
Do broni, obywatele! Twórzmy bataliony! * "Venir dans les bras" to znaczyć może wejść w objęcia/ramiona, czy też nawet być serdecznie przygarniętym. Wiadomo o co chodzi, ale polskiego odpowiednika "venir dans les bras" chyba brak. |
Rozdział z dziecinnej "Farbenlehre":
Śródmieście ma ziemistą cerę,
W bramie robotnik usiadł stary,
Suche kartofle z miski je,
A kolor jego żółtoszary,
Bo głodno, chłodno, brudno, źle.
Na cmentarz żółta trójka wiedzie,
Do domu szóstka granatowa,
Zieloną czwórką się dojedzie
Do zielonego Helenowa.
Popatrz na usta tej dziewczyny,
Podręcznej z magazynu mód:
A kolor ich niebieskosiny,
Bo smutno, trudno, chłód i głód.
Piątka spod lasu też zielona,
Lecz białym pasem przedzielona;
W tryby maszyny rozpętanej
Robotnik rzuca resztki sił.
A kolor jego ołowiany,
Bo na nim metalowy pył.
Dziesiątka jest niebiesko-biała,
Dwójka czerwienią fabryk pała,
W drukarni znad zecerskiej kaszty
Rumieńcem płonie chuda twarz,
A kolor jego jest ceglasty -
- I całą "Farbenlehre" masz.
Już nie pamiętam, jak ósemka...
Żółta z niebieskim? Czy w pasemka?
Nic nie wiem... Przewrócona na bok
Na szynach leży barykadą
W poprzek przez jezdnię (gdzie był Zielke,
A naprzeciwko Petersilge).
Za barykadą - tłum stłoczony,
A nad nią, w górę podniesiony,
Sztandar-wyzwanie, sztandar-gniew:
A kolor jego jest czerwony,
Bo na nim robotników krew.
Tak (pod jarzębinowym drzewkiem)
Dróżnik, stojący przed szlabanem,
Czerwoną wznosi chorągiewkę,
Gdy pędzi pociąg zasapany,
Łoskocąc w rozpalone szyny;
I maszynista osmalony,
Z lokomotywy wychylony,
Zwalnia powoli bieg maszyny
I pociąg w pustym polu staje...
Piotrkowska, w stronę Grand Hotelu,
Jak wymieciona. Przed tramwajem
Beczki i skrzynie, a za nimi,
Z browningiem w ręku przyczajeni
Klęczą bojownicy patrząc w szarą,
Bezludną przestrzeń trotuaru
I pustą jezdnię. Nic. Martwota.
Cisza i tam - bo z morza tłumu
Nic nie usłyszysz prócz poszumu
Przybywających gromad ludzkich,
Co napływają od Widzewa,
Żeby na rynek iść bałucki:
Z Głównej, Nawrotu i Przejazdu
Strugami się w Piotrkowską wlewa
Burzliwy za przewałem przewał,
Zmierzając ku Staremu Miastu;
Ale się mało kto przepycha
Pod Meisterhaus i pod Urlicha,
Bo stamtąd, aż po barykadę,
W jedną się szczelną zbił gromadę
Milczący tłum, przy głowie głowa,
Jakby głowami wybrukował...
(Ten czarny tłok i nagła pustka
Są jak w dominie "mydło-szóstka").
Ja skamieniały na balkonie,
W to jedno oczy mam utkwione:
W owo czerwone na wagonie.
Wtem z krańca pustki w naszą stronę,
Od Benedykta, od Zielonej,
Sypnęło drobne rozproszone...
Przy każdym ostry punkcik stali.
Truchcikiem sypią mętni, mali,
Lecz rosną - już się ludźmi stali,
Szykami prują pas martwoty,
Już rotą stali się piechoty
W krasnych lampasach furażerek.
Stanęli. A na czele roty
Maleńki, skoczny oficerek.
Wysokie buty, błyszczące glancem,
Drepcą bez przerwy drobnym tańcem,
Maleńka rączka w ciągłym ruchu:
Jakby swędziało coś, to w uchu,
Jakby dzwoniło coś, to znowu
Przy rękojeści srebrnej "szaszki"
Maca wiszące fatałaszki.
Jak wryty stoi tłum. Nie dyszy.
A cisza taka, że w tej ciszy
Słyszysz, jak szybkim biegiem tyka
Szybka wskazówka sekundnika,
Za którą teraz śledzą oczy
Już spokojnego porucznika,
Już tylko one, zimne, szare,
Skaczą, drażnione tym sztandarem:
To spojrzą w tłum, to na zegarek.
I ciągle cisza... dech martwoty...
Jekaterynoburskie zuchy
(37 pułk piechoty)
Bezmyślnie patrzą w niemy, głuchy
Tłum.
Tylko czasami któryś zerknie
W bok,
Śledząc za małym oficerkiem.
I cisza, ciągle jeszcze cisza
Trwa.
Trzasnęło krótko. To koperta
Zegarka pana oficerka
Właśnie minęło przed sekundą.
Więc chowa go, obciąga mundur,
Po szablę sięga dłoń malutka
I wtedy - nikły ruch podbródka,
A rota - jednym zamków szczękiem,
Jednym podrzutem - broń pod szczękę
I gdy wyświsnął szablę z brzękiem,
Gruchnęło nagle spod tramwaju,
Od skrzyń, od beczek poszło grzmotem,
Zagrało jak piorunem w maju,
Stalowym sypie się terkotem,
Pisnęła szabla ciętym lotem
I - "rota pli!" - i plunął z roty
Deszcz ołowiany, ale złoty,
Bo salwą blasków trysło z luf -
I zawył z bólu mur ponury,
Pękł, wzbił się w górę, stoczył z góry
I runął bruk stłoczonych głów.
Odchłysnął tłum rozbiegiem rojnym,
Mrowiskiem biega niespokojnym,
Wre jak kipiący kocioł smoły
I oszalałe czarne pszczoły:
Chmarami ulatuje w bramy
Lub miota wrzątku odpryskami
I kamienice szare plami,
- I biją, trzeszczą, nie ustają
Celne browningi spod tramwaju.
Balkony i otwarte okna
Opustoszały. Nieszczęśliwa,
Jakaś krzycząca i okropna,
Matka z balkonu mnie porywa.
Ludzie biegają po pokojach,
Jak gdyby tamtych udawali,
A tam, choć głuszej ciągle wali,
Lecz jakby naprzód... Jakby dalej...
Otwórzcie balkon! Niech zobaczę!
Matka zanosi się od płaczu!
Otwórzcie! Patrzcie, co się dzieje!
Patrzcie! Spęczniałe i spienione
Chlusnęły tłumy nad wagonem,
Czarna się fala środkiem leje!
Patrzcie porwała to czerwone
I płynie, płynie podniesione,
Czerwone płonie ponad czarnem!
Machają, włażą na latarnie!
Mamo! śpiewają, idą , rosną!
Niesie kobieta z twarzą groźną,
Usta szeroko... Mamo! Ona
Krzyczy, przeklina, pięścią do nas!
Mamusiu! Za co? Patrz! Wydarła,
O brzuch oparła kij - a na nim
Niesie czerwone z literami
Dwa P i S... Litery złote
I złota kielnia na krzyż z młotem
...Ulica czarna, w oczach czarno,
Jakby się całe miasto wparło
Między dwa rzędy szarych domów,
I z okien krzyk, i tłok z balkonów
W jedną się czarną wrzawę zlewa,
I domy, oblepione mrowiem,
Idą, dach w dach i głowa w głowę,
Dumnym pochodem trzypiętrowym
I już kołysze się nasz dom,
I płynie, morzem uniesiony,
A za sztandarem ciągnie śpiew:
"Niesie on
zemsty grom
ludu gniew,
Przyszłości rzucając siew,
A kolor jego jest czerwony,
Bo na nim robotników krew,
Bo na nim robotników krew..."
Potem wnosili do bram stróże
Zwłoki bojowców i sołdatów.
Zostały po nich krwi kałuże:
Lepka purpura łódzkich kwiatów.
Najpierw je wodą polewano,
Potem je piaskiem przysypano,
Nazajutrz zaś pędziły po nich,
Wprzężone w pary świetnych koni,
Powozy panów fabrykantów,
Panów prezesów i bogaczy,
Zadowolonych posiadaczy
Pałaców, banków i brylantów.
Jechaliśmy stępa,
Na pamięć tę piosnkę
A chochoł-marzyciel
Pędziliśmy w znoju,
Na ziemię od kuli
A szwadron kolegę
(z M. Świetłowa)
Nie wiem, czy to jest wieczór, czy świtanie,
Trwoga w zatęchłe kąty się wczaiła,
Zimnica lochu trzęsie, kości łamie...
Żeby choć usiąść! Posadzka zalana...
Tętnią zbolałe, rozpalone skronie,
Pędziliśmy w kłębach
I Jábłoczko - piosnkę
Trzymaliśmy w zębach.
Ach, piosnkę tę dotąd
Na pewno pamięta
Malachit stepowy,
Murawa pomięta.
Lecz inną pieśń jeszcze,
w o obcym narodzie,
Do siodła przytroczył
Towarzysz w pochodzie
l śpiewał, choć rodak,
Tutejszy jak ja;
- Grenada, Grenada,
Grenada majá!
Jak pacierz znał Pański,
I skąd do mołojca
Ten smutek hiszpański?
Kijowie! Połtawo!
Od kiedyż w te strony
Przybyły z Grenady
Hiszpańskie canzony?
Nie w twoimż to zbożu,
Ukrajno śród żniwa,
Tarasa Szewczenki
Papacha spoczywa?
Więc skąd, przyjacielu,
W piosence twej łka:
- Grenada, Grenada,
Grenada majá!
Po małej chwileczce
Powiada: "Grenadę
Znalazłem w książeczce.
Wysoki to honor
Tak piękne mieć imię,
Jest powiat grenadzki
W hiszpańskiej krainie.
Ja chatę porzucił
I walczyć szedł po tom,
Że ziemię w Grenadzie
Ja oddać chcę chłopom.
Żegnajcie, najmilsi,
Powrócę, Bóg da!"
Grenada, Grenada,
Grenada majá!
By poznać dokładnie
Gramatykę boju
I słowa armatnie.
Świt wstawał na niebie,
By znowu się schować,
I koń się utrudził
Po stepie cwałować.
Lecz Jábłoczko szwadron
Wciąż grał bez wytchnienia
Na skrzypcach epoki
Smyczkami cierpienia.
I gdzież, przyjacielu,
Podziała się ta
- Grenada, Grenada,
Grenada majá!
Zwaliło się ciało,
Rozstało się z siodłem,
A nigdy nie chciało.
Nad trupem się księżyc
Potoczył jak łza,
I wargi martwiejąc
Szepnęły: „Grena..."
Daleko, za chmury,
Unosząc swa mękę,
Przyjaciel mój poszedł
I zabrał piosenkę,
I nikt już nie słyszał
Od tego dnia:
- Grenada, Grenada,
Grenada majá!
Bez żalu pogrzebał
I Jábłoczko - piosnkę
Do końca dośpiewał.
I tylko z niebiosów
Opadła nad nami
Łza deszczu maleńka
Na zmierzchu aksamit.
I cóż wy, najmilsi?
Za pieśnią tęsknicie?
Nie wolno! Pieśń nową
Złożyło nam życie!
I składa, i składa,
I naprzód nas gna!
- Grenada, Grenada,
Grenada majá!
Czy południowe słońce ziemię złoci...
Wepchnięta w czarne karceru otchłanie
Straciłam liczbę ciemnych dni i nocy.
Kropla za kroplą strop wilgocią kapie.
Ściany oblepia jakaś śliskość zgniła -
A w korytarzu żołdak ciągle człapie...
Męka, głód - szarpią... Wszystkie mięśnie bolą..
Na próg rzucono chleb i wodę w dzbanie -
Ja tego nie tknę, niech sobie zabiorą...
Chociaż się oprzeć! ściany śliskie, mokre...
Nogi zdrętwiałe... Padam na kolana...
Na głowę z góry kapią zimne krople.
W piersiach się tarza jakiś ból uparty...
W uszach szum dziwny, głowa buntem płonie -
Szatan zwątpienia odkrył ciemne karty...
Nathalie La place Rouge était vide Devant moi marchait Nathalie Il avait un joli nom, mon guide Nathalie
La place Rouge était blanche
Elle parlait en phrases sobres
La place Rouge était vide
Dans sa chambre a l'université
Moscou, les plaines d'Ukraine
Et puis ils ont débouché
Et quand la chambre fut vide
Et maintenant
Toutes ces nuits, pourquoi pour qui
Et maintenant que vais-je faire
Vous mes amis soyez gentils
Et maintenant que vais-je faire
Et puis un soir dans mon miroir
Je n'ai vraiment plus rien a faire
Plus question de phrases sobres
Que ma vie me semble vide
|
Natalia tłumaczenie abangel
Plac Czerwony był pusty
Plac Czerwony był biały
Mówiła powściągliwymi zdaniami
Plac Czerwony był pusty
W swoim pokoju na uniwersytecie
Moskwa, równiny Ukrainy
Potem otworzyli
I kiedy pokój opustoszał
I teraz
Wszystkie noce, dlaczego dla kogo
I teraz, co mam zrobić
Wy moi przyjaciele będziecie mili
I teraz, cóż mam zrobić
A któregoś wieczoru w moim lustrze
Naprawdę nie mam już nic do zrobienia
Nigdy więcej pytań, oszczędnych zdań
Jak moje życie wydaje się być puste
|
Bella Ciao Una mattina mi son svegliato O bella ciao, bella ciao, bella ciao ciao ciao una mattina mi son svegliato e ho trovato l'invasor.
O partigiano portami via
E se io muoio da partigiano
Seppellire lassů in montagna
E le genti che passeranno
Questo č il fiore del partigiano
|
Bella Ciao * tłumaczenie abangel
Jednego ranka obudziłem się
Oh! partyzancie zabierz mnie stąd
a jeśli umrę jak partyzant
Pochować tam wysoko w górach
i wszyscy ci co będą przechodzić
to jest kwiat partyzanta * Bella Ciao - dosłownie "cześć (żegnaj) piękna", może to być nic nie znacząca przyśpiewka, albo też słowa pożegnania dla dziewczyny wypowiadane przed odejściem do partyzantki.
|
Der Ketzer Selbstgerecht Unfehlbar Sündenlos Du nennst dich Papst Mit blutverschmierten Händen Aus längst vergangenen Zeiten Mit gespaltener Zunge Tröstest du die Armen Arm, weil du ihr Geld stahlst Arm, weil sie dir glaubten Oh Papst, du hast es weit gebracht Ich weine um deine Seele Herr der Fliegen Satan Du bist der Herr Der Kirche Im Namen Gottes tust du dein Werk Her der Fliegen Du bist der Papst Unser Papst auf Erden Dein Name vergehe Dein Wille ist des Satans Dein Reich ist die Hölle Vergib uns unseren Hass Wie auch wir vergeben deinem Fleisch Deinem Fleisch - Des Satans Diener Deinem Blut - Des Fleisches Kraft |
Heretyk * tłumaczenie; chyba Beksiński Heretyk
Sprawiedliwy |
tytuł (tekst) |
tytuł * tłumaczenie (tekst) |
tytuł (tekst) |
tytuł * tłumaczenie (tekst) |
tytuł (tekst) |
tytuł * tłumaczenie (tekst) |